Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2008, 19:40   #37
Vivan
 
Vivan's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetnyVivan jest po prostu świetny
Czworo nieznających siebie nawzajem ludzi wędrowało przez las. Katlin nie ufała nikomu z osób towarzyszących jej. Wiedziała również, że Inni też nikomu nie ufają. Kobieta szła za Eskilem i wyraźnie zadowoloną Nicole, która była najbardziej rozmowna z całego towarzystwa. Katlin wiedziała, że cieszy się ona ze zgody mężczyzny na wspólne podróżowanie. Nie wiedziała czemu ale czasem sama Katlin uśmiechnęła się na widok tak radosnej Nicole. Natomiast Nessa… Jej Katlin chyba nie ufała najbardziej. Nessa szła z samego tyłu nie odzywając się prawie w ogóle. Katlin od czasu do czasu spoglądała na nią lecz nie zauważyła niczego specjalnego.
Humor Kalin zmieniał się z każdym powiewem wiatru. Raz była przygnębiona do takiego stopnia, że w jej oku zakręciła się łza, mimo iż wcześniej nigdy nie doznała takiego uczucia. Po chwili cieszyła się radością Nicole, szumiącym lasem i wszystkimi szczegółami jakich wcześniej nie zauważała. Była jak dziecko cieszące się z każdej nowej zabawki.

Czemu wcześniej nie zauważałam tej piękne przyrody? Nie czerpałam radości z życia? Co się ze mną działo? Przecież wszystko to co nas otacza jest cudowne. Nawet ten zapach Świerzego powietrza….
– myślała Katlin w chwilach szczęścia.

Jednak po chwili nie mogła opanować łez. Działo się tak gdyż przypomniała sobie, że duma jej wiary odeszła, zniknęła. Nie ma już znaku na lewej dłoni Katlin. Jednak jest coś w sercu. Jego obecność jest tam nadal.

Czemu Panie zniknąłeś? Przecież byłam tak blisko Ciebie? Całe życie poświęciłam Tobie! Wszystkie dni od momentu ucieczki z domu kiedy byłam jeszcze dzieckiem. A teraz… Dałeś mi nadzieję, Dałeś mi coś najważniejszego… Widoczny znak, że to co robię pozwala mi się do Ciebie zbliżać z minuty na minutę!!! A teraz?? Nie ma… Czemuś mnie opuścił w ten widzialny sposób! Pociesza mnie jednak myśl… że nadal jesteś w sercu… I choćbym miała zginąć a misja ta byłaby moją ostatnią… zrobię wszystko… WSZYSTKO… by zdobyć dla Ciebie ten upragniony artefakt!!!!!!
Rozmyślając tak, Katlin nie wytrzymała… łza popłynęła jej szybko po policzku. Dziewczyna otarła ją szybko, by nikt nie zauważył jej bólu. Nie chciała a zarazem nie mogła z nikim o tym rozmawiać… Idąc tak dalej rozmyślała o swoim problemie co jakiś czas dotykając to dłoni z nadzieją, że znak pokaże się znów, to serca bo czuła że jej Bóg jest właśnie w nim.
Spoglądając na swych towarzyszy nie rozgryzła czego może się po nich spodziewać. Nie miała teraz głowy na takie myślenie. Obserwowała Jak Eskil co po chwilę sprawdza ślady i mimo iż na tropieniu zna się doskonale nie śmiała nawet podejść do mężczyzny i zaproponować pomoc widząc jego naburmuszony i niezadowolony wyraz twarzy. Jak domyślała się Katlin właśnie obecność wszystkich kobiet była powodem jego niezadowolenia.

Zbliżał się powoli zmrok. Eskil zarządził postój w cichym miejscu. Powalony świerk, którego towarzysze użyli jako opał na ognisko, piękne, rozrośnięte i zielone krzaki dookoła. Katlin bardzo podobało się do miejsce. Po zjedzeniu posiłku ustalono warty, którą Katlin objęła pierwsza. Siedząc przy lekko tlącym się ognisku przyglądała się towarzyszącym jej ludziom i obserwowała teren dookoła ich obozowiska. Nic specjalnego się nie wydarzyło. Noc była cicha i spokojna. Słychać było jedynie trzask palącego się spokojnie drewna i czasem sowy, która pochuchiwała w ciemnym lesie. Kiedy nastąpiła zmiana warty, Katlin położyła się blisko ogniska i pogrążyła się w głębokim śnie.

Kiedy Katlin obudziła się nad ranem wszyscy powoli zbierali już się ze snu.

- Dzień dobry – przywitała wszystkich.

Dzień nie był już tak piękny jak poprzedni. Na niebie widać było ciemne wysokie chmury, które sygnalizowały nadejście deszczu. Katlin miała tylko nadzieję, że silny wiatr przegoni chmury i ulewa ich ominie. Eskil szybko rano zarządził, że trzeba ruszyć dalej. Katlin podążyła za reszta. Po południu jednak nadzieja Katlin prysła, kiedy pierwsze krople chłodnego deszczu zaczęły spadać po ciele dziewczyny. Popatrzyła wtedy na mężczyznę, który powiedział coś w swoim języku i przyśpieszył kroku. Cała reszta podążyła za nim w nieznanym dla Katlin kierunku….
 
__________________
Bogowie wiedzą, że śmierć jest nieszczęściem. Inaczej chętnie umieraliby sami.
Vivan jest offline