- Opłakana mój długouchy przyjacielu. Vesper gdzieś zniknął, ogólnie mam dość tego czajenia idę się zająć swoimi sprawami. - mówię szeptem po czym głośno krzyczę. - Uważaj nieludziu chędożony! Kto cię z lasu wypuścił maszkaro!- odchodzę udając oburzenie i otrzepując koszulę. Idę do karczmy, po drodze zachaczam o jakiś zaułek w którym wracam do swojej tożsamości, ale dalej udaję schorowanego. Mam już dość tego braku porozumienia. Używam blefu do odgrywania gniewu i zmęczenia.
__________________ Oto pięść moja. Zna ją świata ćwierć...
Kto ją ujrzy, ujrzy swoją... śmierć... GG: 953253 |