Wątek: Serce Nocy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2008, 18:51   #51
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Miya:
Zasnęłaś zanim Demon zdążył zadać ci pytanie, co zauważył już po fakcie, jednakże jego słowa cię nie obudziły. Cicho wyszedł z łóżka, ubrał szybko i zniknął z komnaty, pozostawiając ciebie samą, śpiącą, nieświadomą jego nieobecności.

Paks:
-Przestan!-powiedziałaś ze złością, a on ze zdumieniem spojrzał na ciebie, nie wiedząc co zrobił nie tak.
-Przestan i odejdz... Ja... Musze pomyslec nad twoja propozycja-powiedziałaś, a na jego twarzy odmalowało się jeszcze większe zdziwienie.
Powoli zwlekł się z łóżka, ubierając, po czym rzucił ci jeszcze jedno uważne spojrzenie, a następnie zniknął.
Zanim wyszłaś z pokoju minęło ponad dziesięć minut, a kiedy okazało się, że nikogo nie ma w jego pokoju, trafiłaś na Demonicę, od której dowiedziałaś się gdzie szukać karczmarza.
Podczas przemierzania drogi byłaś zaczepiana przez różne Demony w rozmaity sposób. Kilka odważniejszych posunęło się nawet do zaczepnego dotykania. Wydawało się, że uznają to za całkowicie normalne.
Po wielu zaczepkach dotarłaś przed wrota Biblioteki, gdzie dalej nie dawano ci spokoju. Jeden z Demonów odważył się na objęcie, zaś jego ręce spoczęły na twoim tyle, zaś sam zjechał językiem od szyi do piersi. Zdarzyło się to jednak tak szybko, że nie zdążyłaś nic powiedzieć, a jego już nie było. Wiedziałaś jednak, że nie możesz nic im zrobić.
Weszłaś do środka i szczerze zdumiała cię wielkość sali, a jeszcze bardziej ilość książek występująca w niej.
Zaraz po tym, zobaczyłaś Valara wchodzącego przez wrota Biblioteki.
-Szukasz.. czegoś?-zapytał.

Valar:
Po wyjściu z kąpieli postanowiłeś udać się do Biblioteki, żeby sprawdzić tamtejszą wiedzę o Demonach. Niestety podróż tam nie należała do przyjemnych, ponieważ Demonice figlarnie zaczepiały cię, skutecznie uniemożliwiając szybkie dojście do celu.
Szczególnie przykre w takiej sytuacji stawało się to, że nie mogłeś im nic zrobić, więc musiałeś zignorować wszystko, co nie było łatwe.
W końcu jednak dotarłeś do wielkich wrót Biblioteki, które przekroczyłeś. Pierwszym co rzuciło się w oczy był ogrom pomieszczenia oraz ilość książek, a potem dopiero zauważyłeś Paks:
-Szukasz.. czegoś?-zapytałeś, ale zanim zdążyła odpowiedzieć, podszedł do was czerwonooki Demon w garniturze i z okularami na nosie.
Wyglądał jak człowiek, ale biła od niego aura wiedzy, która nie była odczuwalna w przypadku innych Demonów, z którymi się zetknęliście.
-W czymś mogę pomóc?-zapytał grzecznie, patrząc na was.
-Gdzie mogę znaleźć coś o... rasach? Wszystkich rasach?-zapytałeś, a on uśmiechnął się szeroko.
-Mamy cały dział dotyczący ras. Proszę zejść dziesięć poziomów niżej, a tam będzie plan poziomu. Proszę poszukać działu 1583A. Łatwo trafić, jednakże w razie kłopotów proszę tutaj wrócić, a ja z przyjemnością pomogę. Gdybym był potrzebny, będę przy tamtym biurku-wskazał mebel, na którym leżała opasła księga, zaś za pięknie zdobionym, czerwonym biurkiem, stał czerwony fotel.
Podziękowaliście i skierowaliście się w stronę spiralnych schodów znajdujących się w centrum owalnego pomieszczenia.
Zaczęliście schodzić na dół, ale na poziom dziesiąty dotarliście dopiero po około dwóch minutach i rzeczywiście był tam plan owalnego pomieszczenia. Dział 1583A znajdował się przy ścianie naprzeciwko schodów, jednakże był zasłonięty przez rzędy innych półek, które szybko obeszliście.
Waszym oczom ukazały się rzędy długich półek, a na końcu stała długa ława.
Zauważyłeś, że nie podczas, gdy szedłeś z Paks, nie zaczepiła cię żadna Demonica.

Paks:
Nie zdążyłaś odpowiedzieć Valarowi, po którym było widać, iż nie dawno pił, gdyż podszedł do was kolejny Demon i zaskoczeniem było, że nie patrzył na ciebie pożądliwie, a raczej z zainteresowaniem, tak jak na twojego towarzysza. Mało tego, był miły, nie podrywał cię i oferował pomoc w czymś innym niż sprawy łóżkowe, co było całkiem przyjemną odmianą w świecie przepełnionym erotyzmem, agresją, złością i innymi czynnikami naturalnymi dla społeczeństwa Demonów.
Do tego pomieszczenie obfitowało uspokajającą zielenią, błękitem, zaś czerwone elementy nie irytowały tak, jak poprzednio.
Bibliotekarz uprzejmie wskazał wam dział, w którym znajdowały się książki poszukiwane przez Valara.
Stwierdziłaś ponad to, że od kiedy jesteś z towarzyszem, Demony dają ci względny spokój, więc postanowiłaś nie odłączać się od mężczyzny. Z resztą i tak nie wiedziałaś gdzie znaleźć Fillina, więc każda droga była dobra.
Schodząc na poziom dziesiąty mijałaś kolejne poziomy, z których każdy miał po ponad pięć metrów wysokości, a do celu szliście około dwóch minut, zaś kiedy już tam byłaś, zobaczyłaś tablicę informacyjną z numerami działów, gdzie zaczął prowadzić Valar w poszukiwaniu owej książki. Gdy byliście na miejscu, Łowca zaczął przebiegać wzrokiem po grzbietach książek, wyjmując te, które mogły zawierać przydatne mu informacje. Ty usiadłaś przy końcu ławy, gdzie Valar znosił kolejne księgi. Wzięłaś jedną do ręki. Była oprawiona w brązową skórę ze złotymi literami i metalowymi rogami. Złote litery układały się w słowa: „Natura Mroku”….

