Ork był sfrustrowany. Jak miał dokopać demonowi, skoro ten odgrodził się od niego ścianą energii?
Napierał na niewidzialną przeszkodę z całej siły, czując coraz większą frustrację. A może to była troska o towarzyszy? Sam już nie wiedział. Nigdy nie musiał zostać sam na sam z elfem i krasnoludem, których w innych okolicznościach chętnie by usmarzył błyskawicą, lub inną "szkodliwą dla zdrowia" rzeczą.
Wtem zobaczył snop światła z nieba, który niejako uderzył demona. Skutek był taki że dwumetrowy potwór padł na ziemię bez życia.
Shar'hul nie wiedział czy ma się śmiać czy płakać. Z jednej strony demon był martwy, z drugiej to nie on go zabił. Rozglądnął się.
Drugi z ogarów, który przed chwilą walczył z krasnoludem też był już martwy. I to też nie była zasługa orka. Westchnął. Usiadł obok leczniczego totemu i czekał aż jego noga będzie w lepszym stanie. |