- Nie wiedziałem, żeś Waść w wojsku był, przeto i może pan Leszczyński praw żem w gorączce pobłądził.
Ale parol szlachceki Waszmość daj, że za trzy dni stawicie sie z kompaniją na me wezwanie.
Rożyńskiego zbója trzeba pojmać a nas nawet tylu za mało bo Teleśnica choć zamek mały, to na górze paskudnej stoi i trzeba nam szlachty okolicznej by go wykurzyć. A załoge na pewno jakąs tam ostawił bom tu Kozaków mało widział, a chętnie on ich na służbę bierze by w zamku załogą mu stali. - Przeto parol Panowie Bracia ? - rzucił pytanie nie patrząc na pana Ligęzę by mu odczuć dać, że jego kompania mu niemiła i że nie zapomni on o nim.
- Parol, Panie bracie. Rad, żem iżś zrozumiał Waszmość powagę sytuacyji a i mądrość swą wykazał prosząc tu zgromadzonych do walki w słusznej sprawie.
Tu wypił Mariusz z gąsiorka wznosząc go pierwej ku staroście. Dłonią wytarł usta i wzrok swój na towarzyszy przenosząc. - Jedno co może mnie teraz zwolnić z danego słowa to rozkaz dowódcy, gdyż ja jemu pierwej posłuszeństwo winien. Jeśli on mi nie zakaże to bądź mnie Waść pewien, że za trzy dni stawię się tam gdzie wskażesz. - A mnie waszmość nie poprosisz ? - rzucił kpiąco Ligęza. - Widać żem Ci niemiły. Ale nic to panie starosto. Na MĄ prośbę Januszek na pewno Ci ludzi podeśle z tym oto panem Hassanem. Bys waszeć o mnie nie przepomniał - dodał na pozór słodko, ale juz widać nie chciał go do ostatniej desperacji doprowadzać a widząc że pan Wolski znowu zaczyna na przemian czerwienić i blednąć na licu umilkł.
Tym razem w sukurs staroście przyszedł Mariusz. Pokiwał głową na znak, iż w pełni zgadza się z infamisem. - Prawdę powiadasz Waszmość i wielką przysługę czynisz, przeto i ja prośbą o przyjęcie tej zacnej propozycji Pana starostę proszę.
Uśmiechnął się do starosty, nie kończąc jednak krótkiego wywodu dodał bardziej jemu niż komukolwiek innemu. - Nawet dla kilku szabli warto zaciągnąć dodatkowych ludzi, nawet spod ciemnej gwiazdy – choć absolutnie nie mówię, że i tu o takich mówimy. – szybko dodał, aby Ligenzę nie urazić. Lepiej bowiem aby przez czas jakiś wojowali w słusznej sprawie, niżby mieli w tym czasie rabować i napadać jak Rożyński – wymawiając te imię splunął w ziemie i solidny łyk z gąsiorka pociągnął. |