Valar:
Zauważyłeś coraz to nowe tytuły mogące przynieść informacje o Demonach i wszystkie zdejmowałeś z półek, zanosząc na ławę. Gdy zebrałeś książki z pierwszego regału, na ławie leżało już ponad sto ksiąg bardziej lub mniej obszernych.
Usiadłeś naprzeciwko Paks, biorąc pierwszą książkę z brzegu o tytule „Ścieżki ras”. Przewertowałeś ją szybko wzrokiem i stwierdziłeś, że są tam omawiane zagadnienia właściwości rasy Elfów, Krasnoludów, Ludzi, Niziołków, Goblinów i Orków.
Odłożyłeś ją na bok, zamykając z zamiarem późniejszego odniesienia, ale nagle stwierdziłeś, że cała księga zniknęła, pojawiając się tam, skąd ją wziąłeś. Wygodne i pożyteczne, ponieważ uniemożliwia przywłaszczenie sobie stron lub całej księgi.
Nie zastanawiając się nad tym długo, wziąłeś kolejną. Miała tytuł „Najpotężniejsi”. Po kilku stronach stwierdziłeś, że będzie tam mowa o Bogach, Tytanach oraz Gigantach, co potwierdziło się już za chwilę. Z tego, co było tam napisane, nawet potężny Demon nie może równać się z podrzędnym Tytanem lub Gigantem niższej klasy, a najpotężniejszy z Demonów nie ma szans w pojedynku z najsłabszym przedstawicielem Bogów. To były jedyne słowa dotyczące Demonów.
Warto było to zapamiętać szczególnie komuś takiemu jak ty.
Kolejnych kilka ksiąg nie przyniosło rezultatów, ponieważ nie dotyczyły Demonów, ale nie zamierzałeś się poddać. W końcu było jeszcze trochę czasu, który należało właściwie wykorzystać…

Paks:
Okazało się, że „Natura Mroku” jest oprócz względów informacyjnych, ciekawą książką…
„… Świat Ciemności był wtedy rozrywany przez wojny domowe. Nekromanci buntowali się przeciwko Czarnoksiężnikom, a ci występowali naprzeciw Cieniom. Każdy przeciw każdemu, każdy sam, toczący bój o przetrwanie i władzę nad wszystkimi. Szaleńcza pogoń za władzą.
Walki te przyniosły wiele strat i zapewne przynosiłyby dalej, prowadząc do całkowitego wyniszczenia Świata Ciemności, gdyby nie wielki reformator, jakim był Ksantiusz Mroczny. Po długim pojedynku z Helestiolem Czerwonookim, obecnym wtedy Mistrzem Mroku, objął jego tron, stając się dyktatorem Państwa Nieumarłych. Zauważył on, że nikt nie zrzeszył się w grupy pod banderą jednego, wspólnego celu, a pomniejsi cierpieli najbardziej, będąc niszczonymi przez większych oraz potężniejszych.
Dobrym w swej prostocie, pomysłem przez miesiąc, zwany Miesiącem Zjednoczenia, wybierał się do pojedynczych stworzeń z pomysłem zrzeszenia się w siłę, jakiej nie sprosta żaden z potężnych. Zgodzili się bez najmniejszego oporu, dostrzegając w tym swoją szansę nie tylko wyjścia spod wpływów potężnych, ale również dojściem do władzy, do której tak wszyscy się garnęli.
Zaistniał wtedy paradoks. Najpotężniejsi mając największą szansę dojścia do władzy, zostali odsunięci od niej przez słabszych współbraci, którzy doszli do tego jednym przesunięciem figury szachowej.
Gdy tylko potężniejsi dowiedzieli się o sojuszu Ksantiusza, wściekli się, chcąc się wystąpić razem przeciwko sojuszowi, lecz i na to Mistrz Mroku był przygotowany. Wiedział, iż ilość jego sojuszników równoważy się z połączoną siłą oponentów, więc zapobiegł połączeniu wszystkich do granic możliwości. Schwytał czołowych przeciwników takich jak Hestion czy Urneliusz, zamykając w lochach oraz uniemożliwiając porozumiewanie się, a by nie mogli użyć sił Magicznych, na każdą z cel zostało rzucone zaklęcia zapobiegające temu.
Najprostsze posunięcia wykorzystane przez Ksantiusza zaowocowały spokojem w Państwie, ponieważ szala równowagi została przechylona na korzyść Mistrza, który nie zawahałby się przed usunięciem oponentów…”

Przerwałaś, gdyż wydawało ci się, że nagle temperatura w Bibliotece spadła poniżej zera, jednakże nie zauważyłaś, żeby ktoś czuł się podobnie, ale nagle wszystko wróciło do normy równie szybko jak się zaczęło, więc wróciłaś do lektury.

”…oponentów. Mistrz był najsilniejszą personą w Państwie, ale sytuacja powoli zaczęła wymykać się spod kontroli. Coraz częstsze były sabotaże oraz coraz jawniejsze wystąpienia przeciwko władzy, zaś bezradny Mistrz mógł tylko patrzeć i załamywać ręce na to, co się dzieje. Słabsi przestali czuć się bezpiecznie, a atmosfera sojuszu gwałtownie się psuła.
Nagle, jakby znikąd, pojawił się młody Półelf, najzdolniejszy uczeń Mrocznej Magii, oferując pomoc. Zdesperowany Ksantiusz bojący się o własne życie zgodził się na propozycję, która miała się okazać dla niego tragiczna w skutkach. Półelfem tym był Carthan la Sirn.
Nekromanta nie powiedział Mistrzowi o swoim planie, co podparł na argumencie, że sukces planu będzie jedynie wtedy, kiedy on sam będzie o nim wiedział.
Od tamtej chwili przez niespełna rok z lochów było słychać jęki bólu, krzyki konających. W końcu Carthan wyszedł z lochów, promieniując mroczną siłą, zaś za nim wyszło pięć postaci z kosami lewitującymi nad ziemią. Kostuchy. Ksantiusz nie mógł nic na to poradzić. Kostuchom nie mógł się sprzeciwić i wszyscy wokół zginęli, by ponownie powstać jako Nieumarli słudzy Salvadora, jak od tamtej pory nazywano Carthana, co znaczyło w języku Śmierci „nieokiełznany, groźny, niepokonany, potężny”. Ksantiusz powstał jako Lisz, służący Salvadorowi.
Carthan celowo nie chciał stać się Mistrzem Mroku, gdyż skupiłby uwagę wszystkich na sobie, stając się wrogiem całej społeczności, której prędzej czy później by uległ. Opanowanie Ksantiusza przyniosło szereg korzyści takich jak utrzymanie sojuszu jaki stworzył, a sam Mistrz jako Nieumarły, podlegał bezpośrednio Salvadorowi, przez co Półelf po cichu miał pełnię władzy nie zwracając na siebie uwagi społeczności, a więc nie narażał swojego życia. Zostając w cieniu mógł realizować dalszą część swojego planu. Mając pod kontrolą samego Mistrza, stał się przyjacielem sojuszu, czyli większej części mieszkańców Państwa, więc zajął się mniejszą, lecz potężniejszą częścią.
Opanowanie ich było rzeczą nadzwyczaj prostą. Z każdą śmiercią liczba Kostuch zwiększała się aż do rozmiarów przerażających centurii. Każda Kostucha miała zabić jednego, jak bardziej wpływowego oponenta, zaś po chwili pojawiał się, wskrzeszając go. Zajęło mu to jedną noc. Przez jedną noc opanował resztę Państwa, a już rok później udało mu się dokonać czegoś, czego nie dokonał jeszcze żaden śmiertelnik. Opanował moc Laski Bogów, jednego z najmroczniejszych artefaktów, który bezlitośnie zabijał każdego, kto próbował przejąć nad nim kontrolę. Kostur stworzony przez samych Bogów Ciemności.
Panował niepodzielnie przez 200 lat, w których przestał obawiać się samego Boga Mroku, jednakże było kilku, których się obawiał. Zaledwie kilku z całego świata mogło zagrozić Savladorowi, który jak najszybciej chciał wyeliminować konkurentów. Jednakże wydarzyło się coś, czego Carthan nie przewidział, a mianowicie propozycji sojuszu, którą otrzymał od najgroźniejszego konkurenta, Druida-Elementalisty. Zorganizował on sojusz wszystkich, których obawiał się Nekromanta, czyniąc z nich sojuszników, co było na krótką metę dobrym rozwiązaniem, a przy tym mógł poznać słabe strony przeciwników, co zamierzał zrobić.
Utworzono wtedy…”

Tutaj napisy kończyły się, a rozpoczynały inne. Nie wiedziałaś po co ktoś miałby zmieniać treść, jednakże nie dało się odczytać starej, gdyż po prostu jej nie było.

„Utworzono wtedy… Centra, będące zapisem magii, swoistymi księgami…”

Tu zmieniony tekst się kończył, a zaczynał właściwy.

„… księgami…, które przerastały mocą nawet relikty Bogów…”

Stwierdziłaś, że wyrwana została jedna lub dwie kartki, ale czytałaś dalej.

„… Podczas ostatniej wojny szanowanego, uwielbianego i strasznego Salvadora, wystawił całą swoją potęgę, czyli ogromną armię Nieumarłych pod jego kontrolą. Nazwał ją Mrocznymi Siłami. Stanął wtedy na skarpie, gdzie miał pojawić się Druid-Elementalista, jego najgroźniejszy przeciwnik. Wtedy to Salvador miał powiedzieć:
-Zjawił się ten, którego zawsze obawiałem się najbardziej.
Po tych słowach rozpętała się…”

Tutaj były kolejne wyrwane strony, a po nich rozpoczynał się kolejny rozdział.
Salvador. Sojusz najpotężniejszych. Laska Bogów zwana Laską Salvadora. Druid-Elementalista. Zmieniona treść. Centra.
Centra księgami? Wiedziałaś, że to do siebie nie pasuje. Tylko co to mogło być?
Rozejrzałaś się i zobaczyłaś, że Valar dalej pogrążony jest w księgach, ale została m ostatnia, którą czytał równie zawzięcie jak ty „Naturę Mroku”.

Valar:
Przekopywałeś się przez całe warstwy ksiąg, w których nie było ani słowa o Demonach lub były tylko wspomniane.
Widziałeś jak Paks zagłębiona jest w lekturze, ale nie miałeś na to zbyt wiele czasu. Chciałeś się czegoś dowiedzieć o Demonach, a jeszcze nie znalazłeś nic. Coś musiało o nich być, bo zostało jeszcze około dwóch tysięcy pozycji.
Odkładałeś kolejne książki, które raz po raz znikały, pojawiając się na półkach, aż w końcu trafiłeś na ostatnią, którą wziąłeś ze sobą i już na pierwszej stronie pojawił się cały rozdział dotyczący Demonów.
Była to istna złośliwość losu. Przekopałeś się przez stertę książek, by natrafić na właściwą jako na ostatnią, ale cieszyłeś się, że nie musisz przerzucać kolejnych. Szybko zagłębiłeś się w lekturze.
„Demony są stworzeniami, występującymi w innych rejonach tego samego wymiaru, do którego można się dostać na różne sposoby takie jak przejście portalem czy teleportację, jednakże w przypadku drugiej drogi, musi się ją znać, a sam proces przenoszenia wymaga użycia sił magicznych. O wiele wygodniejsze do transportu są portale, jednakże są bardzo rzadko spotykane, przez co niezwykły kłopot sprawia dostanie się do rejonu Demonów…”

Postanowiłeś pominąć ten fragment, ponieważ mówił o czymś, z czego na pewno nie skorzystasz, więc nie wolno było tracić czasu.

„Stanowisko Demona w hierarchii jest zazwyczaj okazane wyglądem, a mianowicie najwyżej postawieni nie przypominają żadnej kategorii. Zaraz po nich są posiadający pewne cechy charakterystyczne Tytanów. Następni są Giganci…”

Hierarchia Demonów rozpisana była na pięć kartek, więc pominąłeś ją, czytając jej zakończenie.

„…, zaś na samym końcu usytuowane są najmniej inteligentne, posiadające najmniejszą wiedzę oraz wysoko rozbudowany instynkt zwierzęcy, zdeformowane Demony. Są to najmniej groźni przedstawiciele, jednakże i tak należy się ich obawiać, ponieważ przeciętny człowiek nie stanowi dla nich zagrożenia…”

Najprostszym językiem, im Demon bardziej obrzydliwy, tym mniej ma sił, ale brzydale też bywają mocne w porównaniu z człowiekiem, zaś tych, wyglądających najlepiej, dobrze mieć za przyjaciół, nie za wrogów.

„…Dzieje się tak, ponieważ nie potrafią ukryć mocy, która ich przepełnia. Można też sądzić, że sami są manifestacją mocy.
W pierwszym przypadku zakłada się, że mają one ciało takie jak inne rasy, ale są trwale połączone z własną mocą, która czyni je mniej podatnymi na śmierć. W przypadku najpotężniejszych, nawet odcięta głowa potrafi się zregenerować, zaś rozważając przypadek słabszych, regeneracji podlegają narządy poboczne takie jak kończyny.
W przypadku najsłabszych bywa również tak, że regeneracji nie podlega żadna kończyna, a te zdolności kończą się na gojeniu ran.
Tempo regeneracyjne również jest różne i zależy od przynależności Demona do danego szczebla drabiny społecznej. Ci, którzy znajdują się u jej szczytu, moją bardzo dużą prędkość regeneracji, gdyż odcięta ręka odrasta w niespełna dwie sekundy.
W każdej części ciała Demona znajduje się jego moc, która w przypadku oddzielenia od ciała, wraca do niego w czystej postaci.
Najprostszym przykładem jest ręka oddzielona od ciała. Demon wyhoduje sobie nową, korzystając ze swojej mocy, która ubędzie, ale ręka natychmiast zmieni się w mgiełkę i połączy z ciałem, więc stan mocy pozostaje bez zmian.
Każdy Demon korzysta ze swojej mocy w przypadku rzucania zaklęć i owa moc może być porównana z Energią Magiczną ludzi i tak jak ona, podlega regeneracji.
Niektórzy jednak uważają, że każdy Demon jest swoją mocą, a system regeneracyjny jest dowodem tej teorii…”

Moc. Nieodłączna część każdego Demona, a im wyżej stoi Demon, tym więcej ma tej mocy. Nagle zobaczyłeś coś bardzo interesującego.

„Łowcy Demonów są najbardziej znienawidzoną przez nich profesją, ponieważ uważają ich za wyjątkowo natrętnych. Uważają, że Łowcy są na tyle ograniczeni umysłowo, że nie potrafią zauważyć tak oczywistej rzeczy jak to, że nigdy nie wygrają.
Łowcy Demonów dzielą się na dwie kategorie: Świętych i Mocy. Tak uważają Demony.
Święci bazują na sile światła, poświęconych lub pobłogosławionych ostrzach lub innych przedmiotach.
Mocy specjalizują się w chwytaniu mocy Demonów z odciętych części ciała, a nie zabijaniu przeciwników. Chwytają ją w poświęcone buteleczki, z których moc nie może uciec.
Na podobnej zasadzie działają święte oręża, które raniąc Demona, uniemożliwiają regenerację tkanek na pewien okres czasu, który zależy od świętości broni oraz potęgi Demona.
Siłą przeciwstawną do mrocznej mocy Demonów jest Światło oraz wszelkie jego przejawy…”

Zauważyłeś, ze Paks przestała czytać, a jej twarz jest blada. Dużo bledsza niż zanim tutaj przyszli. Już zamierzałeś zapytać co się stało, gdy nagle przy niej zmaterializowało się troje Demonów. Z tego co przed chwilą czytałeś, zdołałeś zauważyć, że są wyżej postawieni niż Demonica, próbująca cię uwieść, czy Tevinial, Demon witający was podczas przyjścia, ale jednocześnie nie zakwalifikowałbyś ich do wyższego poziomu klasy średniej, a raczej do centralnego poziomu klasy średniej, co znaczyło, że macie duże kłopoty…

