Korytarz rozbrzmiał od głośnego jęku bólu, jaki wydał z siebie Max. Tomas stał w szoku. Nie wiedział co ma zrobić i było to widoczne po jego zachowaniu. Chciał uciec jednak nie pozwalał mu strach przed konsekwencjami takiego wyboru. Zdezorientowany Arcymag uderzył laską o podłogę. - Janna zabierz ich wszystkich do lochów. – Zwrócił się w kierunku Maxa. – Proszę nie powoływać się na osobę, która została skazana na proces Najwyższego Sądu Loży Magów w Imperium. Nie ma Pan zamiaru poddać się mimowolnie? Może mam pomóc w podjęciu decyzji w nieco bardziej bolesny sposób? Radze współpracować z nami Panie Ren…
Pomieszczenie jakby pociemniało. Włosy maga falowały niczym na wietrze.
* * *
W trakcie zastanowienia Felix dostrzegł jak wojsko zaczęło przesłuchiwać kolejno ludzi na miejscu zdarzenia. Bernardt podbiegł na skraj ulicy i spojrzał na resztę. - Znam bezpieczną drogę do cmentarza. Jeśli chcecie…
Medyk podrapał się po głowie i złapał Calien za rękę. - Ja za ten czas mogę sprawdzić co z waszymi przyjaciółmi. Nikt nie będzie mnie podejrzewał a i tak już siedzę w tym po uszy… - Odetchnął z załamaniem w głosie. |