Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-03-2008, 12:32   #31
 
Hardcore Holly's Avatar
 
Reputacja: 1 Hardcore Holly nie jest za bardzo znanyHardcore Holly nie jest za bardzo znany
Stamboli odszedł szybko od boiska: nie chciał mieć do czynienia z tymi czarnymi, jeszcze nie jest gotowy żeby ich roznieść, jeszcze nie teraz. (Jeżeli udało mu sie odejść niepostrzeżenie)_ Lucas podszedł do “placu”, który w rzeczywistości był kupa piachu I zaczął rozglądać sie. Tutaj nie przeżyjesz sam, potrzeba wspólników. Trzeba sie rozejrzeć, kto tutaj chodzi sam, kto rozgląda się za kumplami, trzeba znaleźć kogoś kto potrzebuje sprzymierzeńca. Tak jak ja…Nie znaczy to ze Lucas szukał byle frajera. To musi być ktoś, kto przyda sie grupie. Grupie, którą Lucas z odrobina szczęścia I wiary w siebie utworzy. “Wacko” podrapał sie po zaroście I zamyślił, starając sie jednocześnie uważnie obserwować otoczenie: Ma swoja misje I nie może o niej zapominać, wykona ja, najpierw tu, a potem…kto wie, może na wolności ? Dobra, trzeba kogoś poszukać, kogoś kto będzie miał na tyle charakteru, żeby sie zbuntować, kogoś dzięki komu “Wacko” I jego ludzie będą mogli stać sie największą siła w tym pieprzonym burdelu !
 
Hardcore Holly jest offline  
Stary 24-03-2008, 00:31   #32
Lio
 
Lio's Avatar
 
Reputacja: 1 Lio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputację
Cały plac obiegł dźwięk syreny, która oznajmiała, że została jeszcze godzina do waszego powrotu pod dach. Trzeba przyznać, że to wielka szkoda, temperatura nie była już tak uciążliwa, a cień zajmował coraz więcej miejsca. Nikt nie liczył tu jednak na taryfę ulgową, że już o dbaniu o wygodę więźniów nie mówiąc. Mimo wszystko sytuacja w więzieniu była spokojna, w gruncie rzeczy nie tak można było sobie to wyobrażać. W końcu to najgorsze zadupie, na świecie, który sam w sobie nie zasługuje na lepszy epitet. Oglądanie miejsca, w którym gówna na metr kwadratowy było więcej niż w Miami, nie było taką złą alternatywą, jakby nie było od maszyn, mutków czy innego ścierwa dzielił was tu mur i banda goryli uzbrojonych po zęby.

Siłownia cały czas funkcjonowała swoim własnym rytmem, nikt z trenujących nie zainteresował się małym zgromadzeniem przy boisku do koszykówki. W rogu placu dla ćwiczących Oko cały czas rozmawiał o czymś z nieznajomym i uderzał w worek.

Po przeciwnej stronie Zero zaczepił właśnie jednego z więźniów. Taka rzecz wymaga sporo odwagi, zwłaszcza kiedy spojrzy się na owego jegomościa. Mimo, że siedzi to jego wzrost można spokojnie ocenić jako coś między bardzo wysokim, a cholernie wysokim. Opis urozmaicają jeszcze barki, które wpędziłyby w kompleksy nawet największych siłaczy i oczywiście te tatuaże, pokrywały całe ciało, łącznie z wygoloną głową. Najbardziej interesujące jest to, że oprócz cyfry, którą zauważył Zero, wszystkie dzieła zdobiące potężne muskuły prezentują dziury, które odsłaniają najróżniejsze podzespoły, tłoki i inne charakterystyczne dla maszyn elementy.
Jego twarz była jak z kamienia, jedynie oczy poruszały się, uważnie obserwując rany na rękach, chwilę moment wstał i wyciągnął do Zero dłoń.

Nie było niespodzianką, że Kane dostawał niezłe lanie. Fakt, żaden z nich nie był gwiazdą NBA, które już dawno wydało ostatnie tchnienie, ale to nie zmieniało wiele. Więzienie i granie na ulicy wyglądało nieco inaczej. Pierwszy łokieć, który sprawił, że warga pękła jak przebity balon i oczy otworzyły się szerzej niż kiedykolwiek, a zasady tej zabawy nabrały innego wymiaru. Nie było tu jednak mowy o bójce, niechęci czy innych oczywistych rzeczach dla obserwatora z zewnątrz, taka była po prostu gra.

Psy nieustannie obserwowały. Nie ukrywali swojego zainteresowania Kanem, po co to robili, nikt nie mógł być pewien. Faktem jest, że stali tam nawet pomimo tego, że tłum stawał się coraz mniejszy. Widać początkowe zainteresowanie szybko odpłynęło i wśród obserwatorów zostali albo Ci, którzy nadal liczyli na ciekawe widowisko, albo prawdziwi zapaleńcy.

Rozglądanie się za potencjalnymi kolegami było zadaniem, które powoli przerastało Wacko. Poszukiwanie jednostek, które miałyby okazać się w jakikolwiek sposób przydatne można było porównać do Syzyfa, który jak mówi mitologia, dymał kiedyś z głazem pod jakąś górę. W najmniejszych grupach, bo przeważnie parach, poruszali się ludzie po siłowni, co jednak wynikało bardziej z tego, że w parze ćwiczy się najwygodniej i najefektywniej. Do prawdziwych, rodowitych samotników można było zaliczyć może piątkę spośród tej kupy gnoju, która walała się po tym całym miejscu. Gdyby nie ten jeden szczegół. Sęk w tym, że każdy wolał wpieprzać pchły, paznokcie czy włosy niż otworzyć do kogoś japę.

=================================

Przypominam o ukrytym tekście.
 
__________________
Może być sto postaw i ułożeń miecza, ale zwyciężasz tylko jedną.
- Yagyū Munenori

Ostatnio edytowane przez Lio : 26-03-2008 o 09:20.
Lio jest offline  
Stary 24-03-2008, 21:24   #33
 
Maciass0's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłość
Mecz rozpoczął się, Kane grał ze swoim przeciwnikiem w systemie jeden na jednego do jedenastu punktów. Bardzo proste zasady – nie ma zasad sprawiło, że Kane oberwał w wargę.

,„Ale nawala, muszę uważać, pulsujący ból” – pomyślał jednocześnie łapiąc się za usta w celu sprawdzenia rany.

No dobra gramy dalej. Przeciwnik Kane’a nie przedstawił się co było niegrzeczne, ale to czarnuch – nieokrzesany afroamerykanin z najgorszych dzielnic dużych miast, nie można się dziwić. Grali już dwadzieścia minut było 8 do 4 dla przeciwnika Kane’a. To było oczywiste, że Kane przegra, ale że z kretesem, pewnie starzy koledzy śmiali by się z niego, ale nawet nie wiecie, co przeżywa Kane. Męczy się, gdy tamten dopiero rozgrzewa się.

„Pewnie gra tutaj od paru lat, skurwiel jeden, pewnie kogoś zabił i siedzi, a ja....” – Pomyślał uśmiechając się nieznacznie.

- Powiedz jak się nazywasz, co? Przecież to jest niegrzecznie nic nie mówić w czasie gry – powiedział do jego przeciwnika – jestem nowy i chce coś wiedzieć o tej dziurze. Dobra jak nie gadasz to kończ waść, wstydu oszczędź. –Jak powiedział tak się stało, przegrał 11 do 5. Chociaż gdy skończyli Kane(dla przeciwnika Jamal) był zadowolony, ponieważ gangsta wracał do formy, odzyskiwał siły w mięśniach i czuł, że pot, zaperlił mu się na czole, a raczej spływał z niego śmierdzącymi litrami.

„Muszę przypomnieć sobie wszystkie zagrywki od nowa, bo znowu zjedzie mnie bez mydła.” – Pomyślał

Podszedł do swojego przeciwnika i wyjął rękę na pożegnanie w stylu gangsty, dawno się tak nie żegnał.

