Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2008, 18:17   #183
mataichi
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Książe Bolko


Vasques drań jeden musi mieć swojego szpiega bądź używać jakiś czarcich sztuczek, może jedno i drugie” – pomyślał Książe przysłuchując się wyjaśnieniom Gabriela jednocześnie zerkając ukradkiem na jego towarzyszkę. – „Podobno przybył tu w towarzystwie dwóch osób a przy nim została tylko ta dziwna dziewka…”

- To prawda uwięziony marszałek będzie o wiele cenniejszy, jednakże najpierw trzeba go schwytać. Nie dzielmy skóry na niedźwiedziu panowie, nie ma chwili do stracenia. Za mną.- rzucił krótkim poleceniem i nie czekając udał się w dół schodów.

Osobiście wątpił, żeby Marszałek był skłonny do współpracy, ktoś posiadający dar nieśmiertelności był zbyt niebezpieczny, aby pozwolić mu dalej stąpać po ziemi. Nagle Książe przystanął na sekundkę wyraźnie zszokowany wizją, która na niego spłynęła.

Co jeśli mógłbym go obedrzeć z tego daru, przywłaszczyć sobie go i stać się tak jak von Truttcheweitz nieśmiertelnym? Mógłbym już na zawsze być z moją ukochaną nie zamieniając się jednocześnie w wampira. Czy to jest możliwe? Taaak krzyżak jest mi potrzebny żywy…” – wiedział, że odpowiedzi na dręczące go pytania powinien poszukać w swojego nadwornego maga. Mistrz Emanuel był starym piernikiem i zrzędą, lecz ze sztukami tajemnymi był obeznany jak mało kto.

-Tędy- wskazał na jeden z bocznych korytarzy, prowadząc pośpiesznie swoich „gości” na podwórze. Nie chciał żeby ktokolwiek ich dostrzegł. Coś było nie w porządku, zawsze myśli o Loriannie dodawały mu sił, jednakże nie tym razem. Zaczął go ogarniać dziwny lęk jakby ukochanej groziło niebezpieczeństwo….jak podczas nocnych koszmarów, w których traci swoją miłość nieodwracalnie.

- Dziesięciu uzbrojonych ma natychmiast czekać na nas na zewnątrz zamku przy starej szopie, upewnić się czy nikt nie wchodził ani wychodził z budynku. – rzucił dość nerwowy rozkaz do jednego z dwójki strażników patrolujących korytarz. Ten zniknął błyskawicznie za zakrętem pędząc na złamanie karku, był wyraźnie zaskoczony tonem władcy. Bolko musiał jakoś odreagować wewnętrzne obawy bądź ukryć je głęboko, ale…ale nie mógł tego uczynić.

- Sprawdź dyskretnie czy z księżną Lorianną jest wszystko w porządku. –rozkazał drugiemu. Piast mógł przysiąc, że dostrzegł jak wojownik ciężko przełknął ślinie na wieść o swoim zadaniu. Jego ludzie byli całkowicie bezpieczni, lecz nie zmieniało to faktu, że woleli ograniczać ilość spotkań z wybranką swojego władcy.


Parę minut później byli już na zewnątrz, świeże powietrze wdzierające się w płuca działało pobudzająco, jednakże nowi „sojusznicy” niewiele ze sobą rozmawiali. Przed szopą kilkadziesiąt metrów dalej czekali na nich uzbrojeni po zęby strażnicy.

Czy to wystarczy na Wielkiego Marszałka?
 
mataichi jest offline