Paks:
Zauważyłaś, że Valar przestał czytać i przyglądał się tobie i już miałaś zapytać czy coś jest nie w porządku, gdy obok ciebie pojawiły się trzy duże Demony, które zaczęły zaczepnie cię dotykać i figlarnie ciągnąć za rękę do wyjścia.
Z miny Łowcy wyczytałaś, że jest gorzej niż na to wygląda…

Revan:
Obudziłeś się, ale w łóżku nie było już Demonicy, więc szybko się ubrałeś, postanawiając iść do biblioteki, ponieważ nie mogłeś bezczynnie tracić czasu. Nie stać cię było na to.
Wyszedłeś z pokoju i szybko doszedłeś do Biblioteki, gdzie przywitał cię Demon-bibliotekarz. Biła od niego aura wiedzy, która zmuszała każdego do szacunku do niego, gdyż nie od wielu Demonów można było wyczuć coś podobnego chociażby w najmniejszym ułamku. Zarówno biblioteka, przytłaczająca ogromem i uspokajająca, jak i obsługa nie były zwyczajne. Demon zaoferował ci pomoc, pytając czego szukasz. Odparłeś, że chciałbyś znaleźć coś o Nekromantach. Uśmiechnął się do ciebie i powiedział, byś wszedł na piętro drugie i poszukał numeru 13813 G. W razie wątpliwości skierował cię na tablicę informacyjną tuż przy schodach, a gdyby jeszcze był problem, wskazał ci biurko, przy którym możesz go znaleźć.
Skierowałeś się schodami w górę na piętro drugie i podszedłeś do tablicy informacyjnej, gdzie szybko znalazłeś numer, a następnie skierowałeś się tam, omijając całe rzędy półek oraz inne działy.
Dotarłeś do celu, gdzie chwyciłeś pierwszą księgę z brzegu i usiadłeś przy ławie, otwierając ją.
Była zatytułowana „Mistrzowie Nieumarłych”. Od razu zacząłeś czytać.
„Przez historię przewinęło się wielu wybitnych Nekromantów, jednakże nie wszyscy zasłużyli na wpisanie się na karty historii największych.
Ponad trzydzieści tysięcy lat temu Nekromanta Gaharin stał się Mistrzem Mroku. Za jego panowania Państwo Nieumarłych niebywale się rozwinęło, ponieważ nastąpił gwałtowny wzrost ilości Nekromantów, którzy powoływali do życia niezliczone zastępy żywych trupów, które kontrolowali. Nastąpił gwałtowny wzrost terytorium Państwa, a z każdą kolejną bitwą Nieumarłych przybywało, zamiast ubywać.
Za rządów Gaharina terytorium rozrosło się ponad czterokrotnie.
Wielkie zasługi ma również Dalvir, dowódca Alantrasu, rady dwudziestu jeden Nekromantów, której przewodniczył.
To właśnie Dalvirowi udało się po raz pierwszy wprawić Kamienie Władzy w artefakt, który od tej pory był przekazywany z Mistrza Mroku na jego następcę. Artefaktem tym jest Berło Śmierci, które było uprzednio Berłem Ciemności. Jest teraz symbolem władzy w Państwie Nieumarłych oraz jedną z najskuteczniejszych broni na tym terytorium.
Wynalazca Nekromancki, Liviun, opracował księgę zaklęć Nekromanty, gdzie znajdowały się zaklęcia wyłącznie jego autorstwa. Było ich ponad pięćset łącznie z pełnymi opisami, będącymi swoistą instrukcją prawidłowego rzucania oraz efektami jakie one wywołują.
Inny szanowany wynalazca Nekromanta, Owidion, stworzył pierwsze mikstury w pełni działające na Nieumarłych, przez co czołowe siły armii Nieumarłych zyskały niezwykłą siłę.
Nie mniej jednak to Yornus, Nekromanta i Mistrz Mroku w pełni wykorzystał możliwości wynalazków dwóch wielkich wynalazców podczas jednej z Wielkich Wojen, gdzie Yornus stanął na czele sił Nieumarłych zaopatrzony w standardowe zaklęcia szkoły Nekromanckiej oraz zaklęcia Liviuna. Przed bitwą stworzył wraz z innymi Nekromantami mikstury, które podał trzonowi swojej armii, która miała wytrzymać pierwsze uderzenie armii nieprzyjaciela.
Yornus rozgromił siły Krasnoludzkie, mające doskonałe wyposażenie oraz wyśmienite zdolności, przez co ocalił Państwo przed wpływami Karłów…”

Przerwałeś, gdyż były tutaj tylko opisy wyczynów największych Nekromantów i przerzuciłeś kilka stron. Nagle twoją uwagę przyciągnęły wielkie, pogrubione litery, układające się w jeden wyraz „Salvador”.

„Salvador dalej pozostaje niekwestionowanym mistrzem Nekromancji. Jest jedyną osobą, której udało się bezstratnie połączyć Nekromancję z Czarnoksięstwem, a za razem dojść do perfekcji w obu profesjach.
To właśnie jemu jako pierwszemu i jedynemu udało się schwytać Kostuchę i podporządkować ją swojej woli. Jako jedyny stworzył Oddział Śmierci złożony z Kostuch oraz stworzył własną armię, którą nazwał Mrocznymi siłami lub Siłami Mroku.
Jako jedyny, wskrzeszając Nieumarłych, czynił ich o wiele potężniejszymi niż byli za życia, a za razem kontrolował ponad sto tysięcy Nieumarłych, z czego połowa była Wampirami, część Liszami, zaś trzonem jego armii był niepokonany Oddział Śmierci.
Zdobył również władzę w Państwie Nieumarłych zaledwie w kilku posunięciach, jakimi było zabicie Mistrza Mroku Ksantiusza i wskrzeszenie go jako Lisza, a następnie kazał Kostuchom zabić najbardziej wpływowych oponentów, których również wskrzesił jako Nieumarłych. Doszedł w tym do takiej perfekcji, że nikt nie mógł rozpoznać Nieumarłego stworzonego przez Salvadora od żywego człowieka.
Pierwszy w historii dokonał czegoś, co wykraczało poza rozumienie świata żywych oraz Nieumarłych. By osiągnąć potęgę, jakiej nie miał nikt, zdecydował się na przemianie samego siebie w Lisza, czyniąc się odpornym zarówno na to, co rani żywych oraz Nieumarłych.
Pokazuje to również jego siłę, ponieważ żaden Nekromanta w historii nie potrafił tego dokonać.
Salvador budził strach również wśród…”

