Obóz nad Sołynką Pomiarkował pan Starosta że się w choleracji zapędził. Po po pierwsze Bełzecki sporo mu zaszkodzić może, a po wtóre ludzi mu na wojnę zabrano, a kto z okolicznej szlachty mu na wezwanie odpowie ? A teraz tylko na okolicznej szlachcie opierać się może. A tu wywołaniec na wywołańcu prawie i kto wyroku na karku nie ma to go za dziwaka i odmieńca mają. Nikt tedy szablą nie ruszy gdy wieść się rozejdzie, że pan Wolski swych szlacheckich pomocników do wieży wsadza i na gardle karze.
Sapnął wtedy w alteracji i zębami jeno zazgrzytał przeklinając swój los, ale odrzekł już spokojnie.
- Nie wiedziałem, żeś Waść w wojsku był, przeto i może pan Leszczyński praw żem w gorączce pobłądził.
Ale parol szlachceki Waszmość daj, że za trzy dni stawicie sie z kompaniją na me wezwanie.
Rożyńskiego zbója trzeba pojmać a nas nawet tylu za mało bo Teleśnica choć zamek mały, to na górze paskudnej stoi i trzeba nam szlachty okolicznej by go wykurzyć. A załoge na pewno jakąs tam ostawił bom tu Kozaków mało widział, a chętnie on ich na służbę bierze by w zamku załogą mu stali.
- Przeto parol Panowie Bracia ? - rzucił pytanie nie patrząc na pana Ligęzę by mu odczuć dać, że jego kompania mu niemiła i że nie zapomni on o nim.
Ale infamis nie dał mu sie tak zlekceważyć.
- A mnie waszmość nie poprosisz ? - rzucił kpiąco.
- Widac żem Ci niemiły. Ale nic to panie starosto. Na MĄ prosbę Januszek na pewno Ci ludzi podeśle z tym oto panem Hassanem. Bys waszeć o mnie nie przepomniał - dodał na pozór słodko, ale juz widać nie chciał go do ostatniej desperacji doprowadzać a widząc że pan Wolski znowu zaczyna na przemian czerwienić i blednąć na licu umilkł.
Spojrzał za to z ciekawością na pana Daniłłowicza.
- Waszeci kompan tak sie sam postrzelił paskudnie z krócicy że go jak samobójcę chowasz w nieświęconej ziemi i bez krzyża jak psa ? Dziwne u Waszeci obyczaje.- rzucił z zaciekawieniem.
- Jakoś też waść milczysz jak to "szczęśliwie " z Rożyńskim wojowali, że towarzysz zabit, a u Waszmości guz na głowie jako jajo indycze ? - jak zwykle na wpół kpiąco dodał. Choć po prawdzie na kpiny tu miejsca nie było bo pochówek taki narażał zmarłego na potępienie wieczne.
Ostatnio edytowane przez Arango : 24-03-2008 o 15:48.
|