Usiadł na ławce i wsłuchał się w szum miasta; położył futerał na gitarę obok siebie, po czym założył nogę na nogę. Westchnął. Dzięki implantowi ocznemu mógł widzieć z tego miejsca prawie całą okolicę i sporą część pokoju, do którego miał wkroczyć Mike. Ta cała misja zaczyna mi przypominać wakacje, a nie poważne zlecenie. Mógłbym sobie kupić piwo, gdybym nie wiedział, że to miejsce niedługo może zamienić się w piekło.
Jakaś mała dziewczynka podbiegła z okrzykiem: - Piesek usiadł.
Jakby tego było mało kontynuowała: - Siedzimy sobie na pupie zamiast porządku pilnować, co?
Zmierzył ją złym spojrzeniem spod hełmu. Ostatecznie nie mogła widzieć jego oczu, ukrytymi za maską przeciwgazową i respiratorem. Niechętnie odezwał się do niej. - Jak chcesz mieć zabawę, dziewczynko, poczekaj z parę minut, będą fajerwerki.
Nie miał wątpliwości, że Mike zrobi coś... Dziwnego. W końcu po to miał go osłaniać. Łączyło się to z tym, że w jego towarzystwie nie mógł narzekać na nudę. Co do dziewczynki, bawiła go w pewien sposób. Smarkula nie mogła wiedzieć, co tutaj się za chwilę wydarzy. Koniec końców wyjdzie z tego cholernego pokoju, a ja zdejmę ich. Zemsta jego zemstą, ale jest mi potrzebny do zabicia Wilitsa.
Starał się myśleć o misji, jednak myślami wracał do dziewczynki, która go zaczepiła. Ponownie zwrócił się do niej: - Ty, nie masz co robić? - mruknął zirytowany także z tego powodu, że respirator nadawał mu mechaniczny tembr głosu. - Wynoś się stąd, zanim dostaniesz w pysk - chciał, by to zabrzmiało opryskliwie. Nie chciał zbędnych ofiar; nie miał cierpliwości do dzieci, dlatego zazwyczaj opędzał się od nich.
Ujrzał elfa, który kręcił się wokół budynku. Stracił kompletnie zainteresowanie całą sytuacją i zaczął myśleć. Co to kurwa ma być? Nie za dużo tutaj przypadkowych przechodniów? Najpierw jakaś smarkula, a teraz ten... Kim on jest?
Rozejrzał się. Miał złe przeczucie. Namacał futerał gitary i wiedział, że niedługo... Bardzo niedługo będzie musiał użyć zawartości. |