-Dzięki za grę, było słabo z mojej strony, ale jeszcze tutaj wrócę, no jutro, nara – powiedział i odszedł odpocząć na ławkę gdzie rzucił swoją część garderoby. Dyszał szybko, czuł jak krew przyspiesza swój bieg, był zadowolony...
 

Ostatnio edytowane przez Maciass0 : 25-03-2008 o 11:38.
Maciass0 jest offline  
Stary 29-03-2008, 21:38   #34
Lio
 
Lio's Avatar
 
Reputacja: 1 Lio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputację
Wróciliście do cel w gruncie rzeczy dość zmęczeni i ze świadomością, że chociaż sami nie wiedzieliście dlaczego, większość z was spieprzyła szansę na poznanie kogoś kto mógłby wam pomóc w tym miejscu. Jedynie Kane, zdołał poznać kilku gości, z którymi grał jeszcze moment temu w kosza.
Dziwny nieznajomy, który zaczepił Oko, widząc jego tępy wzrok wpatrujący się ni to w worek, który okładały pięści ni przestrzeń za nim, zdecydował, że jednak da sobie spokój.
Podobnie uczynił mężczyzna z siłowni, którego zaczepił Zero.
Wacko, jak to Wacko, pałętał się gdzieś rozglądając się jak jakiś pokręcony gość z Detroit. Zdawałoby się, że po kimś jego pokroju, można by się spodziewać znacznie bardziej zdecydowanych działań.

Kiedy wędrowaliście obskurnymi korytarzami ze spacerniaka do celi nikt was nie zaczepiał, nic ciekawego nie doszło też waszych uszu. Po prostu szliście, jako część szarej masy, która marzyła teraz jedynie o tym by nieco odpocząć na wysłużonej pryczy.
Wędrując po Stanach, nierzadko spało się na gołej ziemi więc w gruncie rzeczy, stan łóżek nikomu nie przeszkadzał, to samo tyczyło się reszty "wyposażenia".

Wasz nastrój był całkowicie neutralny, większość z was wyglądała jakby jeszcze moment temu pocałowała kij baseballowy. Nie ma się czemu dziwić, nie tacy twardziele zmieniali się w takim miejscu, w piszczące lalunie. Ewentualnie, co było zdecydowanie lepsze, po prostu wariowali. Czy was to czekało, trudno oceniać, faktem jest, że chyba coraz wam do tego bliżej.

Kiedy stanęliście na progu celi, zauważyliście, że w środku czekała na was niemiła niespodzianka. Ktoś całkowicie zdemolował wasze "ekskluzywne cztery kąty". W zasadzie to trudno nazwać to demolowaniem, bo i co demolować za bardzo tu nie było. Przewrócono oba łóżka i podarto koce, które pierwotnie na nich leżały. Było coś jeszcze, cholernie paskudny zapach, choć nie wiedzieliście co konkretnie było jego źródłem.

Strażnicy, którzy przechodzili obok waszej celi i zauważyli bałagan od razu kazali wam posprzątać ten burdel, co szybko uczyniliście. Kiedy podnieśliście oba łóżka, zobaczyliście zdechłego kota. Bez pudła można było stwierdzić, że to właśnie od niego bije ten smród. Do łapy ktoś przywiązał mu kartkę z napisem:
Nie każdy kotek zdąży uciec na drzewo.
 
__________________
Może być sto postaw i ułożeń miecza, ale zwyciężasz tylko jedną.
- Yagyū Munenori
Lio jest offline  
Stary 30-03-2008, 10:43   #35
 
Maciass0's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłość
Cały upocony Kane wracał do celi z nadzieją na szybkie umycie sobie twarzy i położenie się na łożku, aby odpocząć po meczu w kosza. Był ciężki i wykończający. Kane stracił wiele energii, ale był zadowolony że jego całe ciało pulsowało z wymęczenia.

"Jutro też tam wrócę i będe coraz lepszy, muszę..." - myślał.

Patrzył się po innych z jego celi. Widzę, że nic dzisiaj nie robili, bo mają dziwne miny - szara masa. Dziwił się, że nikt na nich nie patrzy. Nikt nie zwraca uwagi na ich ruchy, czyny i powrót do celi. O! właśnie dochodzili do celi. Kane wszedł pierwszy i zamurowało go.

"Totalna demolka" - pomyślał a zobaczył poniszczone prycze, podarty koc i opluty kibel. Nasza cela została zniszczona. Do tego ci przeklęci strażnicy którzy kazali im posprzątać celę. Kane razem z Wacko podnieśli jedne łóżko a Oko i Zero drugie znajdując mały prezent w postaci kota.

"O kurwa, to z tego tak tu śmierdzi." - pomyślał schylając się i zobaczył napis na karteczce:

Nie każdy kotek zdąży uciec na drzewo.

"Nie każdy kotek zdąży uciec na drzewo." - pomyślał - "Dziwne, dziwne..."

Wyrzucił kota przez kraty pod kątem aby poleciał jakąś odległość od celi wcześniej biorąc kartkę, a potem usiadł na pryczy i powiedział do innych:
- Słuchajcie, nie wiem w co pogrywacie, ale ja chcę żyć, więc jak mam przez was zginąć to ja dziękuje. Nie pakujcie się od razu w kłopoty, pamiętacie co wam mówiłem, nasz plan? No więc powoli, aż do sukcesu.

- Co robiliście cały dzień? - zapytał się - Bo ja byłem po naszym rozstaniu na boisku i grałem w kosza z braćmi, widziałem jak te typy ze stołówki kręciły się wokół. - powiedział - A i jeszcze jedno, nazywam się od teraz Jamal
 
Maciass0 jest offline  
Stary 08-04-2008, 19:43   #36
Lio
 
Lio's Avatar
 
Reputacja: 1 Lio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputację
...Nie każdy kotek zdąży uciec na drzewo.

Trudno stwierdzić czy to o was była mowa, czy może o niedoszłych kolegach, po których zostały wam tylko zwolnione prycze w celi. To w końcu oni mogą nareszcie odpocząć od tego miejsca, podczas gdy wy nadal musicie babrać się w gównie, które chyba tylko dla czyjegoś żartu zostało nazwane Alcatraz.

Ostatni miesiąc był dla was niczym lekcja, a ten pokręcony tekst o kotku i drzewie, śmiało można było nazwać jej tematem. Każdy z was początkowo był twardy, każdy miał jakieś plany, swoje cele i szczerze wątpił w to, że jego skórę można przebić w tak łatwy sposób. Wędrowaliście własnymi ścieżkami i choć początkowo nic do was nie docierało szybko dostaliście porządną nauczkę.

Pierwszy zaginął Wacko. Nie wiadomo jak i kiedy. Wstaliście rano i już go nie było, po prostu zniknął. Minął pierwszy tydzień, niektórym uroiło się nawet, że mógł uciec z więzienia, choć trudno sobie wyobrazić by ktoś taki mógł się na to porwać. Myślano tak i myślano, aż pewnego pięknego dnia, na środku stołówki znaleziono jego martwe ciało. Przyczyną zgonu, choć nie potwierdził tego żaden lekarz, musiało być tych siedem noży wbitych w tors i ogromna chochla, którą nie wiedzieć jakim cudem, ktoś wsadził mu prosto do gardła. Kilka osób zwymiotowało na sam widok jego zmasakrowanego ciała, ale wy nieśmiertelni? Nigdy. Strażnicy nawet nie chcieli dotykać zwłok, po prostu kopali je, a kiedy znalazły się już poza salą pozwolili wszystkim jeść. Wy natomiast jako jego byli kumple spod celi, musieliście posprzątać krew bez szemrania.

Przejście do porządku dziennego nie było większym problemem. Kane poznał bliżej jednego z chłopaków, którzy grywali z nim w kosza. Znajomość na wiele się bowiem nie opłaciła, gość przeżył następne trzy dni i skończył jako trup w wojnie, która rozpętała się między czarnymi i białymi. Choć nikt nie znał Wacko, to nie było oporów przed zabiciem kilku czarnuchów, czy białasów dla odrobiny rozrywki.

Jedną z ofiar zamieszek stał się Zero, który w swoim zwyczaju stojąc na uboczu, został zaczepiony przez trzech potężnych murzynów. Znalazł się w sytuacji bez wyjścia i choć niemalże powalił jednego z napastników kopnięciem w same jaja. Nie przyniosło to większych korzyści bo za chwile jego głowa znalazła się pomiędzy ogromną dłonią, a ścianą i po parunastu sekundach stawiania oporu, pękła jak pomidor.

Sytuacja w Alcatraz stała się bardzo napięta i z dnia na dzień jest coraz gorzej. Nie ma już takich, którzy nie nosiliby przy sobie broni, nie ma już strażników, którzy zawracaliby sobie głowę czymś takim jak "strzały ostrzegawcze". Krótko i rzeczowo mówiąc, stąpacie po polu minowym, tutaj już nie ma taryfy ulgowej.

Od miesiąca przesiadujecie w odizolowanej celi, posiłki jadacie osobno, a spacerniak został zamknięty na dobre tuż przed waszymi nosami. Wasza obecna kwatera to pokój, który w przeciwieństwie do wcześniejszego wszystkie ściany postawione ma z cegieł. Jest znacznie czystszy, choć nadal nie można powiedzieć, że spełnia jakiekolwiek z warunków sanitarnych, o których tyle pieprzyło się przed powstaniem Molocha. Nie ma w nim łóżek, pewnie z racji nieregularnej ilości więźniów, która zwykła tu gościć. Śpicie na materacach, które zostały wam łaskawie podarowane zaraz po waszym przemeldowaniu. Oprócz standardowej toalety, macie tu jeszcze niewielki stolik i trzy krzesła, choć tak naprawdę nie wiadomo na jaką cholerę tu stoją.

Wszystko to było spowodowane śmiercią jednego z was, która zapoczątkowała rozruchy. Tak naprawdę nie macie pojęcia co dzieje się na zewnątrz. Czasem jakiś klawisz poinformuje was o sytuacji, ale nie należy to do częstych zjawisk. Widząc czerwone światło bijące z niewielkiego okienka, które znajduje się w jednej ze ścian waszego obecnego lokum, możecie stwierdzić, że dzień zaczyna powoli chylić się ku końcowi.
 
__________________
Może być sto postaw i ułożeń miecza, ale zwyciężasz tylko jedną.
- Yagyū Munenori
Lio jest offline  
Stary 09-04-2008, 13:48   #37
 
Hertion's Avatar
 
Reputacja: 1 Hertion wkrótce będzie znanyHertion wkrótce będzie znanyHertion wkrótce będzie znanyHertion wkrótce będzie znanyHertion wkrótce będzie znanyHertion wkrótce będzie znanyHertion wkrótce będzie znanyHertion wkrótce będzie znanyHertion wkrótce będzie znanyHertion wkrótce będzie znanyHertion wkrótce będzie znany
Oko został wplątany w masę intryg i gówna, które powiększało się z dnia na dzień. Leżał w odizolowanej celi razem z Kane'm. Był zdesperowany i wkurwiony na wszystko i na wszystkich. Jeśli chodzi o dwójkę nieszczęsnych współwięźniów to miał ich w dupie. Miał przez nich tylko dodatkową robotę. Jeśli chodzi o Kane'a to uświadomił sobie że jest twardy, można mu powiedzieć co nieco. Gdy jakiś klawisz odszedł Oko wstał i rzekł do Kane'a:
-Zwę się Nathaniel. Lecz nie zwracaj się do mnie po imieniu. To że ci je wyjawiłem to znak że... hmmmm... jak by to ująć... mam do ciebie zaufanie? Nie, mam do siebie pewnego rodzaju szacunek. - odwarknął i usiadł na krześle. Miał już wszystkiego dosyć, kuwiszony zajebane co siedzą w tym pierdlu to najbardziej wkurzający goście w ZSA, oczywiście oprócz mutków. Pomyślał chwilę i westchnął. Podszedł do klawisza i mówi mu do ucha tak by Kane nie usłyszał:
- syknął i czekał na reakcję strażnika.
 
__________________
Kiedy rodzisz się, nawet góry toną we krwi...

I nastał czas że wylał Hades!!!
Hertion jest offline  
Stary 09-04-2008, 16:40   #38
 
Maciass0's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłość
Ostatni miesiąc był ciężki dla naszej celi. Zabito dwóch współwięźniów, co było wielkim zdziwieniem dla Kane'a. Dlaczego to zrobiono, w jakim celu? Takie myśli krążyły po umyśle więźnia. Dlatego w ostatnim czasie Kane zaczął więcej ćwiczyć tak jakby zaczął się do czegoś przygotowywać. Pompki, gra w kosza, brzuszki i ciągłe ćwiczenia na siłowni.

Sytuacja w Alcatraz już nigdy nie będzie lepsza, strażnicy stali się zbytnio nerwowi, widział raz jak jakiś więzień został poraniony przez "strzał ostrzegawczy". Nie wie co się dalej stało. Zero i Wacko nie żyją, to musi być jakiś znak ostrzegawczy. A może to ci czarni, ale przecież nic im Kane nie zrobił.

"Muszę przemyśleć wszystko, zostało tylko Oko, ale czy jest one ślepe na śmierć innych" - pomyślał

Potem współwięzień wstał i powiedział ważne słowa do Kane'a. Powiedział swoje imię - Nathaniel, nawet ładne, ale bardzo takie chłopięce.

- Dzięki że mi zaufałeś, to jest ważne wydarzenie, zapewne ktoś do nas przyjdzie, przecież nie stracą celi na dwie osoby

Kane spuścił głowę, musiał wszystko przemyśleć a potem kontynuuował mowę:
- Oko, znaczy się N co sądzisz o śmiercie naszych współwięźniów, przecież to mógłby być każdy kto ich nie lubił, a może to tamci z tej pamiętnej stołówki, co?

Zapytał się, jednak Oko w tym czasie wstał do klawisza i coś mu powiedział na ucho.

"A to skurczymutant"- pomyślał - "Najpierw wyjawia mi swoje imię, a potem obgaduje mnie za plecami"

Wtedy Kane'owi przyszło na myśl jego zadanie, to co ma wypełnić w tym zasranym więzieniu, przecież miał misję, jakąś powinność, a teraz siedzi z założonymi rękoma. Przypomniał obraz swojego domu. Jego rodziny i gangu. Teraz jest inaczej, ma inne zadanie....

... "Nie każdy kotek ucieknie na drzewo"- przypomniał sobie karteczkę z napisem - "Przecież ja wciąż mam tą karteczkę".

Wyjął ją spod poduszki i obejrzał ją dokładnie, potem czekał na odpowiedź Oka, dzień zaczynał się od nowa....
 
Maciass0 jest offline  
Stary 12-04-2008, 20:18   #39
Lio
 
Lio's Avatar
 
Reputacja: 1 Lio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputację
Na zewnątrz zapanowała już noc, bez problemu mogliście to dostrzec bo wszystko poza kratami w waszym niewielkim oknie przykryła ciemniejące z każdą minutą purpura. Wszelkie dźwięki ustały, zresztą nie słyszeliście ich tu wiele, poza momentami kiedy więźniowie mieli możliwość przebywania na świeżym powietrzu. Choć po Jamalu z racji jego skóry nie było tego widać o tyle Nathaniel zrobił się bardzo blady. Opalenizna Pana Boga, tak to nazywali za murami więzienia, dłuższy czas bez słońca i skóra blaknie jak pergamin. Widok może nie jest miły dla oka, niemniej jednak robi wrażenie, a ktoś o aparycji Oka mógł na tym tylko skorzystać.

Po tym jak skończył mówić, klawisz za pancernymi drzwiami, które oddzielało was od reszty Alcatraz, chrząknął, a sekundę później zgasły światła w waszej celi.
Nieco zdezorientowani czekaliście na dalszy rozwój sytuacji, aż nagle potężne uderzenie masywnych drzwi, które zmiażdżyło nos Oka, wyrwało go z otępienia. Leżał na ziemi metr dalej, a dwóch oficerów z latarkami wpadło do środka.
Jeden zatrzymał się nad leżącym i wymierzył mu cios tonfą w plecy, ból był okropny, szczególnie kiedy pałka odgięła się na ciele skazańca.
Drugi podszedł do Kane'a i zaświecił mu lornetką w twarz.
- Ani drgnij brudasie. - tak, to zdecydowanie jeden z tych tonów, który nie miał ochoty znosić jakiegokolwiek sprzeciwu. Mężczyzna, którego potężną sylwetkę ledwo mogłeś dostrzec, oślepiony przez światło bijące po Twoich oczach nie spuszczał Cię z oczu nawet na sekundę.
Drugi tymczasem urządził sobie z Okiem małą zabawę.
- Niegrzeczna z Ciebie szmata. - kolejny cios spadł na plecy. Byłeś całkowicie oszołomiony, Twoje ręce i nogi odmawiały posłuszeństwa. - Po pierwsze, dla Ciebie nie McKnight, tylko Pan Bóg Mcknight kupo gówna. - tym razem oberwałeś w udo, nie byłeś w stanie już zrobić niczego więcej poza bezwładnym leżeniem na zimnej podłodze. - Po drugie, zapomniałeś o "czy mógłbym" - cios spadał ledwie sekundę po następnym. - I o "proszę", "błagam", ... - krzyczał dalej, ale do Ciebie już nic nie docierało, nawet ból przestał być tak wyraźny jak przed momentem. - Teraz gasimy światełka i rozpoczynamy ciszę nocną. - Niewiele brakowałoby, a Twoja czaszka wyglądałaby jak rozgnieciony pomidor po uderzeniu w głowę, które przed chwilą rozbiło się o Twoją głowę, pozbawiając Cię przytomności.

Kiedy skończyli zabawę, powoli ruszyli w stronę wyjścia, a ten, który pilnował Kane'a zatrzymał się w progu i odwrócił nieco w waszą stronę.
- To nie hotel czterogwiazdkowy, jesteście tu na takich samych warunkach jak reszta i radzę wam o tym pamiętać. - drzwi zatrzasnęły się z hukiem, a światło nadal pozostało wyłączone.
 
__________________
Może być sto postaw i ułożeń miecza, ale zwyciężasz tylko jedną.
- Yagyū Munenori
Lio jest offline  
Stary 12-04-2008, 21:59   #40
 
Maciass0's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłość
Kane wiedział już na samym początku gdy Nathaniel podszedł do klawisza że będzie do dupy i tamten coś powie o jedno słowo za dużo. Potem akcja nabrała szybkości i wpadli strażnicy. Kane siedział przy ścianie pilnowany przez strażników. Nie miał nawet zamiaru ruszyć z miejsca bo mógłby dostać po pysku. Nie cieszyło go również to że jego współtowarzysz, który mu tak dużo wyznał dostawał po całym ciele pałą. Kane już wyobrażał sobie całego poobijanego, ale Jamal wiedział że jeszcze dostanie od niego.

"Co on powiedział temu klawiszowi, co on sobie myśli, że jest panem całego więzienia?"- przebiegały myśli po Jamalu. - "A niech go zabije, ja będę miał mniej do roboty, kiedy będzie możliwość"

Na szczęście jego współwięzień dostał ostatni raz i strażnicy wyszli. Z progu Kane usłyszał słowa:
-To nie hotel

"Co to jest u diabła hotel?" - pomyślał Kane i podbiegł do leżącego na ziemi pobitego Nathaniela. Tamten pewnie pomyślał że Kane mu pomoże, lecz tak nie było:

- Co mu powiedziałeś w mordę mutokrowy, co mu nagadałeś? - krzyczał - Czy ty do cholery chcesz zejść z tego świata tak szybko, czy ci życie nie miłe?

Kane złapał go za jego odzienie i powiedział głośno i wyraźnie:
- Jeszcze raz tak zrób a zginiesz jako pierwszy!

Uspokoił się, usiadł na materacu i powiedział już na spokojnie:
- A teraz kładź się i odpoczywaj i sorry..
 

Ostatnio edytowane przez Maciass0 : 12-04-2008 o 22:59.
Maciass0 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:13.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172