Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-03-2008, 13:28   #21
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Droga pewnie mogła trwać dziesięć minut, ale w tym stanie, jakim był Szon, dojście zajęło pół godziny. Chłopak cały czas chwiał się, podtrzymywany to przez Deidre, to przez Reilly’ego. Mimo, iż rany goiły się niesamowicie szybko, ponieważ przebywał w obcej postaci, Szon i tak był słaby jak dziecko. Okolica się zmieniała jednorodzinne domki były tu mniejsze bardziej w stylu przedmiejskich angielskich domów niż na De Grey Street.
W końcu dotarli do Ella Street. Z daleka było już widać dwa duże bloki będące squotami.
Mimo, iż wśród bloków widać było ubóstwo, to też zaskakiwały dobrze utrzymane trawniki i niewielkie ogórki pod blokami.

Do bloku prowadziły dwa wejścia z tym, iż drugie było zamknięte.
Przy schodach na spotkali długowłosego hipisa. W długie blond włosy wplecione miał pióra i różnokolorowe koraliki. Długa broda przesłaniała twarz, a oczy zakrywały porysowane lustrzanki. Na jego szyi na różnokolorowych rzemykach wisiały różnorodne drewniane symbole. Spod przybrudzonego poncza wystawała różnokolorowa kwiecista koszula.

- Hejo. Szon, compadre, kto cię tak urządził, zawołać chłopaków.
- Nie Bernard nic się nie stało, ale miejcie uwagę na dziwnych ludzi, mogą się kręcić koło squtów. Trzym się i uważaj na siebie.
- Spoko Szon, luzik będę filował.


Z pomocą, coraz mniejszą chłopak wspiął się na drugie piętro. Po drodze minęli jeszcze kilka takich kontrowersyjnych postaci. Parkę niosącą sprzęt do występów z ogniem. Jakiegoś młodzieńca odzianego przeszywanicę i kolczugę, dźwigającego włócznie i topór oraz drewnianą tarcze na plecach.

W końcu dotarli do drzwi oznaczonych numerem dwadzieścia pięć.

Drzwi były mocno porysowane, jak to zwykle w takich budynkach, z tym, iż te rysy wyglądały na ślady pazurów.

Szon szybko otworzył drzwi i przeszedł krótki przedpokój w bardzo skromnie urządzonym pokoju zastawionym starymi zużytymi meblami.

W pokoju był czworo dzieci. No, troje wyglądało raczej na nastolatki, ale młodsze od Szona.
Dwoje z pewnością było bliźniakami, bo tak wyglądali. Eryka i Devon Snute blond włosi trzynastolatkowie pochodzili z Londynu, ale w tej chwili nie było to ważne.
Rozmawiał z nimi czarnowłosy Ferenc, jego ogorzała twarz wskazywała na jego pochodzenie.
Nagle dziewczynka bawiąca się na wykładzinie puzzlami poderwał się z ziemi.

- Szon, Szon jesteś na reszcie pobaw się ze mną. – po tych słowach rzuciła w ramiona chłopaka.
Gdyby nie natychmiastowa pomoc ze strony rodzeństwa O'Neill chłopak przewróciłby się na ziemię. Widać wyraźnie, iż większość sił opuściła Szona, Adrenalina napedzajaca do tej pory chłopaka przestała dopływać i chwiał się podtrzymywany na nogach.

- Dobrze Dana za chwilę, kręcił się tu ktoś obcy Devon?
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 27-03-2008, 21:34   #22
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Sarah poprowadziła swojego go gościa do kuchni, znajdującej się dokładnie naprzeciwko schodów prowadzących na piętro. Wystrój korytarza mógł sugerować, iż cały dom utrzymany jest w stylu wiktoriańskim.


A może nie cały dom?? Jasna i przestronna kuchnia wprawdzie nawiązywała do stylu, ale w nowoczesnej formie.


Proszę spocząć. – kobieta wskazała na krzesło. – Kawy?? Herbaty?? – mówiąc to, włączyła czajnik.
Szlafrok wprawdzie zakrywał to i owo, jednakże sięgające najwyżej do końca pośladków okrycie nie zdołało ukryć tatuażu. Po udzie kobiety wiły się czarne ornamenty. Ten widoczny fragment musiał być zaledwie częścią większej całości.
Stroju, skądinąd bardzo kobiecego, dopełniały puchate kapcie w kształcie tygrysich łap z wysuniętymi pazurami.
Muszę pana na chwilę przeprosić. – Sarah opuściła kuchnię.
Podeszła do stolika znajdującego się zaraz obok drzwi kuchennych. Wzięła z niego telefon komórkowy. Z książki adresowej wybrała numer do Spencera. W słuchawce usłyszała
Abonent jest chwilowo niedostępny. Proszę spróbować ponownie.
~Szlag by to trafił!!~ Sklęła w myślach niedoszłego rozmówcę. ~I co teraz??~
Wróciła do kuchni, uśmiechając się do swojego gościa.
Więc przysyła pana Spencer?? – przyglądała się uważnie rozmówcy.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny

Ostatnio edytowane przez Efcia : 27-03-2008 o 21:39.
Efcia jest offline  
Stary 27-03-2008, 23:52   #23
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Przez całą drogę podtrzymywali Szona, który choć starał się nie dać tego po sobie poznać z pewnością musiał być skrajnie osłabiony i wyczerpany. Brnął jednak uparcie do przodu jakby sam diabeł stąpał mu po piętach. ~Ciekawe do czego mu tak śpieszno. A może raczej do kogo?~

Ramiona zaczęły ją już boleć, nogi uginały się i słabły z każdym krokiem. Była potwornie zmęczona. I śpiąca, tak niewiarygodnie wręcz senna. Widać jej odmienny stan rządził się własnymi prawami. Tymczasem nie skarżyła się ani słowem. Nie miała w zwyczaju narzekać. Spojrzała jedynie wymownie na brata. Reilly skinął porozumiewawczo i chwycił w silny uścisk Szona odsuwając ją lekko na bok. Podziwiała lekkość z jaką podtrzymywał ciało chłopaka. A ona? Jej fizyczna powłoka jest taka wątła i pełna ułomności. Sam duch i dobra wola nie wystarczą. Nigdy im nie dorówna, zawsze będzie dla nich jedynie balastem. Niby trwa razem z nimi a jednak wciąż jest gdzieś obok. Tak bardzo chciałaby dotrzymać im we wszystkim kroku. Ale już dawno spojrzała prawdzie w oczy. Jest tylko człowiekiem. I nigdy nie stanie się niczym więcej.

Po pół godzinie byli na miejscu. Dzielnica robiła wrażenie niebyt zamożnej, ale mieszkanie Deidre także nie należało do komfortowych. Ot, przeciętny widok, przeciętny blok i przeciętne mieszkanie. Odpowiednie otoczenie by czuć się swobodnie. Na schodach napotkali długowłosego mężczyznę ubranego dość ekstrawagancko. Dla Deidre był aż nazbyt oryginalny. Wszyscy tutaj wyglądali dość nietypowo. Trochę jak trupa cyrkowa. Byli jej zupełnym przeciwieństwem. Jej zabrakłoby odwagi na takie szaleństwo. Całe życie starała się być rozważna i odpowiedzialna. Jej strój tylko to potwierdzał. Ubrana bardzo pospolicie. W szarą kurtkę, jeansy i tenisówki. To była jej dewiza. Nie zwracać na siebie uwagi, starać się wtopić w tło, wmieszać się w tłum.

Na drzwiach wejściowych do mieszkania Szona dostrzegła głębokie podłużne ślady, bez wątpienia od pazurów. ~Ciekawe czy wszyscy tutaj to wilkołaki?~ Nie miała co do tego pewności a i nie posiadała umiejętności żeby to stwierdzić w jakikolwiek sposób. Uważała jednak, że byłoby jakieś niestosowne zapytać o to Szona wprost. Ciągnąć go za język tylko po to aby zaspokoić jej głupią ciekawość.

W środku zastali kilkoro dzieciaków. Deidre przyglądała im się bacznie gdy usłyszała za plecami radosny okrzyk:
- Szon, Szon jesteś na reszcie pobaw się ze mną - mała dziewczynka zerwała się z podłogi i rzuciła się radośnie na Szona.
Chłopak wyraźnie zachwiał się na nogach, pobladł jeszcze bardziej i twarz przeszył mu grymas bólu i znużenia.
- Dobrze Dana za chwilę, kręcił się tu ktoś obcy Devon?

Deidre podtrzymała Szona i pomogła mu usiąść. Mimo iż rany wyglądały znacznie lepiej wciąż nie wrócił do sił. Nie powinna go jeszcze zostawiać. Jest zbyt wycieńczony. Musi odpocząć.

Przykucnęła przy dziewczynce i posłała jej promienny uśmiech.
- Witaj młoda damo. Jestem Deidre – puściła jej oko i zawadiacko zwichrzyła dłonią jej włosy – Szon jest zmęczony, musi odrobinę odpocząć. Dziś się z tobą nie pobawi ale może ja mogłabym go zastąpić w tym zaszczytnym zajęciu? Chociaż z drugiej strony czy dziewczynka w twoim wieku nie powinna już spać o tej porze?

Spojrzała jeszcze na brata.
- Reilly, wygląda na to, że wszystko tutaj w porządku. Może powinnam posiedzieć z Szonem do rana i zobaczyć czy wrócą mu siły i w pełni wydobrzeje? A ty wracaj do swoich spraw, w razie potrzeby wiem jak cię znaleźć.

Na koniec zwróciła się do siedzącego na krześle Szona:
- Co ty na to? Mogłabym zostać, wiesz? To dla mnie żaden kłopot. Nie chcę co prawda się narzucać. Jeśli wolisz zostawię ci numer na moją komórkę. W razie potrzeby dzwoń w dzień i w nocy. Nie krępuj się, możesz mnie prosić o wszelką pomoc.

Była gotowa doglądać go przez całą noc. Kto wie, może nawet udałoby jej się zdrzemnąć jakiś czas w fotelu. Oczy lepiły się nieznośnie, powstrzymywała się żeby nie ziewnać ostentacyjnie. Ale nie byłaby sobą gdyby nie zaoferowała mu asysty.

~Pewnie mieszkają tutaj sami. Piątka wyrostków, bez opieki dorosłego. Jak dają sobie radę? Aż strach pomyśleć. Nawet jeśli są w pobliżu Garou, nic nie zastąpi dzieciom ich rodziców~ Poczuła smutek i współczucie dla tych młodych ludzi. Chciała zapytać Szona czy jest w pobliżu ktoś dorosły kto się nimi stale zajmuje ale nie chciała się zbytnio wtrącać. Mogliby źle odczytać jej intencje. Skoro Szon jest wilkołakiem to zapewne zmuszony był szybko wydorośleć. Psychicznie pewnie jest bardziej dojrzały niż ona sama. Czasem bywała kompletnie infantylna i naiwna.

Mimo wszystko w jej oczach Szon był nadal dzieckiem. Poczuła się za niego odpowiedzialna w chwili gdy Reilly wniósł go na rękach do jej mieszkania. Nie chciała zostawiać go samemu sobie. Nie, zanim będzie miała pewność, że jest cały, zdrowy i zupełnie bezpieczny.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 27-03-2008 o 23:56.
liliel jest offline  
Stary 28-03-2008, 01:33   #24
 
uzziah's Avatar
 
Reputacja: 1 uzziah nie jest za bardzo znanyuzziah nie jest za bardzo znany
Aleister ucieszył się z końca tej niezręcznej sytuacji, jaką było powianie w drzwiach. Wszedł do domu i podążył za kobietą wprost do jak się okazało…. kuchni. Po drodze przyglądał się uważnie wnętrzu, zapamiętując rozłożenie pomieszczeń. Takie zachowania były silniejsze od niego, on po prostu musiał to robić. Dom nieco przypominał jemu klimatem posiadłość, jaką odziedziczył po wuju. Czuł się tu dobrze, całość sprawiała dość przytulne wrażenie.
W kuchni za propozycja „Pani domu” zajął miejsce na krześle, zdejmując przedtem płaszcz i rękawiczki… przewiesił je przez oparcie. Rozpiął guziki w marynarce i usiadł.
- Dziękuje! - nastąpiła pauza - Napiłbym się dobrej kawy, pogoda jest paskudna i bardzo łatwo o przeziębienie - uśmiechnął się do kobiety. W tym samym czasie ujrzał nader intrygujący go tatuaż. Starał się nie gapić natarczywie w tę stronę, lecz mimo wszystko zerkał tam co chwilę.