Tutaj zostało wyrwanych kilka kartek, a na kolejnych stronach było napisane:

”… oczywistym jest, że Carthan la Sirn lub inaczej Salvador był najpotężniejszym Nekromantą i Czarnoksiężnikiem oraz jednym z najpotężniejszych stworzeń.”

Tak kończył się rozdział o największym Nekromancie.

***

Fillin wszedł do biblioteki i natychmiast podszedł do niego Demon-bibliotekarz.
-Och, Fillin! Witam!-uśmiechnął się ściskając dłoń karczmarza.
-Witam, Perdangonie. Dawno się nie widzieliśmy-uśmiechnął się oberżysta.
-Chyba jeszcze nie widziałeś jeszcze naszej Biblioteki.
-Nie, jeszcze nie i mam zamiar dowiedzieć się czegoś więcej o Leineliengu. Masz może książkę, która mi pomoże?-zapytał, a Demon zastanowił się.
-Być może, ale niczego nie obiecuję. Chodź za mną-poprowadził karczmarza na tyły Biblioteki, gdzie poszperał w skrzyni i wyciągnął opasłą księgę przewiązaną szarfą, którą Perdangon rozwinął, a następnie położył na stoliku.
-Poszukaj tutaj. Jeżeli nie będzie to niestety nigdzie nie znajdziesz w tej Bibliotece o twoim ostrzu-rzekł Demon, zostawiając Fillina samego.
Karczmarz szybko przerzucił kilka stron „Reliktów i Artefaktów” i zorientował się, że przedmioty nie są uporządkowane alfabetycznie.
Po około godzinie natrafił na tytuł podrozdziału „Leinelieng”.

„Leinelieng jest ostrzem, w którym liczba tajemnic znacznie przerasta liczbę wiadomych danych o nim.
Pochodzenie broni nie jest znane, a jej poznane moce można zliczyć na palcach jednej ręki. Są to: zamrożenie, rozpalenie i porażenie. Nie pozostawia jednak wątpliwości, że jest to broń niezwykłej mocy, dorównująca sile tak potężnych Reliktów jak Laska Salvadora.
Najbardziej znanym posiadaczem tejże broni jest Fillin…”

Tutaj tekst urywał się, a karczmarz spojrzał ze zdziwieniem, ale potem rozpoczynał się rozdział zatytułowany „Pierścień Zakuriona”.

Przydałoby się poszukać czegoś o Sercu Nocy-pomyślał, zaczynając przeglądać na nowo.
Kolejną godzinę później znalazł to, czego szukał…

„Grupa najpotężniejszych stworzyła kilka Serc. Do owego sojuszu należał…”

Tutaj tekst kończył się, a za pół strony dalej się zaczynał:

”Stworzone Serca to…”

Tutaj tekst znowu się urywał, ale jego koniec rozdziału był początkiem kolejnego zatytułowanego „Rubinowy Naszyjnik”.
Fillin wyjął swój miecz i patrzył na niego, rozmyślając o jego mocy przez długi okres czasu, po czym wyrwał się z zamyślenia jak z transu. Skrzywił się i zrezygnowany wyszedł, gdzie podszedł do Perdangona.
-Czemu w waszej Bibliotece macie zniszczone książki?-zapytał.
-Jak to zniszczone?-odparł zdziwiony.
-Niektóre fragmenty tekstu są wymazane. Mówię o tym fragmencie o Leineliengu i Sercu Nocy.
-Niemożliwe. Księgi są obłożone wieloma zaklęciami uniemożliwiającymi zniszczenie ich-zastanowił się Demon, gdy nagle trzy Demony klasy średniej teleportowały się, zaś Fillin poczuł Symbol.
-Nie ważne. Fakt pozostaje faktem. Udam się jeszcze poszperać trochę w księgach-uśmiechnął się, a następnie skierował się ku schodom. Jego Symbol nie zachowywał się tak bez powodu, więc przyspieszył, by zdążyć na to, co niewątpliwie się gdzieś działo.
Wskazywało, żeby schodzić niezmiennie w dół aż do poziomu dziesiątego, gdzie dał o sobie znać jeszcze mocniej, prowadząc do działu, w którym zauważył bezradnego Valara i zaczepianą Paks.
-Ona jest ze mną-warknął, a Demony odwróciły się, śląc mu wściekłe spojrzenia, ale gdy tylko go rozpoznały, natychmiast puściły Półelfkę i odskoczyli od niej, uderzając plecami w półki.
-Ttak? … Będziemy pamiętali. Prawda?-odezwał się jeden z nich, a dwaj pozostali pokiwali energicznie głowami, a następnie szybkim krokiem opuścili dział, trzymając się jak najdalej od karczmarza, który uśmiechnął się szeroko do towarzyszy.
-Wychodzimy stąd-po tych słowach polecił gestem podążanie za nim, a już po chwili wędrowali korytarzami, wracając do pokoi.
Idąc z karczmarzem żaden Demon nie pomyślał nawet o zaczepieniu któregoś z nich, a większość ustępowała im drogi, omijając szerokim łukiem.
Jakiś czas później dotarli do pokoju Fillina, gdzie wszedł oberżysta i wraz z Valarem i Paks, po czym zamknął za sobą drzwi.
-Salandro!-zawołał człowiek i nagle pojawiła się ta sama Demonica, która próbowała go uwieść i wskazała drogę Paks.
-Zmieniłeś zdanie?-zapytała z nadzieją w głosie.
-Nie. Zawołaj tylko Mrocznego Elfa i Anielicę-polecił, a Salandra zrobiła minę oburzonego dziecka, ale pokiwała głową i zniknęła, zaś oberżysta rozparł się w fotelu, zamykając oczy.

