Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2008, 23:19   #45
Empress
 
Reputacja: 1 Empress jest godny podziwuEmpress jest godny podziwuEmpress jest godny podziwuEmpress jest godny podziwuEmpress jest godny podziwuEmpress jest godny podziwuEmpress jest godny podziwuEmpress jest godny podziwuEmpress jest godny podziwuEmpress jest godny podziwuEmpress jest godny podziwu
Emma dotknęła osłabionej i wyziębionej kobiety. Kobiety od której mogła dowiedzieć się tak wiele. Tak wiele zrozumieć. A teraz…teraz....wzrok padł na Sabatnika. Palce rozluźniły się w ostatniej chwili, wypuszczając z siebie delikatną twarz, nim zacisnęły się ponownie, tak silnie, że paznokcie wbiły się w wewnętrzną stronę dłoni z tak wielką siłą, że spowodowały zachodzące krwią napuchnięcia. Oczy zwęziły się, sprawiając, że ogniste tęczówki stanowiły jedynie błyski światła pośród bezgwiezdnego oceanu nocy. Głos dziwnie wyglądającej dziewczyny, która niestety nie zasłynęła pomiędzy stronami naruszonej stabilności psychicznej Emmy, zdawał się oddalony, niewyraźny. Nieprawdziwy.
- Zabrać…go…
Rdzawa głowa nieznacznie się przekrzywiła, język smakował wypowiedzianych słów, jak nowej potrawy, mimo, że sam przed chwilą powołał je do egzystencji. Zaś smak nie był zbyt dobry. Nie w mentalności dziecka, któremu ktoś właśnie zniszczył najcudowniejszy prezent pod słońcem. Możliwość obserwowania prawdziwej magii, jej użytkowniczki, oraz wszystkich innych sposobności i cudów jakie się z tym wiązały.
- Zabrać?!
Syknęła z niedowierzaniem, oraz furią, która jak kolce przebijała się przez całą jej osobę, wręcz rezonowała. Wzmocniony but opadł na żebra bezbronnego nieszczęśnika, rozlokowanego na ziemi. Raz, drugi, trzeci. Choć już za pierwszym dało słyszeć się donośne pęknięcie kości. Nikt nie mógł niestety zauważyć, jak w mięśniach dziewczyny spalają się pozostałości krwi. Było jej coraz mniej…Nie wiadomo kiedy dłoń zanurkowała w dół, sięgając po szyję tamtego i podnosząc całą sylwetkę jak kukłę.
- Już ja cię stąd zabiorę, ty żałosne ścierwo! Zabiorę cię…na tamten świat!
Dłoń w jednej stronie zdarła kołnierz wampira a kły rozorały szyję z równą łatwością z jaką ostrze wnika w masło. Uścisk dłoni zacisnął się mocniej na i tak już bezbronnym wampirze, podczas gdy przedstawicielka upadłych magów chłeptała jego krew z jakąś…ponurą determinacją i chęcią powołania pokracznej wersji swej własnej sprawiedliwości. Wampir, mimo, że przytomny, to wciąż sparaliżowany, nie mógł zrobić nic. Jego ledwie drgające spojrzenie, wyrażało błaganie. Błaganie o rzecz, która nie będzie mu dana.
- Czujesz to…prawda? Jak z każdym łykiem…z każdym łykiem śmierć jest coraz bliżej…wiesz gdzie trafisz…piekło…to nie stan świadomości…to rzeczywiste miejsce…przyzwyczaj się do tej myśli…do bólu, bezradności…tych rzeczy, które zafundowaliście jej…wy nic nie znaczące bękarty diabła…zwierzęta. Bez kontroli. Bez poszanowania życia…bez…
Krwawe usta skończyły świętą tyradę, ponownie wpijając się w ranę. Jego śmierć była blisko. Czuła to. Czuła i…przestała. Żywić się cieczą wypływającą z jego żyły. W jej głowie jak świetliste pismo rozpromieniały słowa, które przed chwilą sama wypowiedziała. Po chwili wahania zalizała jego ranę, nie będąc do końca przekonana, słuszności swej decyzji.
- Nie jesteś wart tego bym cię zabiła…
To mówiąc, rozwarła jedynie z pozoru delikatną dłoń, pozwalając niewładnemu, pobitemu i egzystującemu na resztkach życiodajnej cieczy kainicie, opaść z powrotem na śnieg. Pokręciła głową i odwróciła się na pięcie, nie zważając na fakt, że szurnęła mu śniegiem w twarz. Podeszła do poszkodowanej dziewczyny i…bez dłuższego zwlekania rozcięła sobie dłoń zębami, pozwalając zaabsorbowanej posoce do czegoś się przydać.
- Pij…musisz to wypić…żeby przeżyć. To jedyna szansa…
Powiedziała jakoś tak smutnie i nieobecnie, jakby patrząc wzrokiem ogrodnika na usychający kwiatek, usilnie próbując choć nieco go ożywić. Wzięła dziewczynę na dłonie. Jej zwiększona mocą krwi siła powinna utrzymać się jeszcze przez jakiś czas…
 

Ostatnio edytowane przez Empress : 18-03-2008 o 00:21.
Empress jest offline