Beriand siedział w rogu, na krześle i rozmyślał. Po kilku minutach wszedł Mi Raaz. Elf nie lubił tego kapłana, więc ledwo na niego spojrzał. Po chwili wzbudził on jego zainteresowanie. Elf zerwał się z krzesła i zaczął rzucać zaklęcie, ale zamarł. Nie chciał doprowadzić do śmierci krasnoluda. ~NO NIE! Co on chce nas wszystkich pozabijać? Myśl, myśl, myśl....~ Gdy kapłan skończył mówić czarodziej mimo całej sytuacji zaśmiał się w duchu. Nie trzeba znać "tajników medycyny" żeby wiedzieć co się z Turamem stanie...
Wypowiedź druidki go zażenowała. Spojrzał na nią dziwnie. ~Ona myśli że to coś da?~ Ale Beriand coś wymyślił... przynajmniej częściowo. -Mi Raaz, posłuchaj...- mówiąc nie ruszał się- Wiem że nie chcesz zabić Turama ~przynajmniej na razie~, bo jest ci on potrzebny. Mi to pasuje. Ale pomyśl! Kiedy ktoś zejdzie z góry i zastanie cię ze sztyletem przy gardle krasnoluda... może wywiązać się walka. A tego nie chcemy. Więc może załatwimy to inaczej?
Beriand wiedział, że zapewne kapłan pomyślał i o tym, ale zawsze watro przeciągać tą rozmowę.
Ostatnio edytowane przez Beriand : 24-03-2008 o 21:32.
|