Wątek: Tacy jak ty 3
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2008, 21:00   #535
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
- Napił bym się czegoś...

Lightning by *Stock-by-Kai on deviantART

OSZSZSZSZ.....!!!
Piorun!!!...
Z łomotem rozdarł niebiosa, wbił się między drzewa, tuż przed wami!!!
Potworny huk zatrząsł ziemią.

'A Viole(n)t Explosion' by *dekard49 on deviantART

Oślepieni, dłuższą chwilę trwacie w bezruchu, aż odzyskujecie wzrok. Pomiędzy wami przez chwilę jeszcze unosi się w powietrzu coś na kształt hologramu kobry.

butterfly cobra by =EurukaTT on deviantART

Przeklinam twe
Zbawienie
Błogosław swe
Cierpienie
Right here
Hear me out loud
You`re gonna listen to me
Ready or not!!!

Wokół robi się znów cicho, na nocnym niebie migoczą spokojnie gwiazdy. Serca łomoczą wam w piersiach. Dreszcz na skórze. Robi się zimno.
Zdaje się, że Barbak swoim słowem/czynem rozzłościł jakąś siłę wyższą!

Tev pomyślawszy o tym odczuł zwyczajowo złośliwą satysfakcję i rozbawienie. W tym samym momencie z czarnego nieba dobył się srogi pomruk grzmotu, drzewa wokół zatrzęsły się, szeleszcząc złowrogo liśćmi. Reszta po minie Teva zgadła, że i on coś przeskrobał.

Astaroth wybiera się na zwiady i rozmawia chwilę z pumą-chimerą. Najwyraźniej, puma wie, że ma do czynienia z kimś Takim Jak Astaroth, czujna, spięta, nie ryzykuje ataku, zachowuje zimną krew, lecz widać, że jest uległa i niechętna do walki.

Kejsi wita się z pumą.
- Szukamy elfa Kirena i Kissiego, były tu też dwa lewiatany!?
- Kirena nie było tu od dawna, dużo czasu minęło odkąd był u siebie, w śród drzew – mruczy puma. – Kissi przechadzał się po lasach, pod drzewami, siedem wschodów gwiazdy temu. Demonów nie były, ale były, nie było ich widać, było ich zimno.
- I tam jest światełko w lesie, wiesz co to, co to!?
- To światło ludzi, ludzkiej pochodni. Dwaj młodzi szli lasem, w mrok, przestraszeni, zagubieni, czaili się, obeszli nasze domy, nie obchodzili nas więc. Nie szukali zwady, nie szukali pomocy.

Astaroth rusza następnie w stronę migoczącego w mroku światełka. Teleportuje się...

Reszta; WAAAAAAAAAAAAAAAAH!!!!!!!!! – z mroku lasu dobyły się naraz przerażone, histeryczne wrzaski młodych, męskich głosów.
O JA PIEOWAAAAAAAHOŻŻŻŻUUAAAAAAAAAAAWAAAA WaaaaaaHHHH WAAAAH WAAAAAaaaaaaaaaaaAAAAAAAAaaaaaaaaaaHHHHHhhhh!!!!!! !
Słyszycie rumor, trzaski gałęzi, tupot, stale wrzaski, płacz, pisk, kwik, wycie.

Astaroth; ...Speszony, stoisz nad leżącą w trawie pochodnią, którą upuścił jeden z młodzieńców. Schylasz się spokojnie, podnosisz ją. Dwa podrostki nadal drą się w niebogłosy w panice, próbują uciec, wpadają na oślep na drzewa, potykają się, przewracają. Kiedy tylko teleportowałeś się obok nich, i ujrzeli w mdłym, rozedrganym świetle pochodni twoją sylwetkę, dostali ataku lęku. Czekając aż się uspokoją, lub padną po którymś zderzeniu z drzewami, opalasz pochodnią ranę. Szczypie. Parzy. Glut skwierczy. Zaciskasz zęby, dzielnie przypalasz dalej. Glut bulgocze. Cuchnie. Topi się, kapie na trawę jak wosk. Udało się, rana zaczyna się goić.
UŁŁłłłłWAAAAAAaaaa – trzaśnięcie, chrupniecie, młodzik padł w chaszcze. Jego kompan zaplątał się w gałęzie krzewów nieopodal.

