Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-02-2008, 23:19   #21
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
*** Diego i Thalgrim ***

Dosyć szybko znaleźliście karczmę, dość obskurną, ale jednak. Drzwi wisiały na pordzewiałych zawiasach, wyglądały, jakby miały się za chwilę rozpaść. W środku nie było lepiej, na brudnych od kurzu, oraz sadzy ścianach można było zobaczyć czasem jaśniejsze miejsca, kształtem pasujących do fizjonomii człowieka. Sporo drewnianych krzeseł oraz stolików, dość marnie wykonanych, niektóre noszą ślady licznych uszkodzeń. Widać karczmarz nei zadaje sobie trudu, i po prostu reperuje meble rozbite przez biesiadników. Było tutaj dość pusto, tradycyjnie kilku ciemnych typków siedziało po kątach w karczmie. Podeszliście do kontuaru, gdzie stała dość solidna kobieta, która pucowała brudną szmatką drewniane i kamionkowe kufle. Nie była zbyt rozmowna, a na pytanie o Toressach pokiwała przecząco głową. Widać, nie w tym mieście ich szukać pewno, albo wystarczy zapytać właściwą osobę. Pośród tego motłochu to jednak trudne zadanie.

Trochę zgłodnieliście, a zapach z kuchni dodatkowo potęgował uczucie głodu. Diego zamówił to, co tak ładnie pachniało, i po kilku chwilach na waszym stoliku wylądował miska pieczonych ostryg, dodatkowo bochenek chleba, i dzban piwa. Mimo całego nastroju przybytku, jedzenie było całkiem smaczne, a kucharka gotowała akuratnie drugą porcję, więc też się skusiliście. Krasnoludowi zaś wybitnie nie smakowały tutejsze szczyny, co ja piwem zwali, i jadł na sucho, ale kiedy poczuł jak niektóre ostrygi potrafią być piekące, szybko uchylił pół dzbanka.

Diego zobaczył błysk w oczach ludzi przy stoliku w kącie. Chwilę potem wyszli, ciągle nie zdejmując ciemnych kapturów, którymi nakryli swoje głowy. Dziwne, w taki upalny dzień to coś podobnego na wzór samobójstwa. Uregulowaliście zapłatę w wysokości pięciu durosów, i wyszliście na zewnątrz. Możecie iść, gdziekolwiek chcecie, być może jednak ten wieczorny "pokaz" wyjaśni wiele spraw?

