Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-03-2008, 14:13   #291
 
Scarlet's Avatar
 
Reputacja: 1 Scarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemu
W tym całym zamieszaniu trudno było pozbierać myśli. Ciemne zaułki na chwilę skrywały obecność poszukiwanych person.

-Może to zabrzmi z mojej strony chłodno i bezlitośnie, ale nie możemy sobie teraz pozwolić na ratowanie Andresa i Maxa.- Joachim z przkonaniem w głosie przedstawił swoje stanowisko wobec zajścia.

- Mamy czekać aż sprawa się sama rozwiąże? Jeśli nie są po naszej stronie, na pewno nie będą zwlekać z pozbyciem się niewygodnych świadków. Tym bardziej, iż wieżą, że jesteśmy wstanie im przeszkodzić. Na pewno będą wyczekiwać momentu aż się zjawimy. To pewne, ale ja nie widzę w tym innego rozwiązania. Udamy się na cmentarz by spotkać się ze znajomym Maxymiliana. Może on coś zdziała...Hm...

Calien przez chwilę zamilkła. Właściwie nie wiedziała co powiedzieć towarzyszom. Sytuacja z godziny na godzinę komplikowała się. Brak jakich kolwiek rozwiązań napawał ją uczuciem zdeterminowania.

- Rozejrzyjmy się na cmentarzu. Nie bez powodu sam Max chciał się tam udać...- Calien stanowczym tonem zwrocila sie do towarzyszy- .

Calien pospiesznym krokiem ruszyła w stronę Morrspark gdzie znajduje się cmentarz. W ręku dzierżyła swoją laskę, którą teraz ściskała nadzwyczaj mocno. W głebi cała drżała. Nie pokoiła się o towarzyszy których niechybnie mógł wyczekiwać jeden los- śmierć.

Oby Andres nie popełnił jakiejś głupoty. Jeśli przeciwstawi się arcymagowi nie wyjdzie z tego cało...

Jej umysł zakrzątały teraz ponure myśli. Cmentarz- nie lubi tego miejsca. Przesycone jest do głębi smutkiem, łzami i żalem...Ponure pomniki, nagrobki...
 
__________________
Didn't you read the tale Where happily ever after was to kiss a frog? Don't you know this tale In which all I ever wanted I'll never have For who could ever learn to love a beast?

Ostatnio edytowane przez Scarlet : 20-03-2008 o 07:23.
Scarlet jest offline  
Stary 20-03-2008, 08:52   #292
 
harry_p's Avatar
 
Reputacja: 1 harry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputację
Przeklęci kultyści. To wszystko ich sprawka. Ale Janna się tym wszystkim zajmie jak się to wszystko skończy. Może to jest moja szansa by oni wszyscy mogli porozmawiać z Janną i przekonać się o słusznej drodze.

Feliks słuchał słów przyjaciół niespecjalnie ważnie pochłonięty własnymi myślami. Zwrócił jednak wagę na podniesiony ton głos czarodziejki.

- Ja też myślę ze tak zrobić powinniśmy...

Chciał coś jeszcze dodać, ale kot za pazuchą zaczął się nerwowo wiercić i trochę go podrapał. Wyciągną najeżone zwierze, które zaczęło prychać. Widocznie mocno przeszkadzało m powietrze z załka.

I czas zresztą opuścić ten zaułek, bo i na nas zaczną mieć podobne skutki resztki tego dymu.
 
__________________
Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka.
harry_p jest offline  
Stary 20-03-2008, 17:23   #293
 
John5's Avatar
 
Reputacja: 1 John5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłość
Joachim popatrzył najpierw na Calien, a potem na Felixa i westchnął cicho, niemal niesłyszalnie. Z lekkim zakłopotaniem podrapał się po głowie w końcu odezwał się.

-Niech będzie, chodźmy na ten pogrzeb, cały ten pomysł z spotkaniem na cmentarzu nie podobał mi sie od początku, ale jeśli już coś robić to wspólnie. Bo w pojedynkę nie znaczymy nic. A jeśli będziemy mieć szczęście, to kto wie? może uda nam się zdobyć informację, dzięki której uda nam sie ocalić Andresa? Oczywiście przyjmując za pewnik, że jest on w niebezpieczeństwie.-

Zwadźca uniósł lewy kącik ust w pół-uśmiechu. Nadal nie był przekonany, co do uczciwości mężczyzny, który dołączył do nich w czasie podróży, w tak dziwnych okolicznościach.

-Miejmy tylko nadzieję, ze to nie jest pułapka zastawiona przez nich. Bo możliwe jest, że Janna maczała w tym wszystkim palce, wiemy ze potrafi świetnie udawać, gdy tego chce. Przed strażnikami odegrała wcale przekonującą szopkę, sam dałem się zwieść, dopóki nie wylądowałem w celi. Ale mniejsza już o tym. Jak słusznie zauważył Felix lepiej się stąd ruszmy, bo nie wiadomo, czy czasem nadal w powietrzu nie unoszą się jakieś trucizny. Lepiej nie kusić losu.-
 
__________________
Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie.
Armia Republiki Rzymskiej
John5 jest offline  
Stary 20-03-2008, 18:59   #294
 
DrHyde's Avatar
 
Reputacja: 1 DrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłość
Korytarz rozbrzmiał od głośnego jęku bólu, jaki wydał z siebie Max. Tomas stał w szoku. Nie wiedział co ma zrobić i było to widoczne po jego zachowaniu. Chciał uciec jednak nie pozwalał mu strach przed konsekwencjami takiego wyboru. Zdezorientowany Arcymag uderzył laską o podłogę.

- Janna zabierz ich wszystkich do lochów. – Zwrócił się w kierunku Maxa. – Proszę nie powoływać się na osobę, która została skazana na proces Najwyższego Sądu Loży Magów w Imperium. Nie ma Pan zamiaru poddać się mimowolnie? Może mam pomóc w podjęciu decyzji w nieco bardziej bolesny sposób? Radze współpracować z nami Panie Ren…

Pomieszczenie jakby pociemniało. Włosy maga falowały niczym na wietrze.

* * *

W trakcie zastanowienia Felix dostrzegł jak wojsko zaczęło przesłuchiwać kolejno ludzi na miejscu zdarzenia. Bernardt podbiegł na skraj ulicy i spojrzał na resztę.

- Znam bezpieczną drogę do cmentarza. Jeśli chcecie…

Medyk podrapał się po głowie i złapał Calien za rękę.

- Ja za ten czas mogę sprawdzić co z waszymi przyjaciółmi. Nikt nie będzie mnie podejrzewał a i tak już siedzę w tym po uszy… - Odetchnął z załamaniem w głosie.
 
DrHyde jest offline  
Stary 20-03-2008, 19:27   #295
 
Scarlet's Avatar
 
Reputacja: 1 Scarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemu
Calien nieco zdezorientowana spojrzała na medyka, który chwycił ją za rękę.
Jej zdziwony wzrok przez chwilę utkwił w mężczyźnie, poźniej jednak powędrował na ziemię. Jej lico spłynęło delikatnym rumieńcem.

Dlaczego to zrobił? Nie rozumiem, chce mnie pocieszyć?...

Jak by odruchowo cofnęła dłoń z uścisku mężczyzny.

- Jeśli się pan nimi zainteresuje, oni mogą zainteresować się panem.- stanowcze słowa padły z ust czarodziejki- Proszę uważać na siebie.Nie ma czasu panowie. Lada moment będą nas poszukiwać. Prowadź Bernarcie, najkrótszą drogą jaką znasz.

Calien pospiesznym krokiem ruszyła za żołnierzem. Przyspieszony oddech dostosowywał się do tępa ruchu. Szła z nadzieją, znalezienia odpowiedzi na pytania. Wiele pytań...wiele niewiadomych...Myśli nie dające spokoju...Strach
 
__________________
Didn't you read the tale Where happily ever after was to kiss a frog? Don't you know this tale In which all I ever wanted I'll never have For who could ever learn to love a beast?

Ostatnio edytowane przez Scarlet : 20-03-2008 o 19:29.
Scarlet jest offline  
Stary 21-03-2008, 13:14   #296
 
Andres's Avatar
 
Reputacja: 1 Andres nie jest za bardzo znanyAndres nie jest za bardzo znanyAndres nie jest za bardzo znanyAndres nie jest za bardzo znanyAndres nie jest za bardzo znanyAndres nie jest za bardzo znanyAndres nie jest za bardzo znany
Ren ze złością w oczach spoglądał na arcymaga. Czuł się bezsilny wobec całej tej sytuacji.

Nie mam wyjścia. Cholera... psie syny... Szlag by was trafił!!! Czy tylko my mamy oczy otwarte na to wszystko co się dzieje? Głupcy! Głupcy! Głupcy!

Andres przez chwilę spoglądał na Janne i arcymaga. Wszystko się w nim gotowało. Gdyby nie ta magia, już dawno jego ostrze tkwiło by wciele tej dwójki.

- Spokojnie... Pójdę dobrowolnie...-Ren odpowiedział z niechęcią- Powiedzcie mi tylko jedno, za co ta kobieta- Calien- została skazana na sąd? Cholera jasna nic nie pojmuje? Mówiła, że wam pomaga...a tu okazuje się, źe wręcz przeciwnie...

Nie liczył na odpowiedz, ale chciał się przekonać czy mają jakiekolwiek wytłumaczenie na stawiane im pytania.

A może jednak to my stoimy po tej "złej" stronie. Może ta kobieta omamiła nas swoją niewinnoscią i dobrocią... Szlag...
 
__________________
Oddajmy im wszystko to, co do nich należy- krew dla boga krwi!... ;) no i śmierć samobójcom
Andres jest offline  
Stary 21-03-2008, 21:03   #297
 
DrHyde's Avatar
 
Reputacja: 1 DrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłość
Janna ruszyła w kierunku głównego holu i przegoniła adeptów i żaków. Albrecht puścił przodem Andresa i Tomasa, podtrzymujących Maxa. Wszyscy ruszyli w kierunku holu.

- Chce Pan wiedzieć? – Spytał mag. - Została oskarżona o zdradę Korony, wyznawanie zakazanych Bogów. Dosyć pytań.

Wszyscy skierowali swe kroki do małych drzwi, umieszczonych pod schodami na piętro. Janna złapała za klamkę i otworzyła wejście do korytarza prowadzącego schodami w dół. Pochodnie wiszące na ścianie same się zapaliły i oświetliły kręte zejście. Wszyscy zeszli schodami do podziemi. Wydawało się, że ta droga nie ma końca. Z lewej nowi więźniowie zauważyli zamknięte drzwi. Na wprost duże pomieszczenie na pierwszy rzut oka przypominające salę tortur. Po prawej korytarz i cele więzienne. Janna otworzyła jedno z wejść do cel.

- Wy do środka. – Arcymag wskazał na Tomasa i Andresa. – Jego muszę doprowadzić do jakiegoś poczciwego stanu. – Wskazał na Maxa.

Zaraz po tym jak woźnica i Ren weszli do środka drzwi same się zamknęły. Mężczyźni ze zdziwieniem zauważyli, że w drzwiach nie ma zamka. Tomas usiadł pod ścianą i spojrzał pytająco na Andresa. Janna uklękła nad Maxem i wyjęła pręt z barku. Dotknęła dłonią rany i wyciągnęła mały flakonik. Wlała jego zawartość do ust Maxa. Rana zasklepiła się i nie pozostała nawet blizna. Łowca odzyskał przytomność i powoli też siły fizyczne. Wstał.

- Co wy sobie wyobrażacie?! Mogłem zginąć?!
– Łowca wybuchnął nagle krzykiem na Janne i Helsehera.

- Milcz! Nie zagalopowałeś się trochę Teufelfeuer? Pamiętaj o naszej umowie. – Oburzył się Helseher.

