Aaron otworzył szeroko oczy, patrząc z przerażeniem na zbliżającego się, postawnego mężczyznę. Przyparł do ściany jak najbliżej mógł, skulił ogon, wyczekując uderzenia, które nie nastąpiło. Zamiast tego mężczyzna ściągnął zarówno kaptur, jak i rękawice. Chłopiec nie mógł oprzeć się myślom, jakie w tej chwili przepływały przez jego umysł.
Nie miał żadnych podstaw, aby nie wierzyć słowom, jakie wypowiedział niejaki Haku Ataru; trzeba było przyznać, iż Aaron był naprawdę ufną i naiwną osobą, nigdy nie potrafił wyczuć w innym niczego złego... dlatego też tak często trafiał do niewoli.
- A... Aaron, proszę pana - wyszeptał nieśmiało, wychylając się delikatnie z cienia i tym samym odsuwając się od ściany.
Nie przyglądał mu się, jak i pozostałym towarzyszom, gdyż czuł, że po prostu nie powinien. Był taki mały w porównaniu z resztą - nawet z tą dziewczyną, która tak ładnie się uśmiechała.
__________________ Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska. |