Wątek: Tacy jak ty 3
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2008, 23:19   #529
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
-Hmm... ciekawe...-mruknął Ravist.
-Widziano ją w Ditrojit i sam również byłem światkiem jej obecności. Jest całkiem młoda i chyba nie zestarzała się w ogóle od czasu swojego zniknięcia. Tymczasem życzę miłej i owocnej pracy. Dowidzenia i do zobaczenia-uśmiechnął się uroczo, wychodząc, a następnie wchodząc do pustego pokoju, gdzie ponownie stał się niewidzialny i niematerialny.
Spokojnie wyszedł z pokoju i za chwilę z domu, by dostać się do ogrodu, przed mury, które minął równie szybko.
Podążył do jakiejś ciemnej uliczki, gdzie ponownie przemienił się w Gryfa, stając się materialnym, a następnie błyskawicznie wzbił się w powietrze i odleciał.
Leciał stosunkowo wolno, rozmyślając.

~Ciekawe życie, nieprawdaż?-uśmiechnął się tajemniczo Ravist.
~Tak, tak, ciekawe strasznie. O nie, jakiś facet ją porzucił. Ciekawe...-warknął sarkastycznie Tev.
~Zobacz na ile sposobów można wykorzystać tą informację. Śmierć matki, zawód z mężczyzną. To wszystko da się wykorzystać-mówił z zapałem Rav.
~Tak, tak. Korzystaj. Proszę cię bardzo-skrzywił się Tygrys, gdy nagle zaczęły pojawiać się wizje.
~Przejmij kontrolę-powiedział krótko Ravist, a Tev, zaczął podchodzić do lądowania na szczerym polu, co też zrobił.
Po jakimś czasie wizje ustały, zaś Półelf machnął jedynie ręką.
~Co?
~Jakieś głupoty. Niby, że Verion nie żyje i jakiś inny Demon jest najpotężniejszy i w ogóle kompletne durnoty-warknął rozeźlony Ravist.
~No i nie dotrzyma sojuszu Demonisko. Trudno, znajdę następnego-mruknął Tygrys i już miał startować, gdy pokazała się kolejna wizja.
Wyraźnie zdenerwowany Ravist przyjął ją na siebie, by prychnąć tuż po zakończeniu.
~Niby walka między Smokowatym, a Verionem-tym razem Półelf był zły na równi z Tevem.
~Już?! Możemy startować?!-warknął Tevonrel.
~Jasne-odwarknął Ravist siadając za biurkiem.

Tevonrel leciał powoli do Ditrojit, gdzie zastał poruszenie.
~Daj, ja z nimi pogadam, bo ty jeszcze porozpruwasz ich wszystkich-powiedział zainteresowany Półelf, przejmując kontrolę, a następnie podszedł do lądowania. Kiedy tylko stanął stabilnie na ziemi, zapytał pierwszą, lepszą osobę.
-Co się stało?-zapytał.
-Ci tchórze uciekli na Starfire! Wszyscy! Tchórze!-mówił podniesionym głosem.
~A więc polecieli gdzieś-zamyślił się Ravist.
~Pytaj lepiej gdzie polecieli-mruknął Tygrys, wyciągając się w fotelu.
-Niemożliwe! W którą stronę polecieli?!-zapytał oburzony.
-W tamtą stronę-odrzekł, a Gryf od razy wzbił się w powietrze i popędził w tamtym kierunku.
Czas mijał, a Rakszasa, który przejął kontrolę postanowił przejść w wolniejszy, ale oszczędniejszy energetycznie tryb lotu, czyli lot szybowy.
Po pewnym czasie zastała go noc i postanowił zmienić barwę upierzenia na czarny. Chwilę później po niebie sunął idealnie czarny kształt, wtapiający się w ciemność. Nagle zauważył na horyzoncie dużą, szybko poruszającą się, białą kropkę.
Mam was-pomyślał Tev, przyspieszając, ale Smok zaraz zniknął.
~Wylądowali-mruknął od niechcenia Ravist, pisząc coś zawzięcie w jakiejś księdze.
~Zauważyłem-powiedział, spoglądając w dół, by wyszukać towarzyszy, których wyśledził chwilę później.
Zapikował i nagle wylądował koło nich, zjawiając się jakby znikąd.
-Bu!-mruknął, po czym zachichotał.
Niedaleko znajdowała się jakaś wioska, w oddali majaczyło światełko, szmery, głosy.
-Tak. Nie wiem jak wy, ale nie wiem co to za światełko. Proponuję je zjeść-uśmiechnąłby się zapewne, gdyby miał pysk zamiast dzioba...
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline