Kapitan Minotaur zrobił na Miyi ogromne wrażenie. Patrzyła na niego jak na nowoczesną konstrukcję wspaniałego, niezatapialnego okrętu, a przecież wiadomo, że nie istnieją niezatapialne okręty.
-Witam na moim statku - to mówiąc wskazał dłońmi cały okręt. Miya wychiliła swą radosną twarzyczkę zza Filina i pomachała Minotaurowi z entuzjazmem - Dzień Dobry, jestem Miya! – powiedziała uradowana szczerząc radośnie zęby. Zasady wypowiadane z niezwykłą powagą przez minotaura wcale nie zdjęły jej głupiej radości z twarzy.
-Wielki jak byk, nie?- zaśmiał się karczmarz - Bardzo sympatyczny i gościnny – skomentowała uśmiechając się szczerze.
Nagle Karczmarz schylił się gwałtownie a tuż za nim wylądowała strzała. Miya z przerażeniem spojrzała w miejsce z którego doleciał atak. Rozłożyła swe czarne skrzydła i już miała ruszyć gdy zdała sobie sprawę z tego, że nie może. Nikt nie widział, że ma skrzydła a ona nie mogła z nich przecież korzystać. Musiała poradzić sobie sama i liczyć tylko na siebie. Wykonała dziwne znaki ręką dotykając prawego ramienia i dłonią schodząc na skos, następnie przesunęła rękę jakby cięła powietrze na wysokości talii i pokierowała ją w prawo, prostując pod kątem prostym, lewą rękę położyła nad prawą piersią, zaś prawa ręka spoczęła na czole. - Amen.- szepnęła jakby sama do siebie i poczuła gotowość do walki. Zauważyła wdrapującego się na statek faceta, który nie zdążył jeszcze stanąć na pokładzie. Ruszyła na niego biegiem z niesłychaną furią w oczach i pchnęła go z barku aż ten stracił równowagę. Gdy mężczyzna zaczął się chwiać, Miya uderzyła go pięścią w nos a następnie z całych sił kopnęła go w żebra. Mężczyzna pochylił się do przodu i upadł na podłogę. Dziewczyna zaczęła go kopać, nie chciała za bardzo odcinać mu głowy, by nie zakrwawić pokładu. Wiedziała, że Pan Minotaur byłby zły, że zniszczyła mu tak ładną i czystą posadzkę. Przeciwnik zaczął tarzać się z bólu i wtedy Anielica przebiła mu udo mieczem przytwierdzając go do pokładu. Wtedy to, wróg wpadł w szał i złapał ją za lewą rękę, wykręcając ją tak mocno, że Miya padła na kolana tyłem do niego. Poczuła łamaną kość i usłyszała trzask. Wrzasnęła z bólu zaś łza zakręciła jej się w oku i kapnęła na drewniane podłoże. Mężczyzna przystawił jej miecz do szyi i puścił jej lewą rękę. Słonko była na niego tak wściekła, że walnęła go prawym łokciem w prawe udo na którym została głęboka rana po szerokim ostrzu jej miecza, a następnie szybkim ruchem wygięła się w tył leżąc na prosto by przeciwnik nie podciął jej gardła.
__________________ Discord podany w profilu |