BTR nie miał szans do wybicia się na czołówkę, nie w początkowym stadium wyścigu. Teraz każdy młodzik dociskał pedał gazu do oporu, prując ile się da- nie zwracali uwagi na kiepską nawierzchnię, na tłum innych samochodów i inne czynniki. I co, pobędą chwilę na początku, pocieszą się, a potem albo ktoś ich zdejmie dobrze wystrzeloną serią, albo wpadną prosto w łapy gangerów czy innych mutków... Iwan był Rosjaninem w pełnym tego słowa znaczeniu- oczekiwanie miał we krwi. Wpadał po prostu w jakiś dziwny trans- niewiele mówił, niewiele robił, nawet oddychał ciszej- jakby jakaś na poły świadoma śpiączka, w której mógł trwać godzinami, jeżeli nie dniami. Harting miał w zwyczaju opowiadać o tym, jak kiedyś zabrakło im benzyny. On strzelał flarami, wzywał pomocy, kombinował jak tylko mógł- Romanow zaś po prostu siadł za kierownicą i przesiedział tak trzy dni. Później nadjechała pomoc.
I tak właśnie zachowywał się i teraz- siedział za kierownicą, częściowo tylko naciskając na pedał gazu, i powoli, delikatnie, z wprawą poruszając kierownicą. Co rusz wymijał kolejne wozy, czasem nie bawił się w wykręcanie- po prostu w nie wjeżdżał, ale mimo tego ciągle był w tej drugiej połowie peletonu. Nie spieszył się, prawdę mówiąc tylko czekał na okazję, by odłączyć się od reszty- jego wóz w końcu całkiem nieźle radził sobie w gorszych warunkach, a trochę spokoju nigdy nikomu nie zaszkodziło. - Carze, właściciel potrąconego czerwonego mustanga chyba ma jakieś...- przerwał Harting, by pochylić się przed kulami, które niemal trafiły w okienko- wątpliwości co do słuszności naszego potrącenia go i zmiażdżenia połowy jego bagażnika...
- Że cu?- mruknął Iwan, zerkając na chwilę na Tess i Anglika- Nu to trzymajta się!
Po chwili czerwony mustang wraz z właścicielem przeleciał dwa metry i spadł do rowu obok jezdni...
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |