Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2008, 13:09   #55
Kokesz
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
Uwagi Olgi nie były miłe, lecz Marius nie zwrócił na to uwagi. Jeszcze przez chwilę wpatrywał się w horyzont szukając wzrokiem punktu, który mógł potwierdzić jego przypuszczenia. Jednakże nie zauważył nic prócz kilku samotnych, bezlistnych drzew. Nagły śmiech towarzyszy w odpowiedzi na słowa Olgi odwrócił jego uwagę od pokrytych śniegiem pól. Nie rozumiał co było tak śmiesznego w tym co powiedziała kobieta. Próbował przeanalizować sobie jeszcze raz jej słowa w myślach, lecz nie znalazł nic co mogło go rozśmieszyć, oprócz jakiegoś słowa, którego znaczenia nie znał. Nie miał zamiaru jednak pytać o co chodzi, by nie wyjść na głupka.

Porzucając myśli o domostwach w okolicy zajął się codziennymi sprawami. Pogadał z towarzyszami broni, sprawdził jak się ma jego koń. Gdy nastał wieczór i czas było udać się na spoczynek, schował się w namiocie i zakrył się kocem. Nie zasnął od razu, gdyż mróz mu w tym przeszkadzał. Trząsł się z zimna, schował dłonie pod siebie tak by ogrzać je. Wiedział, że rozcierane dłoni nie jest najlepszym pomysłem, bo wtedy traci się więcej ciepła. Wreszcie, po kilku minutach leżenia z zamkniętymi oczami, zasnął.

W nocy śnił. We śnie przeniósł się w miejsce, które znał jak żadne inne - do rodzinnego Empolli. Była to wieś jakich wiele w Tilei. Znajdowała się niedaleko Remas i często można było spotkać w niej ludzi podróżujących do tego nad morskiego miasta.
Marius dawno już nie odwiedzał rodzinnych stron. Jego zawód mu na to nie pozwalał. We śnie spotkał ojca i dziadka, którzy nauczyli go wszystkiego. Razem spacerowali przez pola pokryte złota pszenicą. Rozmawiali, śmiali się, Cezar opowiadał o tym gdzie był i co robił.
Nagle zerwał się wiatr, zimny, niedający złapać oddechu. Na skórze najemnika pojawiła się gęsia skórka, przez jego ciało przeszły dreszcze. Niebo zasnuły ciemne chmury, z których zaczął padać śnieg. Wiatr zamienił padający śnieg w zawieję. Oczom Mariusa ukazał się przerażający widok. Lodowaty wiatr począł zadzierać szaty z jego bliźnich. Płatki śniegu, a raczej kryształki lodu zaczęły ranić skórę ojca i dziadka Tileańczyka. Nagle wiatr kawałkami zdarł skórę z nich, a ziemia zabarwiła się na czerwono. Marius krzyczał, wichura uniemożliwiała mu ruchy. Patrzył tylko na to co wiatr robił z jego dziadkiem i ojcem.
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1
Kokesz jest offline