*** Wulryk Person ***

- Jak tak, to wspaniale. – skinął głową, akceptując propozycje. Pip ruszył ochoczo do kuchni, a khazad za nim, pokazując mu co gdzie jest. Potem poszedł na zaplecze, i wyturlał dębową beczkę. Postawił ją, młotkiem wbił kurek w kołek wbity wcześniej. Podstawił kufel, i odkręcił kurek, a z niego polał się złocisty płyn, przywodzący na myśl morze skąpane w pomarańczowych promieniach zachodzącego słońca, czy choćby wypchany Karlami mieszek. Nalał do 3 kufli, i postawił je na stoliku. Usiadł wygodniej na krześle, a papuga sfrunęła prosto do beczki, usadawiając się na niej niczym strażnik strzegący skarbu, i bystro obserwowała gawędzącą parę. Po chwili w izbie rozległ się smakowity zapach smażonych ryb oraz gotowanej kapusty.
- Cholerni rasiści. – zaczął Grimm, gdy uchylił pół kufla.
- Jeszcze tak niedawno byliśmy ludziom za pan brat, mimo iż wykorzystywali nas jak tylko mogli, wszakże wojownicy z nas świetni, rzemieślnicy wyborni, i lichwiarze uczciwi, ale nagle zapragnęła im się jedność narodowa, i czystki porobili, posrańcy, dobrze, że jeszcze mi karczmy nie spalili, chociaż ostatnio wieczorem żem widział kilku opryszków z pochodniami. W imperium słyszałem, ze nie gorzej, wszakże wszyscy ci samozwańczy rewolucjoniści, władcy ziemscy też pozwalają na rzeź innych ras, chcąc przypodobać się ludziom. To się wręcz modne stało. Jedynie ci z południa są na tyle mądrzy, że wiedzą iż z nami zwady szukać nie warto. – zagaił rozmowę, użalając się lekko. Nalał do już dwóch opróżnionych kufli. Piwo, jak zapewniał khazad, było wyborne, przyjemnie orzeźwiające i smaczne.
- Magister pan powiadasz. Magik, znaczy się, i to ognia. Miło poznać. Widziałem ja kiedyś takiego, co z rudą czupryną chodził, na froncie orków siekł ognistym mieczem. Źle mu się z oczu patrzyło, ale tylko w stronę zielonych, a w piciu nawet naszym dorównywał. Zremisowaliśmy, bo piwo nagle się skończyło, ale pewniakiem dalej by pewno ciągnął tą zabawę, takie miał gardło. Tedy ja się pytam, czy to dlatego, że gusła uprawia, a on mi, że go krasnoludy wychowały, hehe. – krasnolud szczerze się zaśmiał przy tym.
- Tera jak ktokolwiek by to usłyszał, pewniakiem by go do powiesili. Toż to wręcz do rangi herezji urosło, tfu, tfu. A wieści… wieści są takie, że się kurwa źle dzieje, tak ci powiem przyjacielu. – pewniakiem chciał coś dalej powiedzieć, ale przerwały mu nagle upadające na stół miski z jedzeniem. Smażone ryby z plasterkami cytryny, kapusta, chleb, trochę sera z czerwoną posypką, papryka pewno. Narobił tego jednak sporo, jak na małego człowieka. Krasnolud przyjrzał mu się dokładniej.
- A twój towarzysz, wybacz ciekawość, to gnomem jest? Bo trochę za mały na niziołka, a powiadają, że siedliska gnomów w imperium wybili doszczętnie.

*** Elizabeth i Jeremił ***

Po skończonym posiłku Elizabeth udała się na górę przebrać. Jeremił czekał na nią, dopijając resztkę wina, gdy przysiadł się do niego pewien człowiek z długą brodą, kapitańską czapką, oraz szarym, mocno wytartym mundurem. Spoglądał na ciebie spod podkrążonych oczu, tuląc brodę.
- Aye, szczurze lądowy! – mrugnął jednym okiem, na drugim miał opaskę. Zza pazuchy wyjął skórzany mieszek. – Chcesz zagrać, ze starym wilkiem morskim? Cholerna blokada, nawet wypłynąć nigdzie nie mogę. Co powiesz na partyjkę w kości? No nie smęć tak, tylko raz, daj tą uciechę staremu wilkowi i daj się ograć, hehe.
Wyrzucił kości z woreczka na stół. Wypadły same szóstki na trzech. Kapitan wyszczerzył zęby w uśmiechu, kilka z nich lśniło się na złoto, kilka na srebrno. Zauważył schodzącą Elizabeth.
- Słuchaj no, widziałem ciebie z tą damą, jak z nią jadłeś, twoją kobietą, znaczy się. Zagrajmy więc. Mam statek, szybka bestia, piękna karawelka, nazwałem ją na cześć syreny, której imię w jej języku zapomniałem, ale na nasz to Sophia będzie, takie miano nosi. Stawiam mój statek, za noc z nią. Co ty na to. – rozparł się na krześle, a nogi położył na taborecie obok, zawadiacko się uśmiechając. Liczył sporo wiosen, jego pokryta zmarszczkami twarz pewno niejedno widziała. Oferuje statek, statek! Jedyna rzecz, jaka stoi na przeszkodzie, to Elizabeth, normalnie byś zagrał, ale co, jeśli przegrasz. Zresztą ten facet dziwnie się uśmiechał, był pewny swego. Jednak gdy tylko zdejmą kwarantannę, będziesz mógł odpłynąć, gdzie cię oczy poniosą… wystarczy tylko wygrać.
 
