*****
„No i pojechali” – pomyÅ›laÅ‚, uÅ›miechajÄ…c siÄ™ krzywo pod nosem puÅ‚kownik, patrzÄ…c na tuman pyÅ‚u jaki podniósÅ‚ siÄ™ po starcie. Zdecydowanie najszybciej do przodu wyrwaÅ‚y siÄ™ sportowe wózki. Na obrzeżach Nowego Yorku, jezdnie byÅ‚y w miarÄ™ uporzÄ…dkowane. Stare zniszczone wraki samochodów byÅ‚y poÅ›ciÄ…gane na pobocze, lub już dawno wykorzystane jako zÅ‚om w niedawno powstaÅ‚ych hutach stali. Ale im dalej od NY, tym stan autostrad i dróg, byÅ‚ pewnie gorszy.
„Na tych zadupiach nie ma komu zrobić porzÄ…dku, a wszÄ™dzie Ci gówniani gangerzy, na swoich zÅ‚omach, nienawidzÄ™ tego Å›cierwa”, Cięższe wozy, czyli ciÄ…gniki ciężarowe, transportery opancerzone i kombajn TeksaÅ„czyków zostaÅ‚y troszkÄ™ w tyle.
*****
Żołnierz w stopniu porucznika zasalutował na jego widok,
Payton wydał komendę:
- Spocznijcie poruczniku Bates, wszystko gotowe? SprzÄ™t? OddziaÅ‚? - Tak, sir!!! Amunicja i paliwo zaÅ‚adowane. Ludzie też sÄ… gotowi – po drodze zgarniemy jeszcze sierżanta Malone’a i kaprala Milera, czekajÄ… przy wyjeździe z miasta. Raporty o które prosiÅ‚ pan puÅ‚kownik sÄ… w Bradley’u, przyszÅ‚y dopiero dziÅ› rano. – recytowaÅ‚ jakby z pamiÄ™ci porucznik.
Payton byÅ‚ zadowolony, że wszystkie rozkazy zostaÅ‚y wykonane tak perfekcyjnie. Dobrze dobraÅ‚ ekipÄ™ na tÄ™ trasÄ™… sami zawodowcy, weterani z Frontu, towarzysze broni. Ich atutem byÅ‚o doÅ›wiadczenie i umiejÄ™tnoÅ›ci.
„Na polu walki nie zwycięża ten, kto ma lepszy sprzÄ™t… ale ten, kto potrafi swoje umiejÄ™tnoÅ›ci przekuć na wygranÄ…” – usÅ‚yszaÅ‚ to dawno temu… tuż przed wybuchem wojny, gdy jako Å›wieżo upieczony oficer, ukoÅ„czyÅ‚ West Point. Dlatego każdy w jego ekipie, oprócz tego, że byÅ‚ żoÅ‚nierzem, musiaÅ‚ umieć jeszcze coÅ› przydatnego, byÅ‚ medyk, monterzy, radiooperator, zwiadowcy, spec od wszelkiego rodzaju elektroniki – gdyby potrafili tylko walczyć, nie mieli by prawa dostać siÄ™ pod jego komendÄ™. Pewnie dlatego przeżyÅ‚ te trzydzieÅ›ci lat chaosu i zagÅ‚ady. Kilka lat na Froncie też odbiÅ‚o na nim swoje piÄ™tno…
PoszedÅ‚ w stronÄ™ transportera opancerzonego – stary poczciwy Bradley, ze Å›wieżo zaÅ‚ożonym wczoraj pancerzem kumulacyjnym, czekaÅ‚ z odpalonym silnikiem. Na stanowisku WKM, siedziaÅ‚ już strzelec –
szeregowy Johnson, 20 mm działko na wieżyczce było obsługiwane automatycznie.
Å»oÅ‚nierze pakowali ostatni graty do Å›rodka, reszta uwijaÅ‚a siÄ™ przy Strykerze – bojowym wozie piechoty, bÄ™dÄ…cym przed wojnÄ… podstawowym pojazdem wsparcia piechoty na polu walki. Armata kalibru 105mm robiÅ‚a wrażenie, na jej widok każdy mobsprzÄ™t by spieprzaÅ‚, gdyby tylko potrafiÅ‚ myÅ›leć…
*****
W Å›rodku pojazdu miaÅ‚ maÅ‚o miejsca, wygospodarowaÅ‚ dla siebie kÄ…t obok radiooperatora. Na prowizorycznym pulpicie leżaÅ‚y 2 koperty z dokumentami. Pierwszej oznaczonej czarno – żółtymi paskami, nie otwieraÅ‚:
„Jeszcze nie czas na to”. ZÅ‚ożyÅ‚ jÄ… na pół i wÅ‚ożyÅ‚ do wewnÄ™trznej kieszeni munduru – musiaÅ‚ strzec jej jak oka w gÅ‚owie. RozdarÅ‚ drugÄ… – przeczytaÅ‚ szybko krótki raport wywiadu, na temat wydarzeÅ„ na zachodzie Stanów. Informacje byÅ‚y w miarÄ™ aktualne –
„Aktualne, jak na powojenne standardy, przed wojnÄ… za taki raport chÅ‚opaczki z wywiadu dostaliby porzÄ…dnego kopniaka w ich biurokratycznÄ… dupÄ™” ZagÅ‚Ä™biÅ‚ siÄ™ w lekturÄ™, która byÅ‚a bardzo interesujÄ…ca. ZwÅ‚aszcza adnotacja o aktualnych przeprawach przez Missisipi – cztery mosty nadal normalnie funkcjonowaÅ‚y. Najbliższy w Saint Louis, jeden w Nowym Orleanie, jeden na północy – utrzymywany wspólnymi siÅ‚ami NY i Posterunku – by Armia z NY, mogÅ‚a szybko dostać siÄ™ na Front. Raport mówiÅ‚ też, że oprócz mostów sÄ… przeprawy promowe, niestety jakość tych usÅ‚ug jest poniżej jakichkolwiek oczekiwaÅ„ – można stracić nie tylko gamble ale i życie na tych improwizowanych Å‚ajbach.
Odwrócił się do radiooperatora i powiedział:
- WÅ‚Ä…czajcie sprzÄ™t żoÅ‚nierzu, musimy wszak mieć ich na oku – Facet siedzÄ…cy przy radiostacji, wÅ‚Ä…czyÅ‚ laptopa i na ekranie komputera zalÅ›niÅ‚o pulsujÄ…cym Å›wiatÅ‚em kilkadziesiÄ…t kropek. Zapewne nikt z racerów nie zauważyÅ‚ maÅ‚ej diody w blaszce ,która zaczęła delikatnie mrugać. Przed wojnÄ… byÅ‚ GPS, teraz musieli ograniczyć siÄ™ do tego urzÄ…dzenia, Å›ledzÄ…cego fale radiowe, wysyÅ‚ane przez nadajniki w blaszkach, zasiÄ™g skuteczny okoÅ‚o 150 km, pozwalaÅ‚, na jako takie rozeznanie siÄ™ w sytuacji.
„Ciekawe czy Marlonowi, też dziaÅ‚a ten bajer, w koÅ„cu zainwestowaÅ‚ w niego spore Å›rodki.”
Wielkim pokrętłem na radiostacji ustawił kanał 21, przez chwilę słyszał tylko szumy i trzaski, ale te niedługo przygasły
. – Foxtrot 1 do Nocnego JastrzÄ™bia, czy mnie sÅ‚yszysz? – puÅ›ciÅ‚ w eter
. – SÅ‚yszÄ™ CiÄ™ gÅ‚oÅ›no i wyraźnie – zabrzmiaÅ‚ w gÅ‚oÅ›niku
de Rossi – u mnie wszystko w porzÄ…dku, radar też dziaÅ‚a nieźle, jak chcesz zobaczyć pozostaÅ‚oÅ›ci po niezÅ‚ej akcji, jedź autostradÄ… na zachód, tak po 5 kilometrach zobaczysz pierwszÄ… ofiarÄ™ naszego wyÅ›cigu, hehe… - DziÄ™ki Marlon, może skorzystam. Do usÅ‚yszenia…OddaÅ‚ mikrofon szeregowemu, mówiÄ…c: -
Prowadźcie nasłuch na tym kanale, w razie czego wołajcie, Adams.
Wyszedł przez właz na górny pancerz, spoglądając na pustą autostradę przed nimi. Wszyscy już pojechali.
- Jedziemy – zawoÅ‚aÅ‚ do wnÄ™trza wozu. Kierowca ruszyÅ‚ z chrzÄ™stem gÄ…sienic, po chwili to samo zrobiÅ‚ prowadzÄ…cy Stryker’a.
– Kierujcie siÄ™ na zachód, autostradÄ…. Musimy coÅ› po drodze zabrać. *****
Droga byÅ‚a w miarÄ™ pusta, gdzieniegdzie na poboczu, leżaÅ‚y jeszcze wraki samochodów, jakieÅ› gruzy. SÅ‚oÅ„ce dość mocno przygrzewaÅ‚o, wÅ‚aÅ›nie mijali prowizorycznÄ… tablicÄ™, informujÄ…cÄ…, że opuszczajÄ… teren miasta. Tu na drodze już nie byÅ‚o tak piÄ™knie… tylko 4 z 6 pasów byÅ‚y zdatne do ruchu, reszta byÅ‚a zapchana wrakami i Å›mieciami, uprzÄ…tniÄ™tymi z drogi. Kiedy dojeżdżali do zjazdu z autostrady w stronÄ™ New Jersey, daÅ‚ znak by kolumna zatrzymaÅ‚a siÄ™, spojrzaÅ‚ na zegarek… jeszcze 3 minuty.
„Poczekamy…”
Zza zakrętu wyjechała duża wojskowa ciężarówka, za nią Hummer i wojskowy czterokołowiec. Pułkownik zeskoczył z Bradleya i podszedł do pojazdów, które właśnie nadjechały. Niedbale rzucił:
- Spocznij - prężącym się żołnierzom i szybko poszedł na tyły ciężarówki. Podniósł plandekę, światło słoneczne oświetliło długie podłużne skrzynie, kryjące w sobie cenny ładunek, ale szczególną uwagę przyciągała stalowa, hermetycznie zalutowana skrzynia, długości około 3 metrów. To była najcenniejsza część ładunku, resztę wziął dla niepoznaki, by opylić paru mniej znaczącym klientom. Ale ta stalowa, pojedzie do Alluvacha, ponoć to jakiś prototyp nad którym pracuje NY, a teraz przyszedł czas, by ten piekielnie inteligentny naukowiec doszlifował dzieło. Choć koperta z opisem zawartości nadal tkwiła w kieszeni bluzy, nie bardzo było mu śpieszno by się dowiedzieć.
„Bo i po co, to bez znaczenia, i tak ja odpowiadam za bezpieczeÅ„stwo Å‚adunku, nawet jeÅ›li miaÅ‚yby tam jechać wykaÅ‚aczki”.
