W tym całym zamieszaniu trudno było pozbierać myśli. Ciemne zaułki na chwilę skrywały obecność poszukiwanych person. -Może to zabrzmi z mojej strony chłodno i bezlitośnie, ale nie możemy sobie teraz pozwolić na ratowanie Andresa i Maxa.- Joachim z przkonaniem w głosie przedstawił swoje stanowisko wobec zajścia. - Mamy czekać aż sprawa się sama rozwiąże? Jeśli nie są po naszej stronie, na pewno nie będą zwlekać z pozbyciem się niewygodnych świadków. Tym bardziej, iż wieżą, że jesteśmy wstanie im przeszkodzić. Na pewno będą wyczekiwać momentu aż się zjawimy. To pewne, ale ja nie widzę w tym innego rozwiązania. Udamy się na cmentarz by spotkać się ze znajomym Maxymiliana. Może on coś zdziała...Hm...
Calien przez chwilę zamilkła. Właściwie nie wiedziała co powiedzieć towarzyszom. Sytuacja z godziny na godzinę komplikowała się. Brak jakich kolwiek rozwiązań napawał ją uczuciem zdeterminowania. - Rozejrzyjmy się na cmentarzu. Nie bez powodu sam Max chciał się tam udać...- Calien stanowczym tonem zwrocila sie do towarzyszy- .
Calien pospiesznym krokiem ruszyła w stronę Morrspark gdzie znajduje się cmentarz. W ręku dzierżyła swoją laskę, którą teraz ściskała nadzwyczaj mocno. W głebi cała drżała. Nie pokoiła się o towarzyszy których niechybnie mógł wyczekiwać jeden los- śmierć. Oby Andres nie popełnił jakiejś głupoty. Jeśli przeciwstawi się arcymagowi nie wyjdzie z tego cało...
Jej umysł zakrzątały teraz ponure myśli. Cmentarz- nie lubi tego miejsca. Przesycone jest do głębi smutkiem, łzami i żalem...Ponure pomniki, nagrobki...
__________________ Didn't you read the tale Where happily ever after was to kiss a frog? Don't you know this tale In which all I ever wanted I'll never have For who could ever learn to love a beast?
Ostatnio edytowane przez Scarlet : 20-03-2008 o 07:23.
|