Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-03-2008, 00:15   #142
Elaraldur
 
Reputacja: 1 Elaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znany
Elaraldurowi nie podobała się myśl podróży na koniu gdy jeszcze czuł skutki podróży przed niecałymi dwoma dniami. Roztarł obolałe jeszcze lędźwia i sapiąc ciężko jął pakować się na swojego konia. Swoje instrumenty musiał zostawić na zamku, gdzie zapewniono go po kroćset, że będą strzeżone niczym klejnoty koronne. Pozwolił sobie jednak zabrać swą ulubioną lutnię Światło Firmamentu, usprawiedliwiając przed sobą ten wybór jej potencjalnie zbawiennymi magicznymi właściwościami. Nie zapomniał też o małej egzotycznej okarynie - teraz zawiesił ją sobie na szyi, by móc w każdej chwili urozmaicić sobie nudną podróż jakąś melodyjką. Zawsze lepsze to niż nudny krok kopyt.

Była to okaryna niezwykła, bo choć wyglądała jak zwykły gliniany instrument tego typu i tak też brzmiała, to Elaraldur kupił ją na Mulhorandzkim jarmarku za 4 miedziaki i korek od wina. Oprócz tego wyjątkowo udanego targu, wiązał z nią wiele wspomnień. To dzięki tej okarynie bard mógł spędzić niepowtarzalną noc w Wilczym Lesie nieopodal Thay, gdzie przeteleportował go pewien poirytowany Czerwony Czarnoksiężnik. Uratował także dzięki niej prawie piękną białogłową przed okropnym zbirem, wzruszając go piękną muzyką (i później traktując nieco bolesną magią). Także przez ten mały instrument zostało zniesione cło na ołów w Narfel... . Ale to temat na osobną opowieść.

Kiedy tak Bard zatopiony był w myślach, nie zauważył nawet kiedy grupa wyjechała z miasta. "Szkoda, że słońce dopiero zaczyna grzać" - pomyślał sfrustrowany. Z nudów przyglądał się dobrze znanemu krajobrazowi i w myślach nucił melodie. Jakoś nie miał ochoty rozmawiać. Jednak z wielką uwagą starał się słuchać co mówią do siebie jego towarzysze podróży...
 
Elaraldur jest offline