Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2008, 13:28   #21
Cedryk
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Droga pewnie mogła trwać dziesięć minut, ale w tym stanie, jakim był Szon, dojście zajęło pół godziny. Chłopak cały czas chwiał się, podtrzymywany to przez Deidre, to przez Reilly’ego. Mimo, iż rany goiły się niesamowicie szybko, ponieważ przebywał w obcej postaci, Szon i tak był słaby jak dziecko. Okolica się zmieniała jednorodzinne domki były tu mniejsze bardziej w stylu przedmiejskich angielskich domów niż na De Grey Street.
W końcu dotarli do Ella Street. Z daleka było już widać dwa duże bloki będące squotami.
Mimo, iż wśród bloków widać było ubóstwo, to też zaskakiwały dobrze utrzymane trawniki i niewielkie ogórki pod blokami.

Do bloku prowadziły dwa wejścia z tym, iż drugie było zamknięte.
Przy schodach na spotkali długowłosego hipisa. W długie blond włosy wplecione miał pióra i różnokolorowe koraliki. Długa broda przesłaniała twarz, a oczy zakrywały porysowane lustrzanki. Na jego szyi na różnokolorowych rzemykach wisiały różnorodne drewniane symbole. Spod przybrudzonego poncza wystawała różnokolorowa kwiecista koszula.

- Hejo. Szon, compadre, kto cię tak urządził, zawołać chłopaków.
- Nie Bernard nic się nie stało, ale miejcie uwagę na dziwnych ludzi, mogą się kręcić koło squtów. Trzym się i uważaj na siebie.
- Spoko Szon, luzik będę filował.


Z pomocą, coraz mniejszą chłopak wspiął się na drugie piętro. Po drodze minęli jeszcze kilka takich kontrowersyjnych postaci. Parkę niosącą sprzęt do występów z ogniem. Jakiegoś młodzieńca odzianego przeszywanicę i kolczugę, dźwigającego włócznie i topór oraz drewnianą tarcze na plecach.

W końcu dotarli do drzwi oznaczonych numerem dwadzieścia pięć.
[ukryj=Khemi]Na porysowanych drzwiach znakami wilkołaków wypisane było ostrzeżenie. To teren Wendigo. Jeśli nie jesteś przyjacielem, wchodzisz na swoją zgubę.[/ukryj]
Drzwi były mocno porysowane, jak to zwykle w takich budynkach, z tym, iż te rysy wyglądały na ślady pazurów.

Szon szybko otworzył drzwi i przeszedł krótki przedpokój w bardzo skromnie urządzonym pokoju zastawionym starymi zużytymi meblami.

W pokoju był czworo dzieci. No, troje wyglądało raczej na nastolatki, ale młodsze od Szona.
Dwoje z pewnością było bliźniakami, bo tak wyglądali. Eryka i Devon Snute blond włosi trzynastolatkowie pochodzili z Londynu, ale w tej chwili nie było to ważne.
Rozmawiał z nimi czarnowłosy Ferenc, jego ogorzała twarz wskazywała na jego pochodzenie.
Nagle dziewczynka bawiąca się na wykładzinie puzzlami poderwał się z ziemi.

- Szon, Szon jesteś na reszcie pobaw się ze mną. – po tych słowach rzuciła w ramiona chłopaka.
Gdyby nie natychmiastowa pomoc ze strony rodzeństwa O'Neill chłopak przewróciłby się na ziemię. Widać wyraźnie, iż większość sił opuściła Szona, Adrenalina napedzajaca do tej pory chłopaka przestała dopływać i chwiał się podtrzymywany na nogach.

- Dobrze Dana za chwilę, kręcił się tu ktoś obcy Devon?
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline