Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2008, 00:31   #32
Lio
 
Reputacja: 1 Lio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputację
Cały plac obiegł dźwięk syreny, która oznajmiała, że została jeszcze godzina do waszego powrotu pod dach. Trzeba przyznać, że to wielka szkoda, temperatura nie była już tak uciążliwa, a cień zajmował coraz więcej miejsca. Nikt nie liczył tu jednak na taryfę ulgową, że już o dbaniu o wygodę więźniów nie mówiąc. Mimo wszystko sytuacja w więzieniu była spokojna, w gruncie rzeczy nie tak można było sobie to wyobrażać. W końcu to najgorsze zadupie, na świecie, który sam w sobie nie zasługuje na lepszy epitet. Oglądanie miejsca, w którym gówna na metr kwadratowy było więcej niż w Miami, nie było taką złą alternatywą, jakby nie było od maszyn, mutków czy innego ścierwa dzielił was tu mur i banda goryli uzbrojonych po zęby.

Siłownia cały czas funkcjonowała swoim własnym rytmem, nikt z trenujących nie zainteresował się małym zgromadzeniem przy boisku do koszykówki. W rogu placu dla ćwiczących Oko cały czas rozmawiał o czymś z nieznajomym i uderzał w worek.
[ukryj=Hertion]- Ujmę to tak. - jego głos stał się znacznie bardziej stanowczy i zdecydowanie mniej sympatyczny. - Wsadź sobie w dupę pytania, prośby, zażalenia, inicjatywy, czy inne rzeczy, które uroją się w Twojej wzbogaconej o dodatkową dziurkę łepetynie. Przychodzę do Ciebie z ofertą i oczekuje odpowiedzi tak lub nie. Od przyszłej walki, o ile się zgodzisz, dzieli Cię tydzień, miejsce to rzecz, której dowiesz się na godzinę przed pojedynkiem, a organizacja, co ja z tego mam albo na jakich zasadach to funkcjonuje najprawdopodobniej nigdy się nie dowiesz. - odsunął się od worka i rozłożył ręce. - No więc, bratku?[/ukryj]
Po przeciwnej stronie Zero zaczepił właśnie jednego z więźniów. Taka rzecz wymaga sporo odwagi, zwłaszcza kiedy spojrzy się na owego jegomościa. Mimo, że siedzi to jego wzrost można spokojnie ocenić jako coś między bardzo wysokim, a cholernie wysokim. Opis urozmaicają jeszcze barki, które wpędziłyby w kompleksy nawet największych siłaczy i oczywiście te tatuaże, pokrywały całe ciało, łącznie z wygoloną głową. Najbardziej interesujące jest to, że oprócz cyfry, którą zauważył Zero, wszystkie dzieła zdobiące potężne muskuły prezentują dziury, które odsłaniają najróżniejsze podzespoły, tłoki i inne charakterystyczne dla maszyn elementy.
Jego twarz była jak z kamienia, jedynie oczy poruszały się, uważnie obserwując rany na rękach, chwilę moment wstał i wyciągnął do Zero dłoń.
[ukryj=Marchosias] - Jasne, wołaj mi Moloch. - jego wzrok przesunął się po ciężarach założonych na gryf, którym przed chwilą trenował klatkę piersiową. - Dasz sobie z tym radę?[/ukryj]
Nie było niespodzianką, że Kane dostawał niezłe lanie. Fakt, żaden z nich nie był gwiazdą NBA, które już dawno wydało ostatnie tchnienie, ale to nie zmieniało wiele. Więzienie i granie na ulicy wyglądało nieco inaczej. Pierwszy łokieć, który sprawił, że warga pękła jak przebity balon i oczy otworzyły się szerzej niż kiedykolwiek, a zasady tej zabawy nabrały innego wymiaru. Nie było tu jednak mowy o bójce, niechęci czy innych oczywistych rzeczach dla obserwatora z zewnątrz, taka była po prostu gra.

Psy nieustannie obserwowały. Nie ukrywali swojego zainteresowania Kanem, po co to robili, nikt nie mógł być pewien. Faktem jest, że stali tam nawet pomimo tego, że tłum stawał się coraz mniejszy. Widać początkowe zainteresowanie szybko odpłynęło i wśród obserwatorów zostali albo Ci, którzy nadal liczyli na ciekawe widowisko, albo prawdziwi zapaleńcy.

Rozglądanie się za potencjalnymi kolegami było zadaniem, które powoli przerastało Wacko. Poszukiwanie jednostek, które miałyby okazać się w jakikolwiek sposób przydatne można było porównać do Syzyfa, który jak mówi mitologia, dymał kiedyś z głazem pod jakąś górę. W najmniejszych grupach, bo przeważnie parach, poruszali się ludzie po siłowni, co jednak wynikało bardziej z tego, że w parze ćwiczy się najwygodniej i najefektywniej. Do prawdziwych, rodowitych samotników można było zaliczyć może piątkę spośród tej kupy gnoju, która walała się po tym całym miejscu. Gdyby nie ten jeden szczegół. Sęk w tym, że każdy wolał wpieprzać pchły, paznokcie czy włosy niż otworzyć do kogoś japę.

=================================

Przypominam o ukrytym tekście.
 
__________________
Może być sto postaw i ułożeń miecza, ale zwyciężasz tylko jedną.
- Yagyū Munenori

Ostatnio edytowane przez Lio : 26-03-2008 o 09:20.
Lio jest offline