Revan jest offline  
Stary 19-02-2008, 08:42   #22
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Karczma wygląda na zaniedbaną - rzekł Diego do Thalgrima - ale jedzenie jest nienajgorsze...
Nie da się ukryć, że jakość posiłku zdecydowanie górowała nad wyglądem otoczenia.
- Szkoda, że karczmarka nie wie nic o Toressach - powiedział, w przerwie między jednym a drugim kęsem - ale byłoby dziwne, gdyby nam się udało za pierwszym razem.
- Następnym razem zajrzymy do jakiejś gospody bliżej centrum, ale w tej chwili cieszmy się smacznym jedzeniem - dodał.
Sam się zastanawiał, jak to możliwe, że mimo blokady nie ma kłopotów ze zdobyciem jedzenia... I kiedy zacznie go brakować...
Odsunął od siebie tę niezbyt wesołą myśl i wrócił do konsumpcji.
Zamówił wodę, zamiast niezbyt mu podchodzącego piwa i kolejną porcję pieczonych ostryg. Uśmiechnął się lekko widząc, jak krasnolud jednym haustem wypija pół dzbanka piwa.
Zajmowanie się jedzeniem i rozmową nie przeszkodziło mu w uchwyceniu spojrzeń, jakie skierowali w ich stronę siedzący w kącie zakapturzeni ludzie.
Spojrzał na nich, gdy zakapturzeni wstawali od stołu.
- Ciekaw jestem - rzekł do Thalgrima - co chowają pod tymi kapturkami. W taki dzień to co najmniej nietypowe... Albo jakieś ciemne typy, albo stwory Chaosu, albo jacyś bardzo znani ludzie, załatwiający po kryjomu swoje interesy...
- Ale nie mam zamiaru ich gonić i sprawdzać...
Wywołanie awantury nie leżało w ich interesie. Towarzystwo krasnoluda w każdej chwili mogło skierować tłum przeciwko nim.
- Ciekaw jestem, czy idą na tą egzekucję... Nie lubię tego typu widowisk, ale... - pokręcił głową.
- Chyba też by się trzeba tam wybrać. Może usłyszymy coś interesującego...
Poczekał, az Thalgrim zaspokoi do końca głód, a potem uregulował rachunek.
Następnie rzekł:
- Jeśli pójdziemy się na ten - skrzywił się - pokaz, to powinniśmy wybrać miejsce, z którego dużo się słyszy i które można bez problemów szybko opuścić...
Najlepsze byłoby okno w jakiejś kamienicy przy rynku, ale nie sądził, by to było możliwe do zrealizowania...
- W tłumie mogą się zdarzyć różne ciekawe rzeczy - znaczącym ruchem pogłaskał rękojeść rapiera - a jeśli to jakaś ważna persona ma zginąć, to jeszcze ciekawsze...
Przed wyjściem spytał karczmarkę, kto ma być ofiarą wieczornej egzekucji.
 
Kerm jest offline  
Stary 19-02-2008, 14:40   #23
 
Bulny's Avatar
 
Reputacja: 1 Bulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputację
Jeremił zamówił strawę oraz coś do popicia. Dla pani wino, lecz dla siebie wziął dzban piwa, gdyż nie za bardzo odpowiadał mu smak napoju z winogron. Prawdziwi mieszkańcy Kislevu nie piją takich trunków. Po skończonym posiłku popatrzył na kobietę, która odeszła od stołu zamawiając pokój. Mężczyzna odprowadził ją wzrokiem, po czym podszedł do lady i powiedział:
- Ile się należy za panią i jej pokój?
Po czym uregulował należność i usiadł znowu do stołu. Resztkę piwa, która została w dzbanie przelał do bukłaka, i rozsiadł się wyglądając przez okno.

Gdy mężczyzna wyglądający na kapitana statku dosiadł się do stolika Jeremił popatrzył na niego pytającym wzrokiem, po czym rzekł:
- Ahoj panie kapitanie! Powiedz mi po cóż jest mi twój okręt, skoro ta kwarantanna nie da mi nim wypłynąć? Na dodatek jaką mam pewność, że ta twoja piękna Sophie nie jest jakimś starym wrakiem, który rozpadnie się tuż po tym, gdy tylko wypłynę z portu? - Pytanie ta miały na celu grzeczne powiedzenie przybyszowi "Honor Kislevczyka jest ważniejszy niż każdy nawet najpiękniejszy statek" i spławienie go od stolika.

Jednak po chwili zastanowienia w jego oku pojawił się tajemniczy błysk. Myśl o tym, że mógłby dostać nowy, piękny statek, była silna. Na tyle silna, że byle imperialny kmieć oddałby starszemu człowiekowi jeszcze swoją trzodę i posiadłości. Zaćwilichowski jednak od zawsze był człowiekiem honoru. Choć...
- Opowiedz mi proszę coś więcej o tym statku. - mówił, jakby celowo przedłużając rozmowę - Dużo przeżył w swojej zapewne długiej egzystencji? Wiesz. Libię słuchać opowieści żeglarzy, zawsze są takie pasjonujące i pełne przygód.

Jeremił domyślił się tego, że hazardzista siedzący po drugiej stronie stołu na pewno jest oszustem. Gdy kobieta podeszła do stolika, odciągnął ją na bok, biorąc przy okazji swój worek, tak żeby szarlatan nie mógł nic z niego ukraść, mówiąc:
- Dama powinna o wszystkim wiedzieć. Powiem jej co i jak, tak żeby pozostali ludzie w karczmie nie słyszeli. Po co plamić jej honor?


Gdy znaleźli się w odpowiedniej odległości, mężczyzna obrócił kobietę, tak żeby nie było widać ich ust podczas rozmowy i rzekł:
- Mam nadzieję że umiesz kłamać? Jest sprawa. Widzisz... Ten dziad chce się ze mną założyć. Jeżeli wygram zakład dostaniemy statek. Oczywiście dzielimy się nim na pół. Jeżeli przegram on chce Ciebie na noc, ale z tym się nie bój. Widzisz ten koleś to jakiś obdartus. Jeśli przegramy, on pewnie będzie chciał Cię od razu, a jeśli wygramy zapewne nie da nam statku. Ale liczy się ryzyko. Wystarczy tylko dobry blef gdy będzie chciał Cię zabrać ze sobą. Wciśniemy ewentualnym strażom, że nas oszukał i chciał Cię wykorzystać. W razie czego mam ich czym przekupić. To jak?
 
__________________
"Gdy Ci obcych ludzi trzech mówi że jesteś pijany to idź spać" - Stare żydowskie przysłowie ;)

Ostatnio edytowane przez Bulny : 26-02-2008 o 08:01.
Bulny jest offline  
Stary 19-02-2008, 16:42   #24
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Lili nabrała powietrza i już, już chciała coś powiedzieć gdy ją zatkało, wypuściła je ze świstem.
Że co?? Że jak?? Jak on śmie?? Mnie. Takie propozycje. A gdzie honor?? Niby taki miły, taki… taki…
Aż się cała gotował w środku. Nie mogła uwierzyć w to co przed chwilą usłyszała.
Jak on w ogóle mógł pomyśleć o czymś takim. Statek. Statek. A na cholerę mi statek, gdy port zamknięty.
Elizabeth kilkakrotnie otwierała usta, żeby coś powiedzieć, ale za każdym razem wypuszczała tylko ze świstem powietrze z płuc.
No to wpadłam, z deszczu pod rynnę. Popatrz jaka piękna okolica, pani. Pokażę ci gdzie się zatrzymałem.
Kobieta nie mogła sobie darować, że dała się tak omamić.
W pewnym momencie wymierzyła siarczysty policzek swojemu rozmówcy i ruszyła biegiem do swojego pokoju. Tam rzuciła się na łóżko. Chwilę bezsilnie waliła pięściami w poduszkę. A gdy złość minęła…
Smutna prawda, pomyślała. Samotna kobieta w obcym kraju, bez grosza przy duszy.
Lili przypomniała sobie wyraz twarzy Saszy, gdy wspomniała o służącej i jego zachowaniu. W jego oczach było coś takiego, co ją wtedy przeraziło i ten strach pozostał do dziś. Niechciałby ponownie oglądać go w takim stanie.
Już wolę rzucić się ze skały. – Powiedziała cicho do siebie.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny

Ostatnio edytowane przez Efcia : 19-02-2008 o 17:12. Powód: błędy
Efcia jest offline  
Stary 19-02-2008, 17:25   #25
 
Bulny's Avatar
 
Reputacja: 1 Bulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputację
Potężny cios kobiety aż obrócił Jeremiła w drugą stronę. Mężczyzna złapał się za piekący policzek i zrozumiał co najlepszego zrobił. Już nigdy nie da się omamić woli wzbogacenia się. NIGDY! Odwrócił się z powrotem w stronę kobiety, lecz zobaczył iż wchodzi już ona szybkim krokiem na górę. Jego uczucia teraz się kotłowały. Chciał już w napadzie szału wyciągnąć sejmitar i skrócić kapitana o głowę, lecz szybko opamiętał się i pomyślał że wypadałoby wpierw przeprosić damę.

Wszedł szybkim krokiem po schodach, zerkając jeszcze na chichrającego się za ladą karczmarza. Poszedł, do pokoju, do którego właśnie wchodziła niewiasta. Gdy zamykała ona za sobą drzwi rzucił się biegiem w ich stronę. Nie zdążył. Usłyszał tylko zgrzyt klucza i szloch dziewczyny. Zapukał w drzwi mówiąc:
- Lili. Przepraszam ja... Ja nie chciałem. Żądza bogactwa mnie omamiła. Na prawdę przepraszam...
Dziwne. Zawsze rozgadany i zabawny Jeremił w takiej sytuacji nie potrafił wykrztusić z siebie żadnej pięknej gadki, która zauroczyłaby kobietę. Po prostu teraz był sobą. - To jak? wybaczysz mi?

Gdy przez chwilę nie usłyszał odpowiedzi, kadź z wściekłością znowu wypełniła się po brzegi. Teraz mógł być wściekły jedynie na siebie, lecz musiał jakoś odreagować, bo czuł że jeszcze chwile i po prostu wybuchnie. "Oszust!" - pomyślał, po czym wszedł szybko do swojego pokoju zostawiając tam podróżny worek. Dobył broni. Jego sejmitar błyszczał pięknie w promieniach zachodzącego już Estalijskiego słońca. Zszedł na dół. W oczach człowieka widać było rządzę mordu. Taką samą jaką widać w dwudziestu orczych pomiotach, podczas spotkania z nimi sam na sam. Gdy popatrzył na stolik, przy którym miał siedzieć "kapitan", tamtego już nie było. To tylko podsyciło wściekłość Zaćwilichowskiego.

Mężczyzna podszedł do stołu, wziął do ręki krzesło i roztrzaskał je o ścianę. Drewniane siedzenie w mgnieniu oka zamieniło się w zniszczone deski i drzazgi. Potem, w potężnym zamachu, wbił ostrze miecza w stół przecinając go niemal w połowie. W każdym razie po ciosie została długa na pół metra rozpadlina w mocnych deskach mebla. Potem przeszedł się i usiadł na drugim stołku, który akurat był w okolicy. Schował miecz do pochwy, odgarnął zmierzwione włosy i powiedział:
- Karczmarzu! Butelka "Devila"! Migiem! Zapłacę za szkody...
Gdy dostał butelkę, dał gospodarzowi dziesięć koron mówiąc:
- Jeszcze jedną proszę! - po czym zaczął pić mocny trunek. Pił kieliszek za kieliszkiem. Bez przepitki i bez chwili wytchnienia. Co chwilę kaszlał jedynie, gdy piekący sześćdziesięcio procentowy rum wypełniał jego gardło...
 
