Oin podniósł obolały łeb. Mało co pamiętał i wpadł w lekki szok gdy zobaczył wokoło kraty klatki. Powoli się podniósł i oparł swoją wielką niczym bochen chleba dłoń na toporze…
- Kurwa jego mać! Gdzie mój topór?! Wy chędożone syny łysego trolla! Takie z was cwaniaki!? Otwórz te klatkę i chodź na ubita ziemię! Chowacie się za plecami przeklętych guślarzy i innych nawiedzonych popaprańców! Oddawaj mi topór ty bucu pierdolony! – Krasnolud rzucił się przez wszystkich w kierunku krat, które były od strony eskortującego żołnierza. Mundurowy odwrócił się i uśmiechnął. Nie powiedział nic. – Tak kurwa do ciebie mówię kurwi synu parchatej dziewki. Żeby ci dzieci trądem obrosły a żona nie dała!
Irytacja krasnoluda była tak wielka, iż dopiero teraz zauważył resztę kompani. Część poznawał. Wszyscy byli jacyś tacy zdziwieni i część się podśmiechiwała. Chyba reakcja na agresję jaką pokazał krasnolud. Zauważył Metellusa i Amillay, która wpakowała ich w to gówno. - Tuneli magicznych wam się kurwa zachciało. Zaraz ci z dupy zająca wyciągnę i zobaczysz taka magię jakiej świat nie widział! – Ryknął na Amillay i popatrzył na śmiejących się pozostałych jeńców, przynależących zapewne do oddziałów piechoty.
Ostatnio edytowane przez DrHyde : 21-03-2008 o 12:23.
|