Wątek: Dziecię Chaosu
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2008, 22:06   #28
Revan
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
*** Wulryk Person ***

Khazad zmierzył wzrokiem chowańca
- Co racja, to racja. – odparł do Pipa.
- U gnomów jak jest, tak wiem, a jestem pewien tego co mówię. Na wyspach gnomów mało, zresztą, albiończycy mają tam swoje problemy na głowie. Marynarze mówili, że piraci teraz panami wód. – dolał sobie jeszcze trochę piwa.
- Ech, Imperium, wielki kolos na glinianych nogach. Ni ma go, a ciągle się o nim mówi. Z czasem się to zmieni, być może już niedługo zjawi się ktoś potężny i zrobi z nimi porządek. Jednak wiesz pan co? Wszyscy potężni w imperium się biją, księcia i baronowie, więc stamtąd nijak Mówi się, że przyjdą araby z południa, bądź skośnoocy zza gór i będzie drugie Mordheim, jak nigdy dotąd. Ewentualnie stary Chaos znowu zrobi inwazje.
Z zewnątrz zdawało się słyszeć narastający gwar. To ludzie ciągnęli w stronę rynku, egzekucja miała odbyć się lada chwila…

*** Elizabeth i Jeremił ***

Szarpanie i ciąganie Lili coś dawały. To znaczy śpiący kręcił głową i mruczał coś cicho, ale nic ponadto. Spojrzała w okno, które dawało widok na całą portową dzielnicę miasta, z zacumowanymi okrętami w dokach, bo karczma była dość wysoka, a miasto miało to do siebie, że było zbudowane w połowie na klifie, jednak na tyle szerokim, że po bokach miasta można było spokojnie zejść, i na tyle niskim, że dało się tu zamieszkać. Taki wybór padł ze względu na ataki piratów, a może i po części przez przypadek. W każdym bądź razie przeszło ci na myśl, że ten kapitan nie do końca mógł być oszustem. Przypomniała ci się kłótnia z Szaszą, kiedy tak okropnie cię potraktował. Teraz, kiedy podziwiałaś maszty statków, i tę bezkresną morską toń, skąpaną w pomarańczowym świetle wielkiego słońca na horyzoncie, zapragnęłaś zobaczyć swoje dzieci. I to właśnie być może to połączenie nostalgii i tęsknoty za ojczyzną spowodowało nawałnicę tych myśli. A raczej pewnych sposobów, sposobów na ucieczkę z tego miejsca. Bo jakby nie patrzeć, byłaś w więzieniu, tylko że o łagodnym rygorze.
Jednym z nich, który wydawał ci się paradoksalnie najlepszy, jest właśnie ten kapitan, którego propozycja tak cię obraziła. Jeżeli to, co mówił Jeremił, jest prawdą, to już połowa sukcesu w drodze do opuszczenia miasta.

*** Diego i Thalgrim ***

Niestety, karczmarka nic więcej nie wiedziała. Krasnolud był nienaturalnie cicho, albo po prostu był zajęty jedzeniem.
- Pójdziemy, pójdziemy, czemużby nie? Wybacz przyjacielu, nie wyglądasz mi na żółtodzioba w tym krwawym fachu, czego więc obawiasz się widoku krwi? Nie jesteś chyba jakimś głupim filentrotem, czy jak to się mówi, i nie masz zamiaru ratować świata, He? – dźgnął lekko Diego łokciem, gdy wychodzili z karczmy.
- Pójdziemy tam, a jak. Jestem ciekaw, o co tu do cholery jasnej chodzi.
 

Ostatnio edytowane przez Revan : 28-03-2008 o 15:49.
Revan jest offline