__________________
"Gdy Ci obcych ludzi trzech mówi że jesteś pijany to idź spać" - Stare żydowskie przysłowie ;)

Ostatnio edytowane przez Bulny : 19-02-2008 o 17:30.
Bulny jest offline  
Stary 21-02-2008, 15:12   #26
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Właściwie, to chyba przywaliłam niewłaściwemu mężczyźnie - pomyślała Lili z lekkim rozbawieniem. Z zamyślenia wyrwały ją odgłosy burdy dobiegające z dołu.
Chyba ktoś poczuł zew Urlyka?? Cholera, może w Kislevie uszłoby mu na sucho zabicie takiego śmiecia. Ale tu?? Nie wiadomo, jak na to patrzą... Kobieta szybkim krokiem zeszła do izby jadalnej. Zręcznie ominęła to, co pozostało z krzesła.
Pięknie, pięknie – powiedziała do siebie na widok dziurę w stole.
Silny cios, może nie tak silny jak Iwana Niedźwiedzia, który jednym machnięciem topora potrafił rozpłatać czaszkę tura na pół, ale jednak.
Lili popatrzyła z politowaniem na pijącego Jeremiła. Czy oni tylko tak potrafią załatwiać problemy??
Rozmyślała podchodząc do szynkwasu.
Ile za pokój i jedzenie?? – zwróciła się do karczmarza.
Nic. Pan już zapłacił. – odparł mężczyzna, wskazując na Kislevczyka.
Kobieta westchnęła ciężko i podeszła do pijącego. Zabrała mu butelkę sprzed nosa jednocześnie pochylając się nad jego uchem.
- Na górę. Ale już – wyszeptała, robiąc słodkie oczka.
Mężczyzna wstał ciężko i poszedł za nią zabierając swoje rzeczy. Otworzyła drzwi do swojego pokoju i ruchem ręki zaprosiła do środka.
Sama stanęła twarzą do okna. Przez dłuższą chwilę milczała.
To że zapłaciłeś za mój pokój i posiłek nie daje ci prawa do dysponowania moją osobą. Potraktuję to jako pożyczkę. Oddam ci pieniądze gdy tylko będę miała.Lili nadal nie odwróciła się do swojego rozmówcy. Jeremił próbował coś powiedzieć, ale kobieta szybko go uciszyła.
- Nie przerywaj mi.
Lili zaczęła długą przemowę o honorze i czci niewieściej. Gdy jej towarzysz przez dłuższy czas się nie odzywał, odwróciła się do niego i zobaczyła, że Jeremił słodko śpi na jej łóżku.
Aaaaaaa. Zawyła w myślach. Po czym zrezygnowana usiadła na krześle.
Po jakimś czasie gdy znudziło jej się bezcelowe gapienie się na śpiącego postanowiła rozpakować swoje rzeczy.
Zbliżał się wieczór. Pora egzekucji. Lili zaczęła szarpać swojego gościa aby wstał. Jednak nadaremnie.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline  
Stary 26-02-2008, 18:49   #27
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Jedzenie, wszak przygotowane przez Pipa, było tak dobre jak zazwyczaj. Wulryk rozluźnił pas i wygodniej rozsiadł się w ławie.

- Co prawda to prawda. Powywieszać ty ichnich doradców imperatora, to działo by się lepiej.Oni to jakieś podatki dla innych ras i obcokrajowców wymyślili, wszak to głupota, duszą handel w Imperium. Nie zdziwiłbym gdyby za tym wszem kultyści stali. Zresztą sugerowałem to też innym magom, ale powiedzieli, iż póki dowodów brak nic się nie da zrobić. No i tak wyładowałem tu na południu z misją tropienia kultystów, tak jakby było ich mało u nas w imperium.

Jako, że magowi zaschło w gardle od takiej rozmowy i jakaś gorycz podeszła, szybko spłukał ją osuszając kufel do dna, poczym szybko napełnił go znów piwem z dzbana.

Wsłuchawszy się w wspomnienia krasnoluda mimowolnie roześmiał.

- Wybacz, że ci przerwałem, ciekawym, który to z braci zabawiał się takim prostackim żartem. Ot czar dla zabawienia gawiedzi, zapewniam cię, iż przepiłby on cię i wszystkich twoich towarzyszy, tak działa ta magia. Ja takich prostackich sztuczek nie stosuję, szkoda mi czasu na poznawanie takich błahych czarów. Dlatego też nie stratuję w zawody w piciu z krasnoludami.

Powoli przebiegła posiłek, a Wulryk był w coraz lepszym nastroju.
„Pal licho zarazę, żyje się raz”.

- Zaskoczony jestem tym stwierdzeniem, pewnie jakieś niesprawdzone plotki, wszak gnomów w imperium zawsze było mało. No i nie mieli nawet własnych enklaw. Ktoś musiał fakty przeinaczyć, może chodziło o Albion, ale też nie słyszałem o pogromach Gnomów w Albionie. Widzę, iż jesteście bywałym krasnoludem niebojącym się magii, Pip jest moim chowańcem sam go stworzyłem. Miał po prawdzie wyglądać jak człowiek, ale coś poszkapiłem z zaklęciem i wyszedł taki niedorostek, cóż młody wtedy byłem. Powiem ci jedno, pije, sra, pieprzy jak każdy i tak samo krwawi, A wiesz, jakie ma powodzenie u niziołek. Prawdziwy pies na baby.
- A co mam nie być, jak jest, po to bogowie dali niewiasty, abyśmy mieli z nich pociechę, mości krasnoludzie. - odezwał się wychylając zza stołu Pip.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 27-03-2008, 22:06   #28
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
*** Wulryk Person ***

Khazad zmierzył wzrokiem chowańca
- Co racja, to racja. – odparł do Pipa.
- U gnomów jak jest, tak wiem, a jestem pewien tego co mówię. Na wyspach gnomów mało, zresztą, albiończycy mają tam swoje problemy na głowie. Marynarze mówili, że piraci teraz panami wód. – dolał sobie jeszcze trochę piwa.
- Ech, Imperium, wielki kolos na glinianych nogach. Ni ma go, a ciągle się o nim mówi. Z czasem się to zmieni, być może już niedługo zjawi się ktoś potężny i zrobi z nimi porządek. Jednak wiesz pan co? Wszyscy potężni w imperium się biją, księcia i baronowie, więc stamtąd nijak Mówi się, że przyjdą araby z południa, bądź skośnoocy zza gór i będzie drugie Mordheim, jak nigdy dotąd. Ewentualnie stary Chaos znowu zrobi inwazje.
Z zewnątrz zdawało się słyszeć narastający gwar. To ludzie ciągnęli w stronę rynku, egzekucja miała odbyć się lada chwila…

*** Elizabeth i Jeremił ***

Szarpanie i ciąganie Lili coś dawały. To znaczy śpiący kręcił głową i mruczał coś cicho, ale nic ponadto. Spojrzała w okno, które dawało widok na całą portową dzielnicę miasta, z zacumowanymi okrętami w dokach, bo karczma była dość wysoka, a miasto miało to do siebie, że było zbudowane w połowie na klifie, jednak na tyle szerokim, że po bokach miasta można było spokojnie zejść, i na tyle niskim, że dało się tu zamieszkać. Taki wybór padł ze względu na ataki piratów, a może i po części przez przypadek. W każdym bądź razie przeszło ci na myśl, że ten kapitan nie do końca mógł być oszustem. Przypomniała ci się kłótnia z Szaszą, kiedy tak okropnie cię potraktował. Teraz, kiedy podziwiałaś maszty statków, i tę bezkresną morską toń, skąpaną w pomarańczowym świetle wielkiego słońca na horyzoncie, zapragnęłaś zobaczyć swoje dzieci. I to właśnie być może to połączenie nostalgii i tęsknoty za ojczyzną spowodowało nawałnicę tych myśli. A raczej pewnych sposobów, sposobów na ucieczkę z tego miejsca. Bo jakby nie patrzeć, byłaś w więzieniu, tylko że o łagodnym rygorze.
Jednym z nich, który wydawał ci się paradoksalnie najlepszy, jest właśnie ten kapitan, którego propozycja tak cię obraziła. Jeżeli to, co mówił Jeremił, jest prawdą, to już połowa sukcesu w drodze do opuszczenia miasta.

