Brak podświadomości, brak czucia, istnienia. Koniec. Nowa ścieżka wyznaczona przez los. Co spowodowało ten znaczny stan zagubienia i zmian? Walka trwała. Może szale zwycięstwa przeważały się raz na jedną, zaraz na drugą stronę lecz żywioł walki ma właśnie taki charakter. Nieoczekiwany, zmienny, trudny....
Wybuch.
Eärwen wybudziła się nagle z głębokiego podświadomego snu, a może raczej zagłuszenia. Nic dziwnego. Tak diametralna zmiana miejsca bytu rzeczywiście może omamić. Wystarczy pomyśleć. Jest coś. Nagle tego nie ma. Góra Hyjal. Wyspa.
Elfka wstała. Rozejrzała się w okół. Pierwsze, co od razu ją zaciekawiło to przyroda występująca na tej wyspie. Drzewa i bujna roślinność. To miejsce wydawało się jej bardzo dziwne. Wykazywało inną aurę niż wszystkie inne. Poczuła to. Spojrzała w stronę innych istot, które zapewne jak ona pojawiły się tu tak nagle i niespodziewanie. Dwaj trolle. Nie będzie łatwo. Na pewno. Znała te istotny z różnych stron. Pewna była, że są nie miłe. Przynajmniej dla innych ras. Druga sprawa. Ekwipunek. Od razu zauważyła, że łuk i kołczan strzał, który zawsze znajdował się na jej plecach zniknął. Również część zbroi nie była na swoim miejscu. Szczęście w nieszczęściu, że znajdowały się one tuż obok niej. Szybko i zwinnie je zebrała. Odwróciła się od innych i spojrzała na drzewa i zwierzynę. Zaczęła szeptać pod nosem: - O Elune! Wysłuchaj mnie! Daj mi siłę i wiarę. Pozwól dalej walczyć.... - następnie w języku elfickim wymówiła modlitwę. |