Ta cała scenka, która miała miejsce nie była marna. Białogłowa musiała pochwalić umiejętności aktorskie zgromadzonych wokoło, choć sama nie wzięła niestety udziału w spektaklu, czekając potulnie i cierpliwie na zakończenie niewielkich niesnasek, tych, którzy i tak zostali zmuszeni aby podążać wspólną drogą. I jedną, jedyną ścieżką, jeżeli chcieli kiedykolwiek osiągnąć swe cele. W końcu powiedziała: - Ja nazywam się Nessa Tinúviel. Miło mi wszystkich was poznać, liczę też, że będzie nam się udanie współpracować…
To mówiąc dygnęła dość formalnie, w sposób sugerujący dworskie wykształcenie i kulturę, które nijak nie pasowały do obecnie panujących wkoło warunków. Elfka spojrzała przyjacielskim i mało krytycznym okiem na bądź co bądź towarzyszy swej podróży. Choć myśli, które krążyły w jej głowie zdecydowanie posiadały charakter mniej nastawiony na pozytywną socjalizację, czy cokolwiek innego, co nie zakładało zastosowania dużej ilości ostrych przedmiotów, preferowanie wbijanych w ciało jednej ze zgromadzonych osób sposobem powolnym, stylowym, jak i dobitnym. Właśnie tak. Ta cała Totenhoffer mogła znacznie skomplikować plany użytkowniczki magii. Z jednej strony nie sprawiała wrażenia osoby silnej, obytej, zaprawionej w boju czy…obeznanej z arkanami sztuki magicznej. Ale takie właśnie były najgorsze. Najbardziej niepozorne persony stanowiły kamień, który potrafił dostać się w szprychy maszyny i za jednym zamachem spowodować rozlecenie się jej na części pierwsze. Będzie musiała bardzo uważać, ponieważ świętej pamięci kapłan nie wybrał jej jedynie z powodu…ładnej aparycji. Zdecydowanie, konieczne będzie dokładne śledzenie jej poczynań, jeżeli to wszystko ma zakończyć się po myśli długouchej. A ta innego wyjścia nie przewidywała.
Tajemnicza kruczowłosa, o kręconych spiralach spadających kaskadami była…nietypową personą. A sposób w jaki przez chwilę wydzielała z siebie duże pokłady niepokoju, a także uczuć smutku jakie wylewały się z jej twarzy w dość silnym spektrum, sugerował potwierdzenie tych przypuszczeń. Choć Nessa jak na razie nie znała ich dokładnego powodu, to wiedziała, że w niedługim czasie spróbuje je odkryć…
Dziewczyna widziała, że mężczyzna, najwyraźniej jej nie ufa. Lub najzwyczajniej w świecie boi się jej, dokumentując owy lęk jakimiś…urojeniami, bądź przesądami. Nie mogła nie dać upustu swemu rozbawieniu, co zaowocowało cichym, przyjemnym dla ucha chichotem, oraz pokręceniem złotowłosą głową w zaprzeczeniu, odnośnie nie wypowiedzianych nawet przez mężczyznę wątpliwości. - Skąd ten niepokój i nieswoje zachowanie, mój dzielny wojowniku? Takie zachowanie nie pasuje do kogoś, kto jeszcze kilka chwil temu tak…cudownie poradził sobie z tymi biesami. Mam nadzieję, że nie jest to…spowodowane moją skromną obecnością?
Uśmiechnęła się przymilnie, jednak nieco sztucznie i prowokacyjnie, najwyraźniej chcąc dzięki temu wymóc na nim jakąkolwiek reakcję, czy to w postaci ognistego zaprzeczenia, czy też najbanalniejszego podjęcia przez niego rozmowy. |