Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2008, 11:37   #129
Maciass0
 
Maciass0's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłość
Garnir wskoczył na wóz, uprzednio wypijając cały kufel napoju alkoholowego. Usiadł na przedzie łapiąc lejce i przygotowywał się do wyjazdu, poczekał aż wszyscy wsiądą, obejrzał się i zobaczył bałagan na wozie i rysy na podłodze po ruchach misia.

- Kto to zrobił? – Zapytał się – Abrahim, gdy będziesz wyjmował prowiant rób to powoli, a ty Leonardo obetnij paznokcie, bo szpecisz nasz wóz. – Powiedział dochodząc do tego wniosku widząc szkody na wozie jeszcze zanim ktoś mógł coś powiedzieć. I odwrócił się. Pogłaskał konie po zadach i usiadł wygodnie na miejscu dla woźnicy.

-No to ruszamy, jazda! Zaśpiewam wam pewną piosenkę, która mi się śniła, jest ona dość znana, więc zaśpiewajcie razem ze mną. Abrahimie podaj no piwa i patrz jak będę prowadził.- Powiedział głośniej

Piwo, piwo, piwo, pyszne z pianką piwo, piwo.
Dawno, dawno temu, w historii daleko,
gdy do picia było, chyba tylko mleko.
Żył raz sobie człowiek, co zwał się Jasiek Kiep
I stworzył cudowny, chmielowy napój, po którym szumiał łeb......

Garnir, gdy dostał piwa wziął kufel w jedną rękę a lejce w drugą, wziął duży łyk piwa i odstawił kufel między nogi, aby mu się nie wiercił i nie przeszkadzał w prowadzeniu wozu. Gdy czarciskóry uczony podszedł ten pokazał mu jak trzeba prowadzić i mówiąc prelekcję na temat koni i wozu:

- Widzisz drogi Abrahimie, koń to jest przyjaciel, trzeba go szanować, czasami trzeba go nawet ułaskawić na przykład dając mu coś słodkiego. Wtedy poniesie cię on nawet w same Góry Krańca Świata, a nawet i dalej. Co do lejc.... – I tak uczył krasnolud uczonego, co dziwnym było zjawiskiem.

„Dobry chłopak, lecz jeszcze wiele musi się nauczyć, zapewne nie wiele młodszy ode mnie, ale on to miał dzieciństwo, jakiego ja nie posiadałem, eh...” – Pomyślał.

Nauki wysuszały usta krasnoluda, więc co jakiś czas musiał popijać piwem płukając gardełko z pyłków kurzu i nawilżając narządy wewnętrzne, które zostały wysuszone przez rozmowę i powietrze. Nagle pojawiła się mgła. Była ona tak gęsta, że Garnir miał trudności z zobaczeniem dalszej drogi. Garnir popatrzył na kufel, był pusty, dlatego odłożył go do wozu, następnie pomacał się po głowie.

„Dziwne uczucie, nigdy tak nie miałem, abym po takiej ilości piwa widział chmury przed oczami, może to przez tą pszczołę, co mnie dziabła” – pomyślał i spojrzał na Abrahima, który także zaniepokoił się mgłą. Garnir uspokoił się, już myślał, że wracają mu majaki Chaosu bądź stan nieprzytomności alkoholowej.

- Mości Gilesie i Josephie, pójdźcie w przód zobaczyć dalszą drogę, ale nie oddalajcie się zbytnio, macie nas widzieć. – Powiedział

„Trzeba uważnie jechać” – pomyślał i jednocześnie przemienił myśli w czyny zwalniając wóz tak, aby było z łatwością omijać dziury i wyboje na drodze.

Wtedy zobaczył światełka z boku drogi, migające światła, latające wkoło i przemieszczające się bardzo szybko, co zaniepokoiło Garnira, który pokazał światła Abrahimowi mówiąc:
- Patrz, co to jest, wiesz może? Wyglądają jak światła w tunelach u nas w twierdzy, chociaż są większe. Przeklęty las, trzeba stąd wyjść jak najszybciej. – splunął na ziemię – Abrahimie, masz lejce, zaraz wracam.
Garnir wstał i przeszedł w głąb wozu w stronę swojego tobołka, wyciągając zawiniątko, wyciągając kuszę na której był napis „Made in Karak-Norn” co było znakiem potrzebnym w handlu ogólnoświatowym. Garnir załadował kuszę w bełt i wrócił do Abrahima, który siedział i uważnie wprowadzał w życie nauki mistrza. Usunął się z drogi robiąc miejsce dla krasnoluda, który wrócił do pracy kładąc kuszę obok siebie tak aby łatwo było ją wyciągnąć. Jechali w spokoju i zaniepokojeniu...
 
Maciass0 jest offline