Bum...bum...bum...miarowy stukot serca nieubłaganie pędzącego przez żyły żadką krew, tloczącego życiodajny tlen do najdalszych zakątków ciała wyrwał Darkstorna z odrętwienia. Wciąż lekko oszołomiony wpił okute stalą rekawice w miękki, mokry piach i powoli otworzył oczy. Pierwszym co ujrzał, była jego buława zagrzebana w muł jakieś półtora metra od niego. Drugą rzeczą był stojący nad nim troll, który złapał go za rękę i przywrócił do pionu. Szaman rozejrzał się, wodząc wzrokiem od gęstej, tropikalnej dżungli do brzegu oceanu. ~O cholera. Gdzie się podział Hyjal? I gdzie my jesteśmy?~ Obrazy i wspomnienia zaczęły pędzić przez jego mózg jak oszalałe. Demon. Padający Taraghol z wielką krwawiąca raną w brzuchu. Walka. Zmiażdżenie potworowi nogi. Tylko tyle pamiętał.
-Dziękuję-rzucił chropowatym szeptem w stronę trolla, po czym schylił się i podniósł Grom. Wsadziwszy go na plecy wzniósł głowę w górę, rozłożył szeroko ręce i wymruczał:Duchy powietrza, ziemi, ognia i wody. Składniki wszystkiego co żyje na tej wyspie. Wyjawcie mi prawdę. Wysłuchajcie mnie. |