Waldorff, Barbak; Zabieracie ciało Yenner do świątyni.
Kejsi podąża z wami.
Lis ostro dyskutuje z najwyższą kapłanką, podczas gdy egzorcysta w towarzystwie dwóch wojowników znoszą ciało zielarki pod podziemi siedziby zakonu.
Czy widzisz jego skrzydła
Kryształowe
Czy widzisz jego oczy
Szmaragdowe
Czy wiesz co się w nich
Kryje
Nie umrze nie
Ożyje
Choć patrzy wciąż
Na ciebie
Ty szukasz jego
W niebie
Gdy on wskazuje
Drogę
Ty wciąż odwracasz
Głowę
Idź za śladem
Niewidzialnym
Idź za głosem
Niesłyszalnym
- Zabili Severyna!
Idź za głosem
- To demony!!!
- Opętańcy!
Idź za głosem
- Przybyli by nam pomóc!
- A zabili trzy osoby?!
Idź za...
- Mają prawo do sądu! Jutro zbierze się rada!
- Słusznie, niech ich sądzą!
Czas iść za...
- Sąd, sąd...!
Czas iść...!
Ray'gi;
Swoją mocą mącenia umysłów próbujesz zapanować nad tłumem. Trudno jednak opanować taką ilość rozsierdzonych umysłów. Efekty są w miarę zadowalające – przynajmniej nikt nie rzucił się na tamtych z grabiami, nożami, zębami, kopytami, czy czym tam jeszcze
Kejsi; Starfire sięgnął łapskiem do wnętrza świątyni i po kolei wyjął z niej delikatnie Waldorffa, Barbaka i Sathema, sadzając ich sobie na rozłożonym skrzydle; kiedy je uniósł, zjechali po błonie na grzbiet smoka. Wskakujesz jako ostatnia i startujecie. Niektórzy mieszkańcy Ditrojid uznają to za akt tchórzostwa i próbę ucieczki, głośno wyrażają swoje oburzenie, ale nie mają odwagi was ścigać.
Barbak, Waldorff, Kejsi, Sathem;
Starfire mocno uderza białymi skrzydłami, z gracją sunąc poprzez rozgwieżdżone niebo.
Noc.
Barbak, Waldorff, Kejsi, Sathem;
Starfire opuszcza was po swym długim ogonie na dno lasu, po cyzm nzika I wraca do pierścienia Kejsi. Spotykacie Astarotha. Jest ranny w lewy bok, rana upskusozna lepkim syfem, paruje fioletową mgiełką.
Astaroth; Próba pozbycia się lepkiego syfu bielą na nic się zdała! Ten glut jest bardziej materialny niż ci się zdawało. Starasz się zdjąć go z siebie „ręcznie”, ale klei się, jakbyś usmarował się olejem, ciężka sprawa.
Barbak, Waldorff, Kejsi, Sathem. Astaroth;
Powoli zbliżacie się do tajemniczej osady. Mała wioska. Typowa wioska chimer – domy to części żywych drzew.
HUH...?!
Co to było...?
Trzask gałę...?
Światełko! Zauważacie mignięcie światełka w ciemności lasu.
Było gdzies tam...
The Pine Forest by *pheelfresh on deviantART
Chyba coś słyszę...
Skąd dochodzi ten szmer?
To chyba jakieś zwierzę. Tylko zwierzę.
Jest cicho i spokojnie.
Tam jest! Ogień, płomyczek, światło pochodni! Zatrzymało, widzisz teraz wyraźnie, gdzie jest.
Jak zwykle, jest wiele opcji. Odwiedziny w wiosce, zwiad i upolowanie światełka pochodni, próba odnalezienia demonów - macie w drużynie kapłana, demona, macie głęboko wierzących, którzy sprowadzają olśnienie w postaci wizji od Wojowników Światła, macie dobry węch, a wiecie, że z bezzapachowymi demonami byli Kissi i Kiren. Znacie mowę zwierząt. Jesteście sprytni i kreatywni! XD
Astaroth zbliża się do wioski.
- Ktoś ty w cieniu, ktoś ty w mroku? – słyszysz nagle kobiecy głos.
Zauważasz kogoś przyczajonego na gałęzi drzewa.
Puma Thurman by *jollyjack on deviantART