Wątek: Tacy jak ty 3
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-03-2008, 13:51   #536
hollyorc
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
- Chcesz mi pomóc? Czy światło nie będzie ci miało za złe pomocy mnie demonowi, synowi chaosu? Faktycznie, nie potrafię poradzić sobie z raną, jest zanieczyszczona śluzem jakiegoś pasożyta i twoja pomoc bardzo by się przydała, jednak... Zastanów się nad tym, czy na pewno chcesz pomóc demonowi, a ja tymczasem sprawdzę jedną rzecz....

Demon znikną, a Ork ni to do siebie, nie do Kejsi stwierdził:
- Właśnie na tym polega wyższość, wyznawców bieli nad pomiotami chaosu..... Ty, ja jesteśmy w stanie nieść pomoc zawsze i każdemu. No może prawie każdemu. Teraz pytanie tylko czy On byłby w stanie nieść pomoc nam gdybyśmy potrzebowali jej w tej chwili. Ale to chyba pytanie retoryczne.

Ork uśmiechnął się, ale uśmiechnął się smutno. Szkoda że świat działa tak a nie inaczej.

- Waldorfie, nie zostało ci cokolwiek w bukłaku... dużo tych wrażeń w jednym dniu. Napił bym się czegoś.
- Jak zawsze dobrze trafiłeś, coś tam znajdziemy.
-Dwarf odpiął bukłak i rzucił go zielonemu. - Tylko nie wyżłop wszystkiego.

Piorun!!!...
Z łomotem rozdarł niebiosa, wbił się między drzewa, tuż przed wami!!!
Potworny huk zatrząsł ziemią.

- No nie! Babrak na głos wyraził swe myśli. To, że źle mi czynić nie wolno to rzecz jasna, ale żebym gorzałki pociągnąć nie mógł to już chyba lekka przesada. Jak tak dalej pójdzie i pewnie i pochędożyć mi nie będzie wolno. Ork obruszył się jednak oddał Waldorffowi bukłak nie wypijając jego zawartości. Do tej pory jego bóstwo nie reagowało tak nagle i tak ostentacyjnie na jego działanie. Dla Barbaka był to szok, rozumiany zarazem w sensie pozytywnym bo to co się stało oznaczało, iż znalazł posłuchanie u Palladine’a, jak i negatywnym, bowiem teraz mógł jedynie tęsknie popatrzeć na trunek Waldorfa.

W myślach natomiast dodał:

Zbawion jeszcze nie jestem,
A cierpię wyznając Wiarę tak słowem,
Jak gestem.
Cierpienie swe przyjmuję,
Bowiem Wiarą je mianuję.

You’ve got my hart,
You’ve got my sword’s!


- W waszym języku istnieje powiedzenie – stwierdził drow gdzieś z boku - Mówiące, że głupotą jest posyłać dziecko, by wykonało pracę mężczyzny. My mamy podobne powiedzenie, że głupotą jest posyłać mieszkańca powierzchni, jeżeli można posłać drow'a. Więc wy tu lepiej zostańcie, a ja to sprawdzę.

Barbak zupełnie głośno dodał zanim Drow się oddalił:

- W naszym też mieliśmy jedno dobre, jednak umkło ono z mej prostej, orkowskiej głowy. Waldorffie może mi pomożesz. Zaczynało się jakoś tak:

„Dobry Drow, to.....”

Przez orka nie przemawiał gniew, ani uszczypliwość. Zielony pragnął jedynie w ten sposób wyrazić politowanie dla swego nowego kompana. Persony tak wyniosłej, tak zadufanej w sobie i jednocześnie tak pustej w środku. Tak w przypadku Ast’a, jak Drow’a miał do czynienia z klasycznym działaniem chaotycznym. Tak dziwnym w swej istocie, tak niezrozumiałym dla Barbaka i tak strasznie głupim jego zdaniem.

Ork kontemplował te dwa zdarzenia z przyjaciółmi oraz to co przed kilkoma chwilami zostało wyrażone przez niebiosa, że niemal nie zauważył dwóch podrostków, wcale też nie zwrócił uwagi na prowadzoną przez nich dysputę.
 
hollyorc jest offline