Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-03-2008, 21:41   #50
Cyrus
 
Reputacja: 1 Cyrus nie jest za bardzo znany
Hanka drażniły rany, te nowe jak i te sprzed wielu lat, które teraz pod wpływem walki przypomniały o sobie. Mimo to nie pozwolił nikomu innemu usiąść za kółkiem swojego TIRA. Musiał przyznać, że ucieczka policji nie będzie łatwa. Warunki pogodowe pogarszały się z sekundy na sekundę. Teraz jechali już w samym środku zamieci. W kabinie obok niego siedziała Gwen. Ta mała miała na niego dobry wpływ, uspokajała, chociaż sama zdawała się być kłębkiem nerwów.
Z tyłu za nim pędziły dwa radiowozy na sygnale zalewając wszystko błękitem i czerwienią. Gangrel nie był pewny czy da radę im uciec, nie wiedział dokładnie, dokąd jedzie, nie znał tego miasta.
Dodatkowo drażniło go wspomnienie Spika, który zachował się bardzo dziwnie. Gdy tuż po zakończeniu walki do uszu wszystkich dobiegły odgłosy zbliżających się wozów patrolowych, każdy zareagował jak na komendę, każdy wiedział, co zrobić i zapomniał (przynajmniej tymczasowo) o kłótniach i nieufności, tylko on, Sarvey stał jak wryty w bezruchu. Hank krzyczał do niego, aby zapakował swój łaskawy tyłek do ciężarówki, lecz ten patrzył na niego nieobecnym wzrokiem. Więc został tam. Trudno. Teraz sam będzie musiał się o siebie zatroszczyć.
Hank ponownie spróbował nastawić radio CB na odbiór fal policji. Prowadząc wóz jedną ręką przeklinał elektryka na czarnym rynku, który zapewniał go, że urządzenie automatycznie odnajdzie częstotliwość policyjną i do tego ją zdekoduje.
-Jak dorwę tą łasicę, to wszystkie gnaty poprzetrącam.


Gwen roztrzęsiona, próbowała się zorientować gdzie są, aby pomóc pokierować Hanka w bezpieczne miejsce. Problemy były dwa. Nie bardzo wiedziała gdzie takie bezpieczne miejsce może się znajdować i dodatkowo sama traciła orientację w tej zawierusze.
Dodatkowo zaczął doskwierać jej głód.
- Może powinniśmy się zatrzymać i spróbować się jakoś... noo... dogadać?- zapytała, ale Hank przez przekleństwa chyba jej nie usłyszał.
Spojrzała jeszcze raz na oba rewolwery, jakie pospiesznie zebrała z miejsca zdarzenia przed przyjazdem policji. Pamięta, że zamaskowany mężczyzna wraz z rudą wskoczyli do przyczepy chowając tam również nieprzytomną Maginię, zakołkowanego wampira i widoczne resztki po malkavie i gangrelu.
Pamięta również, że Spike nie wsiadł do TIRa, dziwne, dlaczego tak postąpił?
Nagle usłyszała triumfalny okrzyk Hanka i z małego pudełka pod pulpitem rozległa się rozmowa prowadzona między pogonią a komisariatem.

”- Baza, odbiór. Mamy go. Jedzie drogą główną na północ. Prosimy o posiłki i wsparcie helikoptera. Odbiór.
- Tu baza. Odwołujemy akcję. Powtarzam, odwołać akcję. Wracać do bazy. Odbiór.
- Ale przecież to podejrzany pojazd. To ci ludzie są prawdo podobnie odpowiedzialni za masakrę w Nocnej Lampce. Prawie ich mamy. Nic nie rozumiem.
- Nie jesteś od rozumienia, tylko od wykonywania rozkazów. Jeżeli nie zawrócicie odpowiecie przed komendantem za niesubordynację. Czy wyrażam się jasno?
- Tak jest! Zatrzymujemy pościg. Bez odbioru.”



W lusterku Hank i Gwen dostrzegli zostawające w tyle światła radiowozów.



W tylnej przyczepie panowała ciemność. Była zupełnie pusta i nie było się czego złapać.
Emma mocno trzymała ranną dziewczynę. Była przekonana, że młoda Magini czuje się już lepiej po wypiciu jej krwi. Czuła to poprzez wzmocnienie jej uścisku. Tuliła się do niej, jak młodsza siostra szukająca ciepła tam, gdzie od wielu lat dawno wygasło.
Czuła niedaleką obecność zamaskowanego wojownika sprawnie utrzymującego równowagę, stojącego na lekko ugiętych nogach. Ona musiała siedzieć zapierając się nogami.
Po chwili syreny policji ucichły a karkołomna jazda złagodniała nieco.
W minutę później TIR się zupełnie zatrzymał, a drzwi do przyczepy otworzyły się.
Zatrzymali się w środku lasu, co powodowało u nich pewien niepokój, ale potrzebowali chwili, aby ochłonąć i dojść do porozumienia między sobą.
W lesie było bardzo cicho i ciemno. Jedynie reflektory i warkot silnika mąciły tą dzicz kanadyjską. Przed nimi jak i za rozciągała się szosa.
 
__________________
When the man meets force that he can not destroy, he destroys himself instead.
What from of plague are you?
Cyrus jest offline