*** Diego i Thalgrim ***

Niestety, karczmarka nic więcej nie wiedziała. Krasnolud był nienaturalnie cicho, albo po prostu był zajęty jedzeniem.
- Pójdziemy, pójdziemy, czemużby nie? Wybacz przyjacielu, nie wyglądasz mi na żółtodzioba w tym krwawym fachu, czego więc obawiasz się widoku krwi? Nie jesteś chyba jakimś głupim filentrotem, czy jak to się mówi, i nie masz zamiaru ratować świata, He? – dźgnął lekko Diego łokciem, gdy wychodzili z karczmy.
- Pójdziemy tam, a jak. Jestem ciekaw, o co tu do cholery jasnej chodzi.
 

Ostatnio edytowane przez Revan : 28-03-2008 o 15:49.
Revan jest offline  
Stary 28-03-2008, 17:03   #29
 
Bulny's Avatar
 
Reputacja: 1 Bulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputację
Gdy kobieta wprowadziła Jeremiła na górę, ten czuł się jak zbity pies. Na dodatku po słodkim rumie zbierało go na wymioty. Alkohol uderzył do głowy najmocniej chyba, jak tylko mógł. Mężczyzna nie odezwał się jednak ani słowem. Usiadł jedynie tam, gdzie kazała mu Elizabeth i począł wpatrywać się w podłogę słuchając jej słów.

Za punkt "orientacyjny" obrał sobie mały punkcik - sęk znajdujący się w jednej z mocnych, ciemnych desek z podłogi karczmy. Zawsze miał taki odruch, gdy zapijał się ze smutku. Nic innego go nie obchodziło. Ta trzeźwa część umysłu Kislevczyka starała się wyłapywać słowa towarzyszki, lecz jego "drugie ja", wywołane przez napój wysokoprocentowy, zamknęło się na wszystkie bodźce z otoczenia.

Oczy jego ciągle skierowane były na mały punkt, w który dzielnie się wpatrywał. Mały skubaniec ciągle uciekał do góry, więc mężczyzna musiał ciągle zwracać oczy w jego stronę. Po chwili wpatrywania się, człowieka ogarnęło okropne uczucie senności, które przebiło wszystko inne. Wiedział, iż jeśli wyszedłby teraz na świeże powietrze byłoby mu nieco lepiej, lecz wolał nie narażać się zdenerwowanej niewieście. Siedział jedynie i wyłapywał słowa wypływające setkami z jej ust.

Po chwili, zmęczenie ponownie dało o sobie znać. Tym razem przemogło nawet silną wolę Kislevczyka. Jeremił pierw położył się starając się nie zasnąć. Potem jednak, gdy zmrużył powieki, stało to czego najbardziej nie chciał. Oczy zakleiły mu się, a on sam zaczął wpadać w fazę błogiego snu...
 
__________________
"Gdy Ci obcych ludzi trzech mówi że jesteś pijany to idź spać" - Stare żydowskie przysłowie ;)
Bulny jest offline  
Stary 30-03-2008, 18:01   #30
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Lili wpatrywała się beznamiętnie w siną dal. Oczami wyobraźni widziała knieje pełne zwierzyny, które odtaczały jej dom. Dzieci dokazująca na podwórzu. Wreszcie mężczyzn powracających z polowania na czele z Aleksandrem. Kobieta zaczęła zastanawiać się ile to czasu już minęło od jej porwania. Czy aby przypadkiem jej bliscy nie zapomnieli o niej. W końcu powinni zacząć jej szukać. Czarne myśl kłębiły się w jej głowie. Teoretycznie, gdyby Jeremił wygrał, mieliby statek. Ale co stałoby się gdyby przegrał?? Perspektywa spędzenia noc z tym kapitanem wcale nie cieszyła Elizabeth. A po wtóre, mieć statek, to jedno, a opuścić nim port to drugie. Żeby statek mógł wypłynąć potrzebna jest załoga. A Lili znała się na żeglarstwie tak, jak świnia na perłach.
W pewnym momencie jej rozmyślania przerwał Jeremił, który poruszył się w pijackim śnie. Kobieta spojrzała z niesmakiem na rozwalonego na jej łóżku opoja. Koło okna stało wiadro z wodą. Lili uśmiechnęła się złośliwie do siebie i zawartość cebrzyka wylała na śpiącego mężczyznę.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172