UstawiÅ‚ ciężarówkÄ™ w Å›rodku kolumny, przodem jechaÅ‚ Bradley, z tyÅ‚y Stryker, lewÄ… flankÄ™ obstawiaÅ‚ Hammer z granatnikiem automatycznym – „
Takie cacuszko potrafi zrobić mobsprzÄ™towi z dupy jesieÅ„ Å›redniowiecza” – pomyÅ›laÅ‚. ZaÅ‚ogÄ™ quada wysÅ‚aÅ‚ do przodu na zwiad, zawsze lepiej wiedzieć, co siÄ™ Å›wiÄ™ci na drodze. Nie obawiaÅ‚ siÄ™ jakiegoÅ› ataku na swój konwój, potrzeba by byÅ‚o naprawdÄ™ dużej siÅ‚y by ich powstrzymać. Z drugiej strony, jeÅ›li jakieÅ› informacje o konwoju wydostaÅ‚y siÄ™ na zewnÄ…trz, to byle pÅ‚otki nie bÄ™dÄ… na nich polować. Najbardziej obawiaÅ‚ siÄ™ szpiegów Molocha, wÅ‚aÅ›nie dlatego miaÅ‚ w ekipie aż dwóch skoperów.
„Nie ma siÄ™ co martwić na zapas. Ten pomysÅ‚ z wyÅ›cigiem de Rossiego, uÅ‚atwi mu zadanie. Upiecze dwie pieczenia na jednym ogniu, racerzy odciÄ…gnÄ… uwagÄ™ od jego konwoju, a im może uda siÄ™ bez problemu dostać do miejsca przejÄ™cia przesyÅ‚ki.” – dedukowaÅ‚ obserwujÄ…c przez lornetkÄ™ okolicÄ™. Nagle w krótkofalówce odezwaÅ‚ siÄ™ gÅ‚os:
- Pułkowniku, jakiś incydent na drodze, około 2 kilometry przed wami.
– ZrozumiaÅ‚em, zostaÅ„cie na pozycjach, zaraz tam bÄ™dziemy. *****
Widok na drodze, trochÄ™ prawdÄ™ mówić go zaskoczyÅ‚. ZatrzymaÅ‚ konwój tuż przy stojÄ…cym na poboczu „jamnikowatym” Hammerze. JakiÅ› wielki facet, ze sposobu chodzenia i poruszania, żoÅ‚nierz, pakowaÅ‚ motor, do auta. Drugi, trochÄ™ mÅ‚odszy, wytatuowany, zbieraÅ‚ resztÄ™ gratów, wÅ‚aÅ›nie niósÅ‚ do samochodu PogromcÄ™ – legendarny już w ZSA, karabin na mutasy, choć szczerze mówiÄ…c,
Payton wolaÅ‚ M109 – nie ma mutasa, który by przeżyÅ‚, trafienie z tego cacka, a i moba bez problemu rozpieprzy w drobny mak.
- Szampan, dziwki, strzelanina – powiedziaÅ‚ gÅ‚oÅ›no, patrzÄ…c na pozostaÅ‚oÅ›ci po niedawnej walce. SpoglÄ…daÅ‚ na porzucone zwÅ‚oki jakiegoÅ› dÅ‚ugowÅ‚osego, sÄ…dzÄ…c po zapachu rzadko myjÄ…cego siÄ™, motocyklisty.
– KtoÅ› tu widzÄ™, Å‚adnie strzela? To wasza sprawka chÅ‚opcy? – dopiero teraz obejrzaÅ‚ dokÅ‚adnie ich postacie. SprzÄ…czka na pasie tego mÅ‚odszego, byÅ‚a mu znajoma – herb
Richardyne’ów, byÅ‚ znany każdemu, kto choć trochÄ™ liznÄ…Å‚ interesów w Appallachach. ZnaÅ‚ pewnÄ… oficer z Appalachów o tym samym nazwisku. KiedyÅ› na Froncie, jego oddziaÅ‚ zostaÅ‚ wysÅ‚any, by wyrwać jej pluton z okrążenia. Nie zdążyli, jej siÄ™ udaÅ‚o, jej oddziaÅ‚owi mniej. Z plutonu zostaÅ‚o trzech, albo czterech żoÅ‚nierzy.
Thimothy już dokładnie nie pamiętał.
– JesteÅ› od Richardyne,ów? Kto jedzie tym wozem? Quinnie? JeÅ›li tak, powiedz jej, że stary znajomy chce pogadać o dawnych czasach… *****