Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2008, 11:15   #609
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Mi Raaz rzucał się na łóżku. Sny które miał nie pozwalały mu na spokojny odpoczynek. Mimo, że od kilku dni prawie w ogóle nie spał. Co chwile miał wizję jak to jego dusza cierpi zamknięta w szklanym słoju, a krasnoludzki nekromanta przechodzi obojętnie obok niej zajmując się swoimi eksperymentami. On chce krzyczeć, ale nie ma ust. Nie ma już żadnej części swego ciała. Za to co jakiś czas mógł poczuć obecność swojego ciała całkiem blisko. Nekromanta przemienił je w bezduszne zombi, które zajmowało się pomocą w szaleńczych eksperymentach. Obudził się spocony w domu Thurama. Jego głowa była kotłem szeregu myśli, o samobójstwie, o wymordowaniu wszystkich w domu, o samobójczym ataku na nekromantę. Tak czy inaczej wszystkie opcje które rozważał kończyły się albo jego śmiercią, albo pozostaniem już na zawsze duszą w słoiku, lub bezmózgim zombi. Mi Raaz wstał z łóżka. ~~Nie powinni mnie doprowadzać do stanu skrajnej desperacji. Dziś poleje się krew.~~
- Cokolwiek zobaczysz czy usłyszysz, krasnoludowi nic się nie stanie, nie ingeruj za wcześnie. - Powiedział siedząc sam w pokoju Mi Raaz, każdy kto nie wiedział o jego kleszczu uznałby go za obłakańca.
Kapłan podszedł do okna. Już świtało. Stracił osłonę ciemności, co skwitował szpetnym przekleństwem. Jego zbroję nadal miał Eudaimonion. ~~Hmm, czyli zginę nawet bez zbroi. Nieciekawa perspektywa.~~ Przerzucił miecze przez plecy, sprawdził, czy ma swój sztylet i ruszył na dół, do kuchni. Stamtąd dochodził głos krasnoluda i druidki. Gdy wszedł do kuchni przywitał wszystkich obecnych skinieniem głowy. Nie wypowiedział żadnego słowa. Podszedł możliwie blisko Thurama. Pochwycił krasnoluda na oczach zebranych przykładając swój sztylet ofiarny ostrzem między szyję a obojczyk. Wyglądało to nieco dziwnie, bo krasnolud był dużo niższy od Mi Raaza. Kapłan jednak nie martwił się tym całkowitym brakiem osłony.
- Zachowajcie spokój, jeżeli nikomu nie przyjdzie do głowy zostać bohaterem, to wszyscy przeżyjecie - W myślach dodał: ~~ A może nawet przeżyjemy~~
Kapłan cofał się, żeby plecy oprzeć o najbliższą szafkę. Nie mógł ryzykować, że dostanie niespodziewany cios w plecy.
- Lunehien jesteś druidką i nie obce są ci tajniki medycyny prawda? - Mi Raaz nie przejmował się przekręceniem imienia kapłanki natury - Wiesz, że mój sztylet może jednym sprawnym ciosem pozbawić życia inżyniera, dlatego nie próbuj żadnych czarów. I niech nikt nie waży się zrobić kroku w moją stronę, bo nawet jeśli zginę to albo w pośmiertnym skurczu, albo siłą samego upadku przebiję szyję inżyniera! - Ostatnie zdanie niemal wykrzyczał. ~~Ciekawe kiedy pojawi się gladiator ze swoim ironicznym poczuciem humoru.~~ W głowie kapłan już widział Aydena wchodzącego do kuchni z obnażonymi ostrzami i mówiącego "O widze mamy wesołe śniadanko"
- Teraz Thuramie napiszesz do swojego wuja z prośba o wyjawienie miejsca ukrycia prawdziwego berła. I miej nadzieję, że odpisze jeszcze przed obiadem.

Oczy kapłana powędrowały po zebranych. Nie były to te same pełne bólu oczy, które widział Amman. Były to oczy szaleńca. Przeświecał przez nie obłęd. W tej chwil dla Mi Raaza nie liczyło się nic. Dobrze wiedział, że zabije krasnoluda, jeżeli coś pójdzie nie tak. Nie przejmował się ingerencjami nekromanty.
 
Mi Raaz jest offline