Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2008, 21:13   #8
zbik_zbik
 
Reputacja: 1 zbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumny
Abi czuł że wysechł, ogień zaczął gasnąć, spojrzał na towarzysza – był bardzo niespokojny, marszczył brwi, myślał o czymś, najpewniej o misji.
*on raczej nie podłoży*
Rozejrzał się po pomieszczeniu, w kącie ułożony był stos drwa. Wolno wstał, podszedł półkolem do celu, jakby zachodził do przeciwnika i spokojnie kucnął. Zaczął nakładać drewno na lewą rękę. Jeden… dwa… trzy… cztery… pięć… sześć… starczy. Podniósł się, zawahał i w podniósł jeszcze jeden. Skierował wzrok w stronę Bariana, siedział i myślał, chyba nic nie zauważył. Podszedł i rzucił drwa do ognia. Teraz kompan się zerwał jakby rozbudzony ze snu i zaczął się rozglądać.
- O czym to tak myśleć, żeby nie zauważyć stada koni pędzącego przed nosem? Hahaha
-Jak myślisz, co to za "pomoc" ma po nas przyjść – I w tym momencie wszedł rycerz. Wspaniała zbroja, tarcza z jakimś herbem i piękny, misternie wykuty miecz najbardziej zwracający uwagę.
*chciałbym mieć taki…*
Wzrok miał srogi a i głos nie odmieniał pierwszego wrażenia na temat jego charakteru.

Za chwilę byli już na ulicy, znów na deszczu. Ruszyli szybkim, ciężkim krokiem ochlapując się nawzajem.
-Cieszymy się że mamy tak wspaniałą pomoc – spróbował zagaić Barian
-Zapewne byśmy nie mieli gdyby wśród zaginionych nie było kapłana… – odpowiedział Abimelech nie czekając na rycerza, który teraz się przytrzymał i spojrzawszy zabójczo i głosem najpoważniejszym jaki istnieje rzekł:
-Nie drwij z władzy której służysz i którą wspierasz, a która Cię karmi i ubiera.
-Tylko żartuję. Przepraszam jeśli Cię to uraziło. A teraz nie stójmy tu bo nam miecze pordzewieją. Chodź.
Ruszyli dalej. Abi czuł respekt przed rycerzem, wiedział że w walce na miecze nie miałby szans, zastanawiał się czy miał konia.
*w sumie nic nie szkodzi spytać*
-Masz konia rycerzu?
-Owszem, Zostawiłem go w najlepszej stajni w mieście pod opieką najlepszych stajennych, nie chciałem żeby łaził po tym deszczu.
-I już cię lubię. Ale zapewniam Cię że nie ma lepszego opiekuna do koni w mieście niż ja. Acha… byłbym zapomniał najważniejszego pytania: Jak masz na imię?
 
__________________
Dobry dyplomata improwizuje to, co ma powiedzieć,
oraz dokładnie przygotowuje to, co ma przemilczeć.

Ostatnio edytowane przez zbik_zbik : 21-03-2008 o 07:55.
zbik_zbik jest offline