Wszyscy; przedzierając się przez gąszcz lasu dołączacie do Astarotha. Nieopodal z ziemi zbierają się rozdygotani i zasapani młodzieńcy, wiek z 17 lat, z wyglądu zwykłe mieszczuchy. Potargani, wypaskudzeni trawą i ziemią.

- To chimery! – wysapał cichutko jeden.
- Ah... chimery...! – odetchnął drugi i zaśmiał się głupkowato, z ulgą. - He he... chimery!....
- Ty im powiedz!
- Nie, ty!
Zerkają na was niepewnie.
- Cześć...! – zająknął się jeden. - Przestraszyliście nas!
- Myśleliśmy, że to jakieś dzikie zwierzę!
- Wiecie, kły, pazury...
- Bo my właśnie tego eee...
- Zabłądziliśmy troszeczkę.
- A nasz kolega się gdzieś zapodział.
- Miał się trzymać blisko nas.
- Ale głupi poszedł się odlać i gdzieś się zawieruszył.
- Poszliśmy go szukać, ale bał się, że manto dostanie i gdzieś uciekł. Myśleliśmy, że go znajdziemy, ale chyba nie damy rady...
- Ciemno i... strasznie trochę... Las, zwierzaki, robaki, demony, duchy...
- Dalibyśmy radę, gdyby głupi się odezwał chociaż, ale on się boi i siedzi cicho, pewnie się przed nami chowa! Bawi go to, smarkacza!
- Nie widzieliście może go gdzieś... w okolicy?
- Taki mały... – pokazał ręką, zamyślił się. – Nie, taki... – pokazał jeszcze mniej.
- Smarkaty taki... Blond czuprynka, spodenki, koszula... sandały...
- Buty – poprawił drugi.
- No, buty.
- Icek się nazywa.
- Nie widzieliście go gdzieś tu?
- Albo gdzieś w Ditrojid...?
- Albo w mieście tych... no... – młodzik zerknął na towarzysza, poskubał się po uchu.
- Elfów.
- Właśnie, elfów.
- Bo on nam uciekł właściwie tak z polanki leśnej...
- Głupi.
- Smarkaty, no. To gdzieś było przy mieście elfów chyba.
- Albo wcześnie, gdzieś przy trakcie.
- Nie, tam jeszcze był, pamiętam, boś z Prestiosem gadał, a mały darł mordę i biegał wokół jak narwany za jakąś jaszczurką czy czymś, i wrzeszczałeś na niego żeby wywalił oślizłego płaza.
- Gada.
- No. Gada. Oślizłego.
- Dzieciak – wyjaśnił rezolutnie kompan.
- A kiedy Irmina i Tesela poszły, to już małego nie było.
- Ale jeszcze moment wcześniej go wyganiałem, a on wołał, że idzie sikać.
- Ze smarkatym przy dziewczynach nie szło wytrzymać.
- I poszedł i nie wrócił.
- Pewnie się wygłupia, bośmy go okrzyczeli.
- Bo się wygłupiał, robił miny i policzki nadymał, i jęzorem wywijał, aż dziewuchy wytrzymać nie mogły!
- I jakoś tak się zgubił.
- Tatko powinien go złoić, oj powinien, nicponia!
- Nie wrócimy do domu bez niego!
- Nie, musimy go znaleźć!
- Bo by nas tatko złoił, za smarkacza, szkoda gadać!
- Pomóżcie nam, łaskawe chimery!
- Pomóżcie, bo nie ma już sił do smarkacza!
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline