Dziewczyna wysłuchała waszej wymiany zdań, po czym zrobiła parę kroków w stronę frontowych drzwi. Zatrzymała się przed wami, skłoniła leciutko i powiedziała:
- Nazywam się Sophie. Miło mi was poznać - zatrzymała się na chwilę, po czym kontynuowała, zwracając się do Haku - Miasto Królów? Nigdy nie słyszałam... - następnie odezwała się do druida - Z zewnątrz? - zachichotała - tu wszyscy są z zewnątrz - po czym puściła do niego oczko. Wciąż uśmiechając się pogodnie ruszyła do wyjścia, a w drodze rzekła jeszcze:
- Ja muszę teraz iść po zakupy, ale Lys chętnie was oprowadzi i z jeszcze większą przyjemnością odpowie na wszystkie wasze pytania - ostatnie zdanie wypowiedziała z nutką ironii w głosie. Rzuciła wam pożegnalny uśmiech i otworzyła solidne, drewniane drzwi. Machinalnie, korzystając z okazji, wyjrzeliście na zewnątrz. Ku waszemu najgłębszemu zdumieniu zniknęła gdzieś zrujnowana aleja Fiorentinnu, a zamiast niej ujrzeliście skąpaną w przedpołudniowym słońcu, brukowaną uliczkę. Po drugiej stronie ulicy stały eleganckie kamieniczki, a drogą przechadzali się roześmiani ludzie. Nie było żadnych śladów wojny i bynajmniej miasto to nie przypominało Miasta Królów. Kiedy w końcu drzwi zamknęły się, a Sophie zniknęła za zakrętem, odwróciliście głowy i spojrzeliście po sobie. Z tego co zrozumieliście, dziewczyna zaprosiła was do środka... |