Valar:
Nawet święty by nie wytrzymał. Wstałeś i ruszyłeś powoli w ich stronę widząc, jak Paks zręcznie raz po raz wyszarpuje ręce z ich dłoni zanim zdążały się zacisnąć na nadgarstkach, uniemożliwiając wyrwanie się, lecz kiedy podeszli troje jednocześnie, nie miała sposobu się wyrwać. Szkoda, że zostawiłeś broń w pokoju.
-Ona jest ze mną-usłyszałeś i odwróciłeś się, gdzie zauważyłeś Fillina, a ku twemu zaskoczeniu zobaczyłeś, że Demony zaczynają się ze strachu wycofywać.
-Wychodzimy stąd-rzekł do was, gestem nakazując podążanie za sobą.
Chwilę później wyszliście z Biblioteki razem z karczmarzem. Zauważyłeś, że tym razem żaden Demon nawet do was nie podszedł, a wszystkie napotkane omijały was szerokim łukiem do chwili, w której weszliście do pokoju Fillina, gdzie zapraszający zawołał Demonicę, by ta poleciła reszcie przyjście do jego pokoju. Była wyraźnie zawiedziona, że wezwano ją w tym, a nie innym celu, ale pokiwała głową i zniknęła, a oberżysta rozparł się w fotelu i zamknął oczy.

Paks:
Zręcznie wymykałaś się im, ale nie mogło to trwać wiecznie, szczególnie kiedy chwycili cię wszyscy razem. Pomiędzy nimi zauważyłaś zbliżającego się Valara, ale już po chwili usłyszałaś inny, znajomy głos.
-Ona jest ze mną-nagle Demony odskoczyły od ciebie jak oparzone, wpadając na półkę z książkami, po czym zaczęły przestraszone, co było niezwykłe, szybko opuszczać poziom.
-Wychodzimy stąd-uśmiechnął się mężczyzna, na którego dopiero teraz spojrzałaś i zobaczyłaś Fillina.
Chwilę później wyszliście z Biblioteki, ale ze zdziwieniem zauważyłaś, że żaden Demon już do was nie podchodził, wręcz przeciwnie, omijały was szerokim łukiem, jak najszybciej oddalając się od was.
Niedługi czas później dotarliście do pokojów, ale weszłaś razem z dwoma mężczyznami do pokoju karczmarza, który przywołał znajomą Demonicę, która wskazała ci drogę. Była niepocieszona, że wezwano ją do tego celu, a nie innego, ale pokiwała głową, znikając, a oberżysta rozparł się w fotelu i zamknął oczy.

Revan:
Ledwo skończyłeś czytać, a pojawiła się przed tobą wyraźnie niezadowolona Demonica.
-Fillin kazał powiedzieć, żebyś przyszedł do jego pokoju. Teraz-po tych słowach zniknęła, a ty wzruszyłeś ramionami i poszedłeś.

Miya:
Pomimo, że nie sypiasz, poczułaś zmęczenie i jakaś dziwna siła zamykała ci oczy. Nie wiedziałaś co się dzieje, ale w końcu zasnęłaś po raz pierwszy w życiu i prawdopodobnie ostatni.
Sny nawiedzające twoją głowę były zdecydowanie przyjemne i miłe, ale nagle ktoś wyrwał cię z nich, potrząsając tobą. Powoli otworzyłaś oczy i zobaczyłaś nad sobą oburzoną Demonicę.
-Fillin kazał cię zawołać do siebie-mruknęła, znikając, a ty zła, że przerwano ci przyjemność spania i to po tak krótkim czasie. Nie zauważyłaś nawet braku Demona, który wydawał się dołączyć do krainy snów.
Szybko ubrałaś się i poszłaś do pokoju karczmarza.

Nagle drzwi otworzyły się i Paks wraz z Valarem oraz Fillinem mogli zauważyć Revana wchodzącego do pomieszczenia, a nie wiele więcej niż minutę później weszła Miya.
Fillin uśmiechnął się szeroko i rzekł:
-Wychodzimy stąd-uśmiechnął się jeszcze szerzej, otwierając drzwi, przez które wszyscy wyszliście, a za wami Fillin, który zaprowadził was w miejsce, w którym się pojawiliście tuż po tym, jak zabraliście z pokojów swoje rzeczy.
-Tenvinial!-zawołał, a obok was zmaterializował się Demon, który was witał.
-Podziękuj Lordowi za gościnność i przeproś go, że nie przybyłem uczynić tego osobiście. Przekaż mu jeszcze, że nie omieszkam poprosić o audiencję następnym razem, a teraz jakbyś mógł otworzyć portal tam, skąd nas ściągnąłeś-rzekł karczmarz.
-Na pewno chcecie już iść?-zapytał, a widząc zdecydowaną minę oberżysty, skinął głową i od niechcenia otworzył portal i wzniósł dłoń w geście pożegnania, co zrobił również Fillin.
Wszyscy weszliście do środka i ku waszemu zdziwieniu okazało się, że jesteście w tym samym miejscu, ale nie było już tam ciał, zaś obok leży patyk. Widać, że ktoś tu był.
-Lubię chodzić do siedziby Demonów, bo tam czas płynie szybciej niż tutaj-wyszczerzył się radośnie, wyraźnie ciesząc się z powrotu.
-Paks, jestem pewien, że Avarin tutaj był. Czy możesz pójść jego śladem?-zapytał, a Paks od razu zaczęła prowadzić, idąc po oczywistych dla niej śladach. Prowadziła szybko i bez wahania, ale szybko okazało się, że Avarin zmierza do portu, więc Fillin wysunął się na prowadzenie razem z Paks, jako że znał te tereny znakomicie.
Tempo narzucone przez karczmarza i Półelfkę można by nazwać marszobiegiem, dlatego też już po trzech godzinach na horyzoncie pojawiła się mała, szybko poruszająca się plamka, która okazała się Avarinem.

