Sigfryd stanął na podwórcu nie zwracał zbytniej uwagi na transport. Usłyszawszy kajanie się sługi wrzucił swoje rzeczy na wóz poczym usiadł na koźle przy woźnicy, czyli w najbardziej wygodnym miejscu. - Wybaczam ci wszak to nie twoja wina. – poczym uśmiechną się wyrozumiale oparłszy swój trójząb o ławkę obok woźnicy. - Znaczeni bardziej interesuje mnie jakość statków, na których pływam i zapłata. Zresztą nie jestem szczurem lądowym, aby się rozbijać w powozach, a konno nie umiem, więc nie przejmuj się tyle tylko opowiedz, co wiesz o zadaniu, jakie ma dla nas twój pan, bo pewnie coś słyszałeś.
Wóz trząsł tak bardzo jak to powinno być na trakcie. Kapłan w myślach przeklinał, wolałby płynąć starą łajbą poprzez burzę niż mieszkać stale na ladzie i przy każdej podróży doznawać takich niewygód.
Mizerota posiadłości trochę zaskoczyła wybrańca Mananna. Lecz tego nie skomentował.
Gdy sługa się oddalił zwrócił się do swoich towarzyszy. - Pozwolicie, iż ja będę negocjował lafę za naszą grupę w ten sposób uda się pewnie wynegocjować więcej. Tylko muszę wiedzieć, czym będziecie się zajmowali, ja będę nawigatorem i być może pierwszym, Artur może być drugim albo bosmanem. Lilawander będzie dawał nam wsparcie walkach swoją magią, a ty Jack, czym możesz się zajmować, co czyniłeś do tej pory, bo jak na razie o tobie wiem najmniej.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Ostatnio edytowane przez Cedryk : 25-03-2008 o 22:59.
|