- Masz czego chcesz…

- Nie Maximilianie… Mam tylko część tego czego chcę. Sprowadź w moje ręce resztę i plany…
- Spojrzał na Andresa. – Wiesz o co chodzi. Nie mamy czasu.

- Bądź przeklęty…

- Jestem… Już jestem Maxie…

* * *

Bernardt ruszył pospiesznym krokiem prowadząc Calien, Joachima i Felixa na cmentarz. Mijali zatłoczone uliczki szykujące się na przyjazd Heinricha Todbringera, aktualnie pogrążone w nieładzie i zamieszaniu jakie wywołał wybuch we Freiburgu. W parku na stadionie Bernabau zauważyli potężny namiot cyrkowy. Wszystkie drzewa udekorowane lampionami i wstążkami. Zerwał się lekki wiaterek i zaczęło się chmurzyć. Pewnie kolejna ulewa. Nagle na prośbę Felixa wszyscy się zatrzymali i ten wbiegł w park, szukając dogodnego miejsca, gdyż jak stwierdził wczorajszy posiłek go sponiewierał. Po dłuższej chwili wrócił zadowolony. Bernardt ruszył w głąb Ulricsmund. Reszta szybko go dogoniła. Minęli potężną Katedrę Ulryka. Do świątyni tej ściągali wierni z całego Imperium aby zobaczyć monumentalną budowlę i pomodlić się w jej murach.



W tym tygodniu Gród Ulryka oblegała niesamowita rzesza pielgrzymów z całego kraju. Dało się to zauważyć przez ilość ludzi koło świątyni, pielgrzymów, nowicjuszy i kapłanów.
Po chwili Bernardt skręcił w wąskie uliczki. Skierował się na północ od Katedry. Nagle między dwoma budynkami zatrzymał się i zaczął się śmiać.

- Jak śliwka w kompot. – Wyciągnął miecz i obrócił się. – Nie próbujcie sztuczek. Za wami stoi dwóch ludzi celujących w wasze plecy z kusz. Nie macie szans.

Za plecami Bernardta również pokazało się dwóch mężczyzn. Ubrani w mundury straży miejskiej Middenheim z mieczami w dłoniach, zaczęli się szyderczo śmiać. Beznadziejną sytuację spotęgowało to, że akurat w tej uliczce okna są wysoko i nie ma drzwi od tej strony murów. Poddać się lub walczyć.
 
DrHyde jest offline  
Stary 22-03-2008, 11:48   #298
 
Scarlet's Avatar
 
Reputacja: 1 Scarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemuScarlet to imię znane każdemu
Zbytnia ufność obcym zaprowadziła Calien i jej towarzyszy prosto do zaułka, w którym czekali żołnierze. Na słowa Berardta kobieta oglądnęła się za siebie. Mężczyzna nie kłamał. Dwóch kuszników mierzyło do nich gotowych w każdej chwili zwolnić bełt.

Jaka ja jestem głupia...To wszystko ukartowane...Dlaczego tak łatwo mu zaufałam...

Calien zacisnęła dłoń na swojej zdobionej lasce. Szary kamień, który opleciony był przez "gałęzie" oddawał delikatną czerwoną poświatę.

- Susurrus! Protecta Maxima !!!-wypowiedziała kobieta jednocześnie udeżajają laską o bruk uliczki.Przed nimi powietrze poczęło delikatnie falować. Masa energi utworzyła niewidzialną powłokę o promeniu 2 m, tworząc tym samym eteryczną tarczę.

- Tak łatwo wam nie pójdzie z nami... Nie wiecie dla kogo pracujecie!!! - kobieta wykrzyczała słowa w stronę kuszników. Osłaniała plecy towarzyszów. Promienie laski delikatnie rozświetlały zaułek- Zajmijcie się nimi panowie. Ja będę osłaniać wasze plecy.- Calien skierowała słowa w stronę towarzyszy.
 
__________________
Didn't you read the tale Where happily ever after was to kiss a frog? Don't you know this tale In which all I ever wanted I'll never have For who could ever learn to love a beast?
Scarlet jest offline  
Stary 22-03-2008, 14:09   #299
 
harry_p's Avatar
 
Reputacja: 1 harry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputację
Nareszcie park… Co tu szybko wymyślić…

Feliks przybrał zbolałą minę.

- Zatrzymajmy się na chwile. Ulf świetnie gotuje. Ale za to jedzenie jest ciężkie dla moich kiszek. Zaraz wracam.

Kończąc zdanie już pośpiesznie wchodził między drzewa parku. Gdy tylko jego towarzysze znikneli mu z oczu puścił się biegiem w kierunku miejsca, o którym mu opowiedziała Janna. Bez problemu znalazł dziuple. Wcisną tam list. Szybko wrócił do towarzyszy. Nim wyszedł do nich uspokoił nieco oddech i otarł czoło.

- Aa… Tak. Taj już dużo lepiej.

Rzucił niepytany z nieukrywaną ulgą.

Szedł tak jak wszyscy za „przewodnikiem” wdzięczny za jego doskonałą znajomość miasta.

Gdy ten staną odruchowo chwycił za sztylet. Wypatrując wroga. Nie zdziwił się za bardzo, gdy to właśnie Bernard okazał się przeciwnikiem.

Na bogów z deszczu pod rynnę. Dobrze ze znów jestem w pełni sił. A kusznicy mi nie zagrażają… chyba.

Spojrzał przelotnie na Calien.

Potem ustawił się plecami do ściany tak by móc swobodnie obserwować Kuszników jak i Bernarda. Dobył sztyletów. Kot jakby coś przeczuwając zeskoczył na ziemie zjeżył czarną sierść i sierść sykną przeciągle odsłaniając białe kły. Cyrkowiec mrukną z zadowoleniem coś z niezrozumiałego w stronę kota.

- Ciekawe, kim z kolei ty jesteś Bernard? Śledczy? Inkwizycja? Czy co tam jeszcze wymyślisz he?
 
__________________
Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka.
harry_p jest offline  
Stary 22-03-2008, 16:15   #300
 
Andres's Avatar
 
Reputacja: 1 Andres nie jest za bardzo znanyAndres nie jest za bardzo znanyAndres nie jest za bardzo znanyAndres nie jest za bardzo znanyAndres nie jest za bardzo znanyAndres nie jest za bardzo znanyAndres nie jest za bardzo znany
Andres wysłuchiwał ciekawej rozmowy, która się toczyła za drzwiami. Stał tak i nie dowierzał każdemu kolejnemu słowu, które docierało do jego uszu.

Drań. Następny się znalazł. Ciekawe, ile jeszcze do końca mojego życia poznam członków tej gadziej rodziny?

Stał i myślał, nie był zaskoczony

Przecież, cały czs jest tylko gożej. Zdziwiłbym się, gdyby było lepiej, gdyby naprawdę, bez ukrytych intencji ktoś chciał im pomóc. Oby reszcie poszło lepiej. Żałuje tylko, że moje miecze nie posmakowały ich krwi. Mam nadzieje, że to się jeszcze zdąży zmienić.

Po chwili, gdy nikogo już nie było za drzwiami, rozejrzał się po celi i przypomniał sobie czasy, kiedy walczył na arenie, a jego lokum wyglądało podobnie. Najbardziej widoczną różnicą, było brak zamka przy drzwiach.

Co teraz? Pierwszy raz przetrzymywany przez magów. Czy można ich przechyczyć?

Spojrzał na Tomasa

- Nie patrz tak na mnie, ja też nie wiele więcej wiem od ciebie. Zastanówmy się, czy można stąd uciec i jak to zrobić. Przykro mi, że zostałeś w to wplątany i wybacz mi jeśli będę wulgarny, ale nikomu nie można ufać w tym mieście. Więc masz jakieś propozycje?
 
__________________
Oddajmy im wszystko to, co do nich należy- krew dla boga krwi!... ;) no i śmierć samobójcom
Andres jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172