– Muszę pana na chwilę przeprosić. – Kiwnął twierdząco głowa... Sarah opuściła kuchnię.

Kiedy ona wyszła z pomieszczenia Aleister pozwolił sobie rozejrzeć się również tutaj. Szukał jakiegoś szczegółu, który mógłby przykuć jego uwagę. Sarah po chwili znów pojawiła się w kuchni uśmiechnięta a jednak Aleister czuł, że sytuacja wcale nie przedstawia się lepiej niż na progu drzwi wejściowych, cały czas jest bardzo niezręcznie. ~ Jak tu dyplomatycznie rozpocząć rozmowę i nie popaść w śmieszność?! ~ pomyślał, a to nie było łatwe zadanie.

- Saro! Mogę się tak do Ciebie zwracać?! – Zapytał trochę przez grzeczność, choć wcale nie miał zamiaru mówić inaczej. – Proszę uwierz, że jest to dla mnie, co najmniej tak samo nietypowe spotkanie jak i dla Ciebie. Byłem dziś światkiem paru dziwnych sytuacji, które do teraz zaprzątają moje myśli… a w których najpewniej brał czynny udział niejaki Spencer Compton. Wyjaśnijmy sobie coś, nie znam tego mężczyzny… najwyraźniej w przeciwieństwie do Ciebie. Myślę że ma jakieś kłopoty i mnie poprosił o pomoc, lecz nie w swej sprawie. Jak pewnie się domyślasz to Ty jesteś przyczyną mojej wizyty. Nie jest moim celem, przestraszyć Ciebie… ale implikacją zdarzeń jakie zaszły jest grożące Tobie niebezpieczeństwo. Pan Compton poprosił mnie, żebym zabrał Ciebie w bezpieczne miejsce. Przekazał również, że najlepszym rozwiązaniem będzie unikanie przez pewien czas kontaktu z nim… telefon, odwiedziny… wiesz o czy mówię! – W tym momencie Aleister wyciągną z kieszeni płaszcza kartkę papieru i położył ja na stole. – Zdaje sobie sprawę, że ciężko uwierzyć w moje słowa… lecz nie mam innego dowodu niż ten kawałek papieru z adresem twojego domu… jak mniemam odręcznie napisanym przez Comptona. Nie chciałbym naciskać, ale jeśli wierzysz w moje słowa… proszę spakuj czym prędzej najprzydatniejsze rzeczy i opuśćmy twój dom. Porozmawiamy po drodze. – Aleister czekał na jej reakcje i mógł tylko domyślać się jak bardzo była zdziwiona postawioną przed nią sytuacją. Patrzał jej prosto w oczy i czekał. – Saro! To nie z mojej strony grozi Tobie niebezpieczeństwo – Powiedział nieco bardziej stanowczym głosem. Jakby starając się wywrzeć szybszą reakcję. W jego głowie natomiast kłębiły się myśli. ~ Saro czas działać… proszę nie utrudniaj mi i tak niestosownej sytuacji ~
 
__________________
Bohater jest człowiekiem, który kłóciłby się z Bogami i budził diabły w sporze o swą wizję...
uzziah jest offline  
Stary 30-03-2008, 16:54   #25
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Słuchając swojego gościa Sarah robiła kawę. Postawiła przed mężczyzną gorący napój, cukier i śmietankę.
Proszę.
Sama piła gorzką.
~No pięknie!! Przychodzi obcy facet i mówi, że grozi mi niebezpieczeństwo!! Bardzo pięknie!!~ Kobieta wzięła do ręki kartę ze swoim adresem. ~Może i przypomina pismo Spencera. Ale do cholery jasnej!! Przysyłać kogoś obcego?? Grozi ci niebezpieczeństwo!!. Telefon nie jest jedynym sposobem komunikacji. ~ Sarah popijała ostrożnie gorącą kawę.
Nie!! – Odpowiedziała spokojnie, acz stanowczo. – Nigdzie się stąd nie ruszę, dopóki nie usłyszę jakie to grozi mi niebezpieczeństwo. Spencer wiedziałby, że ja mam pracę, gonią mnie terminy. To jakiś absurd. – Wypuściła za świstem powietrze z płuc.
Po chwili zakręciło jej się w głowie, tak że wypościła z ręki filiżankę z kawą. Czarny płyn rozlał się po podłodze.
Sarah zamknęła oczy i chwyciła się za głowę.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny

Ostatnio edytowane przez Efcia : 31-03-2008 o 12:27.
Efcia jest offline  
Stary 06-04-2008, 18:15   #26
 
uzziah's Avatar
 
Reputacja: 1 uzziah nie jest za bardzo znanyuzziah nie jest za bardzo znany
– Dziękuję! Kawa na pewno się przyda. –
Popijał wolno gorący płyn i słuchał tego, co ona ma do powiedzenia. Gdy skończyła… niemal natychmiast odpowiedział.
– Saro! Rozumiem twoje wątpliwości, ale to nie czas na wyjaśnienia. Tym bardziej że nie mam czego Tobie wyjaśniać. Sam nie bardzo jeszcze wiem, w czym rzecz. Lecz to czego byłem światkiem w parku gdzie spotkałem twojego hmmm… przyjaciela. Przekonało mnie aż nazbyt dobitnie…, że to nie są żarty. –
Aleister zdążył powiedzieć tylko tyle, gdyż jego wypowiedź została przerwana nagłym i nieco nietypowym zachowaniem kobiety. Kiedy Sarah chwyciła się za głowę, Aleister wstał i czym prędzej podszedł do niej.
– Co się stało?! Źle się czujesz… Mogę jakoś pomóc?! –
Próbował równocześnie wyczuć czy to zdarzenie było „zwyczajne” i czy mieściło się granicach ogólnie pojętej normalności. Uważnie starał się zaobserwować jakiekolwiek nietypowe przepływy „pierwszej” które świadczyłyby o ingerencji osób trzecich. Był wyczulony… wiedział że powinien spodziewać się najgorszego.
– Nie podoba mi się to… wyjdźmy stąd... – Powiedział bardziej do siebie, przyciszonym lekko zniecierpliwionym głosem, ale na tyle wyraźnie by ona to usłyszała.
Następne zdanie jak wydobyło się z jego ust było już dużo wyraźniejsze i bardziej dobitne.
– Jeżeli nie jesteś przekonana… trudno! Dalsze perswadowanie nie ma sensu. Oczekuję zdecydowanej i prostej odpowiedzi… TAK lub NIE. –
Aleister chwycił za płaszcz, jakby szykując się do wyjścia.
 
__________________
Bohater jest człowiekiem, który kłóciłby się z Bogami i budził diabły w sporze o swą wizję...
uzziah jest offline  
Stary 06-04-2008, 21:31   #27
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Sarze przestało kręcić się w głowie. Powoli docierało do niej to, co mówił jej gość.
~Nie podoba mi się to wcale!! Wcale a wcale. Ale Spencer zaufał temu człowiekowi.~ Młoda adeptka patrzyła przez chwile tępo na swojego gościa. ~Z drugiej strony, jeśli on jest w zmowie z tą kobietą?? Coś jednak trzeba zrobić. Muszę się dowiedzieć co się stało ze Spencerem. I kto za tym stoi??~ Otrząsnęła się z otępienia. ~Cóż, trzeba zrobić dobrą minę do złej gry. ~ Uśmiechnęła się do Aleistera i zaczęła sprzątać rozlaną kawę.
Zaraz się spakuję. Ale po drodze opiszesz mi wszystko. Skoro już jesteśmy na ty. Może coś zjesz?? – postawiła przed nim kawałek ciasta. – Ja idę się spakować. Wrócę za kilka minut. – I poszła na górę.
Sarah wypięła laptopa ze stacji dokującej i włożyła go do torby. Z szuflady biurka zabrała kilka dysków i również umieściła je w torbie. Ze swojego gabinetu zabrała jeszcze kilka potrzebnych jej rzeczy. Następnie poszła do sypialni i zaczęła pakować do walizek ubrania i kosmetyki. Gdy zapięła ostatnią, włożyła na siebie wełniany golf bez rękawów i materiałowe spodnie prasowane w kant.
Te kilka minut trwało tak naprawdę 20 minut. Ale po ich upływie Aleister mógł usłyszeć tępe uderzenia czegoś ciężkiego znoszonego przez Sarę po schodach.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny

Ostatnio edytowane przez Efcia : 07-04-2008 o 15:02.
Efcia jest offline  
Stary 11-04-2008, 20:00   #28
 
uzziah's Avatar
 
Reputacja: 1 uzziah nie jest za bardzo znanyuzziah nie jest za bardzo znany
Aleister od pewnego już czasu czekał aż Sarah spakuje swoje rzeczy… Nie tracąc czasu ubrał płaszcz i przygotował się do wyjścia. Stojąc przy stole popił ostatni łyk nieco już chłodnawej kawy i miał udać się w kierunku korytarza prowadzącego do drzwi wyjściowych. W tym momencie usłyszał wyraźny tępy odgłos wydany przez coś, co upadło w domu…
~ Co u licha! ~ Pomyślał udając się jednocześnie we wcześniej wybranym kierunku.
- Może pomóc tobie Saro! – Zapytał bez przekonania i bardziej z grzeczności. Wiedział że kobieta zapewne i tak nie będzie chciała przyjąć zaoferowanej pomocy.
 
__________________
Bohater jest człowiekiem, który kłóciłby się z Bogami i budził diabły w sporze o swą wizję...
uzziah jest offline  
Stary 13-04-2008, 18:49   #29
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Sarah właśnie znosiła po schodach ostatnią z trzech walizek. Gdy kobieta odwróciła się po płaszcz, Aleister mógł dostrzec na lewym ramieniu kolejny fragment tatuażu.
Gdybyś był tak miły – wskazała na dwie z walizek w odpowiedzi na jego propozycję pomocy.
Sama przełożyła sobie przez szyję torbę od laptopa, chwyciła trzecią walizę i ruszyła ku drzwiom.
A gdzie jedziemy?? I na jak długo?? Skoro w moim własnym domu grozi mi wielkie niebezpieczeństwo, to gdzie będzie bezpiecznie?? – ton wypowiedzi świadczył o tym, iż kobieta nie jest do końca przekonana co do konieczności opuszczenia domu.
~Mój dom to moja twierdza!! Nieprawdaż??~ dorzuciła w myślach. ~Jeśli tu nie będę bezpieczna, tu, gdzie znam wszystkie kąty… szlag.~
Cały czas zastanawiała się, co też stało się ze Spencerem.
~A było się w to wszystko pakować?? ~ pomyślała kwaśno.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny

Ostatnio edytowane przez Efcia : 13-04-2008 o 19:19.
Efcia jest offline  
Stary 14-04-2008, 00:12   #30
 
uzziah's Avatar
 
Reputacja: 1 uzziah nie jest za bardzo znanyuzziah nie jest za bardzo znany
– Gdybyś był tak miły – wskazała na dwie z walizek w odpowiedzi na jego propozycję pomocy.
– Oczywiście! Z chęcią pomogę! – Aleister podszedł do walizek… chwycił je…
– Pozwolę sobie zanieść je do samochodu. Jeśli jesteś już gotowa, to proponuje… chodźmy! – … skierował się w stronę wyjścia z domu, kontynuując to, co miał jej do powiedzenia.
– Myślę że dobrym pomysłem będzie zatrzymanie się w jakimś hotelu. Wynajmę dwa pokoje. Nie wiem jak długo to potrwa, ale musimy… powinniśmy poczekać aż sytuacja się nieco wyjaśni. Odczekamy trochę i spróbujemy dowiedzieć się czegoś na temat Spencera. Przy okazji dowiemy się czy nikt niepowołany nie interesuje się twoją osobą. Twierdzisz że dom jest bezpieczny… ja twierdze że to pierwsze miejsce w którym będą chcieli Ciebie szukać. Nie ułatwiajmy im zadania! Szkoda czasu, dokończymy rozmowę w aucie. –
Na zewnątrz przed domem stało auto, jego ulubione. Zwykł mawiać że niektóre przedmioty mają dusze, a to jest zapewne jeden z nich. Czarny stary, choć Aleister wolał stwierdzenie klasyczny… Bentley.


By uzziah at 2008-04-13
 
__________________
Bohater jest człowiekiem, który kłóciłby się z Bogami i budził diabły w sporze o swą wizję...
uzziah jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:10.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172