Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-03-2008, 07:55   #41
 
Rainrir's Avatar
 
Reputacja: 1 Rainrir ma wspaniałą reputacjęRainrir ma wspaniałą reputacjęRainrir ma wspaniałą reputacjęRainrir ma wspaniałą reputacjęRainrir ma wspaniałą reputacjęRainrir ma wspaniałą reputacjęRainrir ma wspaniałą reputacjęRainrir ma wspaniałą reputacjęRainrir ma wspaniałą reputacjęRainrir ma wspaniałą reputacjęRainrir ma wspaniałą reputację
Po chwili konsternacji, nad tym spokojnym, jak i dziwnym zdarzeniem, pierwszy odezwał się Karol
-Kapitanie, uważam że to, co tutaj się stało nie jest normalne, jest kilka możliwości przyczyn takiego zajścia-powiedział jednym tchem, po czym przerwał na chwilkę, coby przemyśleć wysnute przez siebie przyczyny.
-Jednym, dosyć pewnym...-znów rozpoczął mówić, choć tym razem wolniej
-...jest dezercja, najczęściej spotykana w tych armiach, następnym mogą być przeszkolenia, ale raczej w namiocie nie zostałby taki chaos, kolejnym to samolot, który ich przestraszył, albo natychmiastowo zostali wezwani na zbiórkę,
pozatym, nie wierzę, że zostawili linię obrony brzegu tak bez żadnej ochrony, inne pomysły nie nasuwają mi się na myśl
-skończył, po czym rozejrzał się po twarzach toważyszy, czekając aż któryś z nich potwierdzi lub obali jego teorie.
 
Rainrir jest offline  
Stary 11-03-2008, 23:40   #42
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Kapitan omiatał wzrokiem okolicę, jakby w krajobrazie kryła się odpowiedź na nurtujące go pytania, W uszach przebrzmiewały mu jeszcze nuty piosenki Millera... namiot i okolice były puste. Wszystko pozostawione w nieładzie, jakby opuszczone w ostatniej chwili... karabin w krzakach.

Wąska, szutrowa droga podążała w stronę wzgórz... z obu stron okalały ją śródziemnomorskie kolczaste zarośla. Spojrzał na mapę i kompas... tak tą drogą dotarliby do pierwszego lotniska.

Szeregowy Cydzik odezwał się pierwszy, przerywając myśli Jamesa:

- Kapitanie, uważam że to, co tutaj się stało nie jest normalne, jest kilka możliwości przyczyn takiego zajścia. Jednym, dosyć pewnym...jest dezercja, najczęściej spotykana w tych armiach, następnym mogą być przeszkolenia, ale raczej w namiocie nie zostałby taki chaos, kolejnym to samolot, który ich przestraszył, albo natychmiastowo zostali wezwani na zbiórkę, poza tym, nie wierzę, że zostawili linię obrony brzegu tak bez żadnej ochrony, inne pomysły nie nasuwają mi się na myśl.

- Możliwości są dwie szeregowy. Albo przestraszyli się samolotu i uciekli, albo zauważyli nas i uciekli. Stawiam na to, że zauważyli samolot... bo nas najpewniej by zaatakowali, więc to nie my byliśmy przyczyną opuszczenia stanowisk bojowych przez makaroniarzy. Tak czy inaczej, na pewno nie uciekli daleko, a bardzo prawdopodobne, że pobiegli wezwać posiłki. Za chwilę zrobi się zupełnie jasno. Nie możemy tu zostać... musimy jak najszybciej dotrzeć w okolice lotniska. Pójdziemy zaroślami, wzdłuż drogi. Będziemy mogli pozostać niezauważeni, i jednocześnie zachowamy możliwość obserwacji ruchów przeciwnika. Kto wie, może uda się załatwić jakiś środek transportu?

- Kapralu pójdziecie na szpicy... reszta za mną... Szeregowy...wy będziecie zamykać pochód. Zbieramy się... ruchy chłopaki...




 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline  
Stary 12-03-2008, 09:01   #43
 
Hermes's Avatar
 
Reputacja: 1 Hermes ma wyłączoną reputację
- Kapralu pójdziecie na szpicy...

Dziwna sprawa. Chociaż o Włochach można powiedzieć wszystko, tylko nie to, że są zdyscyplinowani. Pewnie siedzą gdzieś teraz i popijają tęgo. Tym lepiej dla nas.

- Jawohl, Herr Major - odpowiedział Paul. Pierwszy wkroczył w krzaki rosnące bujnie po obu stronach drogi. Pistolet maszynowy zwisał mu z szyji, gotowy do natychmiastowego uzycia. Nie oglądał się za siebie, wiedział, że pójdą za nim.
 
__________________
Si vis pacem, para bellum.
Hermes jest offline  
Stary 12-03-2008, 16:56   #44
 
Estragon's Avatar
 
Reputacja: 1 Estragon nie jest za bardzo znany
- Ocho, panowie! Co za zbytek burżuazyjny tutaj widzimy - Nedinović mówiąc to zamachnął się i pobliskim kamieniem skutecznie uciszył patefon. Na wieki wieków - amen, jak to niektórzy zwykli mawiać. - Ten karabin w krzakach mógłby potwierdzić opcję dezercji lub bardzo nieskładnej ucieczki - wskazał palcem na leżącą w krzakach broń. Po chwili namysłu dodał:
- Kapitanie, może to brzmieć dziwnie, ale jeżeli masz w sobie żyłkę hazardzisty i założyłbyś, że Ci żołnieże są naprawdę niezdyscyplinowani, dwa pojedyńcze i wyraźne strzały wypędziłyby zagrożenie. Wszyscy oni wiedzą, że gardłem odpowiadają za dezercję, a na ową wszystko wskazuje - Jugosławiak wyjął swojego Frommera i czekał gotowy do oddania strzału w, na szczęście już milczące, niebiosa.
 
__________________
"Wystarczy przyjąć, że pi równa się 2 przecinek 89 i z
każdego koła można zrobić błędne koło".
Eugene Ionesco
Estragon jest offline  
Stary 17-03-2008, 20:42   #45
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
6 Lipca 1943 roku, Wtorek, 5:20, Sycylia

Kapitan O'Riley zadecydował o wymarszu całej grupy w stronę lotniska. Nie było ono tak daleko, a istniała szansa, że po drodze uda im się odnaleźć jakiś transport. Ostatecznie wiedzieli, że dojdą tam na piechotę, był to co prawda trochę dłuższy spacerek, ale w ciągu kilku godzin powinni tam dotrzeć, o ile nie napotkają żadnych niespodzianek.

Idąc krzakami w ciągu 15 minut dotarli do głównej drogi. Było na niej spokojnie i cicho. Ruszyli "spadającym" w dół poboczem. W pewnym momencie minęli znak Ragusa 40 km. Oznaczało to jeszcze sporo marszu.

Poranek był chłodny, ale niebo było czyste. W Afryce znajdowali się niecały dzień, a wydawało się, że tutaj temperatura, może osiągnąć podobny poziom. Jeżeli tak się stanie, to w południe będzie im ciężko iść. Oczywiście wszystko by się rozwiązało gdyby zdobyli transport. Kluczowe było tu jednak słowo "gdyby".

Maszerowali. Podłoże nie było najlepsze i musieli patrzeć pod nogi, inaczej mogło to skończyć się niezbyt miłym zjechaniem w dół. Oczywiście oprócz paru zadrapań, nie powinno im się nic stać, jednakże gdyby mięli pecha i skręciliby sobie kostkę, mogliby narazić całą operację, a nikt nie chciał być odpowiedzialny za porażkę.

W pewnym momencie idący na szpicy Finebaum zauważył duże działo. Rozpoznał w nim niemieckie działo 88 milimetrów, używane do zwalczania samolotów.



Stało na czymś co kiedyś było zapewne pętlą autobusową, albo jakimś parkingiem. Otoczono ją workami z piaskiem. Kapral dał towarzyszom znak ręką, aby się schylili i zaczął uważnie przypatrywać się temu stanowisku. Nie wyglądało na to, żeby ich zauważyli. Może nie patrzyli w ich stronę?

Jego rozmyślania przerwał ryk silnika, za zakrętu wyjechały dwa niemieckie motory.


Z tej odległości trudno było stwierdzić, jednakże wydawało się, że nie są to Niemcy. Oba pojazdy zatrzymały się na drodze. Jeden z kierowców podał swój hełm i gogle siedzącemu w przyczepie pasażerowi i zniknął Paulowi z oczu, wchodząc za tylną "ścianę" prowizorycznego bunkra.

Pozostali na drodze kierowcy w tym momencie wyraźnie się rozluźnili. Jeden z nich wyciągnął papierosa i zaczął go palić. Pozostali dwaj rozmawiali ze sobą.

Widoczność była świetna, ale odległość wynosiła około 1000 metrów. Żadna z ich broni nie doniesie tak daleko. Chyba będą musieli wypróbować skuteczność swojego przebrania.
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline  
Stary 23-03-2008, 13:49   #46
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
James obserwował przez lornetkę wrogie pozycje. Działo przeciwlotnicze kalibru 88 mm, obstawione zaporami z worków wypełnionych piaskiem. Żołnierze obsługi byli Włochami... tak przynajmniej wydawało mu się z tej odległości.

Ryk dwóch niemieckich motocykli zrobił trochę zamieszania. Kierowca jednego z nich zniknął we wnętrzu prowizorycznego umocnienia. Reszta została przy maszynach. Co robić? Motory przydałyby się jako środek transportu... wtedy dotarliby do Ragusy szybciej... Gorączkowo obmyślał plan.

- Kapralu weźmiecie Springfielda i zostaniecie tutaj, będziecie nas osłaniać.Azariel zostaniecie z Paulem. Reszta za mną, czas wykorzystać nasze przebrania. Podamy się za żołnierzy Batalionu Inżynieryjnego, sprawdzających stan przygotowań obrony przeciwlotniczej. Trzymać broń przy sobie, bo jak nie wyjdzie, będzie niezła jatka. To Włosi... mam nadzieję, że jak zacznę się na nich drzeć po niemiecku, to zrobią wszystko.

W duchu modlił się, by się udało. W końcu jest angielskim szlachcicem... blef i łgarstwo miał we krwi... Podniósł oddział i wyszli na drogę... idąc w kierunku wrogich pozycji. Kaburę lugera odpiął... a lornetkę Zeissa, zostawił na wierzchu, żeby dodać autentyczności jego przebraniu.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:54.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172