6 Lipca 1943 roku, Wtorek, 5:20, Sycylia
Kapitan
O'Riley zadecydował o wymarszu całej grupy w stronę lotniska. Nie było ono tak daleko, a istniała szansa, że po drodze uda im się odnaleźć jakiś transport. Ostatecznie wiedzieli, że dojdą tam na piechotę, był to co prawda trochę dłuższy spacerek, ale w ciągu kilku godzin powinni tam dotrzeć, o ile nie napotkają żadnych niespodzianek.
Idąc krzakami w ciągu 15 minut dotarli do głównej drogi. Było na niej spokojnie i cicho. Ruszyli "spadającym" w dół poboczem. W pewnym momencie minęli znak Ragusa 40 km. Oznaczało to jeszcze sporo marszu.
Poranek był chłodny, ale niebo było czyste. W Afryce znajdowali się niecały dzień, a wydawało się, że tutaj temperatura, może osiągnąć podobny poziom. Jeżeli tak się stanie, to w południe będzie im ciężko iść. Oczywiście wszystko by się rozwiązało gdyby zdobyli transport. Kluczowe było tu jednak słowo "gdyby".
Maszerowali. Podłoże nie było najlepsze i musieli patrzeć pod nogi, inaczej mogło to skończyć się niezbyt miłym zjechaniem w dół. Oczywiście oprócz paru zadrapań, nie powinno im się nic stać, jednakże gdyby mięli pecha i skręciliby sobie kostkę, mogliby narazić całą operację, a nikt nie chciał być odpowiedzialny za porażkę.
W pewnym momencie idący na szpicy
Finebaum zauważył duże działo. Rozpoznał w nim niemieckie działo 88 milimetrów, używane do zwalczania samolotów.
Stało na czymś co kiedyś było zapewne pętlą autobusową, albo jakimś parkingiem. Otoczono ją workami z piaskiem. Kapral dał towarzyszom znak ręką, aby się schylili i zaczął uważnie przypatrywać się temu stanowisku. Nie wyglądało na to, żeby ich zauważyli. Może nie patrzyli w ich stronę?
Jego rozmyślania przerwał ryk silnika, za zakrętu wyjechały dwa niemieckie motory.
Z tej odległości trudno było stwierdzić, jednakże wydawało się, że nie są to Niemcy. Oba pojazdy zatrzymały się na drodze. Jeden z kierowców podał swój hełm i gogle siedzącemu w przyczepie pasażerowi i zniknął Paulowi z oczu, wchodząc za tylną "ścianę" prowizorycznego bunkra.
Pozostali na drodze kierowcy w tym momencie wyraźnie się rozluźnili. Jeden z nich wyciągnął papierosa i zaczął go palić. Pozostali dwaj rozmawiali ze sobą.
Widoczność była świetna, ale odległość wynosiła około 1000 metrów. Żadna z ich broni nie doniesie tak daleko. Chyba będą musieli wypróbować skuteczność swojego przebrania.