Avarin:
Poruszałeś się do przodu ze średnią prędkością. Zdecydowanie się nie spieszyłeś, a po około trzech godzinach obejrzałeś się do tyłu i zobaczyłeś swoich towarzyszy, którzy szybko się z tobą zrównali.

Wszyscy:
Podróż nie była już długa, dlatego też godzinę później byliście w mieście. Mieliście szczęście, bo statek odpływał za chwilę, ale Fillin wydawał się czymś zaniepokojony.
Szliście portem, gdzie jak zwykle był tłum ludzi, ponieważ sprzedawane były tam również ryby. Niekoniecznie wszystkie były świeże, ale sprzedaż tuż przy morzu dodawały kupcom prestiżu i wiarygodności. Ludzie dawali się na to nabrać. Sprzedawane były również owoce morza.
Weszliście na ogromny, potężny siedmiomasztowiec płynący na Krovel, gdzie przywitał was kapitan, będący Minotaurem.
-Witam na moim statku-to mówiąc wskazał dłońmi cały okręt, po którym wędrowała załoga, wnosząc jedne skrzynie, a inni znosili drugie, ale widać było, że załadunek dobiega końca.
-Przy neutralnych wiatrach dotrzemy do celu za cztery dni, przy sprzyjających za dwa dni, zaś gdy natura zacznie nam przeszkadzać, możemy płynąć ponad tydzień. Tyle informacji. Teraz podstawowe warunki. Pierwszy, moje słowo jest prawem i jak ja powiem tak jest i tak ma być. Drugi, nie przeszkadzać w wykonywaniu prac. Trzeci, nie szlajać się bez celu. Czwarty, nie wsadzać łbów tam, gdzie was nie chcą. Piąty, brak wstępu do ładowni, kajut nieprzydzielonych wam oraz tam, gdzie ma wstęp tylko załoga. Szósty, w każdej chwili mogę dodać kolejny warunek. Siódmy, złamanie jakiegokolwiek warunku karane jest śmiercią lub skokiem za burtę, co jest równoznaczne śmierci.
Wasze prawa są takie: Pierwsze, po złamaniu jakiegokolwiek warunku możecie wybrać rodzaj śmierci spośród zaproponowanych przeze mnie chwilę przed waszą śmiercią. Drugie, macie prawo do jednej porcji żarcia na dzień. Trzecie, macie prawo do pięciu porcji wody podczas upału, trzech podczas umiarkowanej pogody i jednej podczas deszczu. Nie pasuje? Otworzyć pyski, położyć się na pokładzie i czekać aż deszcz wleci lub wysiąść wcześniej z pokładu. jeżeli coś jest niejasne to zwracać się do załogi
-po tych słowach odszedł.
-Wielki jak byk, nie?-zaśmiał się karczmarz, patrząc na potężną, oddalającą się postać kapitana.
Nagle Fillin padł na deski, a w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą była jego głowa, przeleciała strzała, lądując na pokładzie. Uczyniliście to samo.
W tym samym czasie rozległ się ryk kapitana:
-PODNIEŚĆ KOTWICE, ODCUMOWAĆ OKRĘT!!!-załoga błyskawicznie zadziałała niezależnie od rozwoju wypadków na brzegu. Pewnym było, że Minotaur nie zauważył niczego, bo jako przedstawiciel agresywnej i bitnej rasy z pewnością poszedłby w bój.
Wyjrzeliście i zobaczyliście około dwudziestki postaci w czerni biegnących ku okrętowi. Czarne Bractwo.
Było już za późno na wejście na statek bezpośrednio, więc piątka skoczyła, uczepiając się kotwicy, po której się wspięli.
-Zajmijcie się nimi, a ja wytworzę iluzję niesłyszalności i niewidzialności. Na brzegu z pewnością jest ich więcej niż dwudziestka, a jak tylko kapitan to zauważy, to będzie koniec, bo każe zawrócić i walczyć z nimi-powiedział oberżysta wyciągając miecz, którym machnął z wprawą kilka razy przy akompaniamencie lwich powarkiwań, a po chwili zamarł w bezruchu.
Pomiędzy wami, a karczmarzem wytworzyła się ceglana ściana, która szybko zniknęła, stając się półprzezroczystą, ponieważ wy widzieliście dokładnie co się dzieje na statku, zaś załoga was nie widziała. Tak jakby w miejscu gdzie stoicie was nie było.
W tym samym czasie widzieliście jak piątka wdrapała się i stanęła ramię w ramię z obnażonymi mieczami. Byli wyraźnie zdziwieni, że zastali kogoś jeszcze oprócz Fillina, ale szybko zniknęło. Byli gotowi do starcia.
 
Alaron Elessedil jest offline