Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2008, 22:52   #17
Dhagar
 
Dhagar's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputację
Trening zdawał się mijać niczym powolne urabianie kawałka żelaza. W gorącym piecu rozgrzewało się sztabę, by później przy pomocy młota i kowadła formować z niej będący w myślach odpowiedni kształt.
Rozmowa z Tan Gortmundem przy ognisku i pieczeni wiele wyjaśniła co do przeszłości nauczyciela. Zadawane pytania mimo, że bez odpowiedzi zdawały się nieść sporo przesłań, z których część znał a reszta była dlań nowością.
Zadane pytanie zaś, na które jego nauczyciel wymagał odpowiedzi sięgało ku głębi Walnara. Jego przeszłości, wściekłości, nienawiści. I niewyrównanych rachunków.

- Co mnie wciąż trzyma na tej ścieżce zapytałeś. - rzekł do Tan Gortmunda pewnego wieczora.
- Szansa na wyrównanie rachunków, których zwykły rycerz by się wzbraniał dokonać. Zdobycie władzy wedle własnych praw a nie tak miłosiernych jak to nieraz zdarzało mi się widywać. I nade wszystko osiągnięcie potęgi i mocy, jaką daje bycie czarnym rycerzem.

Pod koniec pierwszego tygodnia jak zwykle wieczorem Walnar siedział przy kominku oparty na krzesle z kubkiem wina w dłoni. Podszedł do niego półork i odezwał się do niego słowami:
- Przepraszam, czy mogę zająć chwilkę? - Zapytał.

Tan Walnar spojrzał na pytającego. - Słucham.

- Nazywam się El Turgas i, może to zabrzmi banalnie, ale jestem pewien, że spotkaliśmy się wcześniej.


- El Turgas. - człowiek zamyślił się na chwilę. - Być może tak było choć nie mogę skojarzyć miejsca, gdzie mogło się to wydarzyć. W wielu miejscach bywałem. Wielu też poznałem.
Wskazał dłonią miejsce
- Mów zatem, co cię sprowadza przed moje oblicze.

- Wydaje mi się, że spotkaliśmy się w świątyni, ale nie mogę sobie przypomnieć, gdzie ... -
powiedział zamyślony półork zajmując miejsce przy stoliku.
- Jeśli byłbyś łaskaw wyjawić swoje imię, może udałoby mi się przypomnieć, gdzie się spotkaliśmy.

- Z czasem z pewnością pamięć do szczegółów wróci -
odparł, napił się wina i odstawił naczynie - Ale chyba nie o tym chciałeś rozmawiać ?

- Rzeczywiście. Bez owijania w bawełnę, to chciałbym Ci zaoferować swoje usługi, jako gwardzisty. Czy byłbyś zainteresowany?

- Interesująca propozycja. -
rzekł Walnar po chwili. - I sądzę, że pojawiłeś się w odpowiednim momencie. Przede mną większa wyprawa się szykuje i przydałby mi się ktoś taki jak ty. Oczywiście jeśli przyjmiesz służbę u Zwiastuna Ciemności. - uśmiechnął się lekko

- Będzie to dla mnie przyjemnością -
twarz Turgasa rozjaśnił uśmiech.
- Już sobie przypominam, gdzie się spotkaliśmy. Czy nie nazywasz się Tan Walnar?

- Tan Walnar Razorge. Tak, to ja.

- Tym bardziej się cieszę, że właśnie Ciebie spotkałem. Bardzo się przysłużyłeś w młodości jednej ze świątyń naszego wspaniałego boga. Chyba, że od tego czasu coś się zmieniło. -
spojrzał badawczo na rycerza.

- Pomoc w walce z bandytami. Istotnie, należała im się nauczka
. - sięgnął po naczynie i dopił wino. - Nic się od tamtego czasu nie zmieniło El Turgasie.

- Więc sądzę, że tym lepiej będzie się układała nasza współpraca. - Turgas uśmiechnął się szeroko - Chciałbym również Cię zaprosić na modlitwę do świątyni, która się znajduje w tej mieścinie. O ile oczywiście czas Ci pozwoli.

- Z chęcią. Dawno w sumie nie uczestniczyłem w żadnym rytuale więc odnowi się swą wiedzę.

- Ceremonie odprawiane są codziennie rano i wieczorem.

Walnar pokiwał głową - Zatem kolejny wieczór będzie odpowiedni dla wspólnej modlitwy.

Półork przytaknął zgodnie. - A wracając do naszej umowy, kiedy moglibyśmy przedyskutować jej szczegóły? Jeśli mógłbym coś zaproponować, to może po jutrzejszej modlitwie sprawdziłbyś Panie, co sobą reprezentuję i wtedy uzgodnilibyśmy warunki.

- Niech zatem tak będzie. Wtedy też okaże się na ile cię stać i jak będzie twoja zapłata comiesięczna.

- Dziękuję zatem i dziś już nie będę zajmował Twojego cennego czasu. -
Turgas rozejrzał się i widząc prawie pustą salę dodał - Chyba najwyższy czas trochę odpocząć, jutro znów czekają mnie obowiązki. - podniósł się z krzesła i skinął głową rycerzowi - Zatem do zobaczenia jutro na modlitwie.

Walnar skinął głową na pożegnanie - Do rychłego zatem el Turgasie.

Los uśmiechnął się do niego. Pozyskanie usług gwardzisty było iście szczęśliwym zbiegiem okoliczności. A jego umiejętności z pewnością mogły mu się przydać w przyszłości.
Następnego też wieczoru spotkał się z półorkiem, który okazał się być również kapłanem a to była wielce dobra wiadomość.

"Kathryn, Katika. Więc to jest pierwsza kochanka i ukochana wuja. No proszę jak to się układają losy." - przemknęło mu przez myśli gdy dowiedział się w końcu kim była ów trochę irytująca dziewczyna która tak bardzo dopytywała się go o parę spraw. Uśmiechnął się do siebie - "Podróż zajmie trochę czasu. Może warto zamienić z nią parę słów. Zresztą i tak wszystko pozostanie w rodzinie cokolwiek by się nie wydarzyło lub dowiedziało..."

Ćwiczenia fechtunku, umiejętności, nowa wiedza. Czuł się jakby znów był u wuja. A może po prostu ciągnęło go do takich spraw, które były do siebie wielce podobne i tego samego rodzaju.
Dwa tygodnie minęły w końcu a Walnar przysposobił się do podróży. Zakupione nowe ubranie złożone trafiło do jednej z sakw, podobnie jak zapasy na drogę, ubrał się w niepełną zbroję, oporządził konia i zapłaciwszy karczmarzowi po śniadaniu ruszył ku dworkowi Kurta. Wraz z nim jechał jego gwardzista wiodąc czujnym wzrokiem wokół. Walnar podjechał bliżej El Saline widząc ją jadącą szlakiem tuż za miastem.

- Zapowiada się przyjemny dzień nieprawdaż ?
 
__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."
Dhagar jest offline