Dragan odkaszlnął w pięść uwagę na się zwracając.
- Bandytę, co ludzi bezbronnych napada, ścigać rzecz słuszna, lecz on już daleko stąd i w zamku swoim zapadnie. Po polsku, z szablą, na koniu to go raczej stamtąd się nie wyciągnie... Pan Starosta wspomniał że ludzi mu brakuje a tu zamek przyjdzie dobywać. Na tym to ja się akurat znam. Ilu obrońców zamek ma wiadomo? Gdzie się znajduje i czy na skale siedzi? Podejście jakie? Ludzi nam trzeba co najmniej trzy razy tyle ilu jest obrońców. Potrzebny proch, armaty i miny. Czy chcecie taranem w bramę bić? Trochę wypada głowy wasze Panowie Polacy ostudzić. Dobywanie zamku to nie to samo co rozgonienie zbieraniny grasantów!
- Jeżeli Pana Bełzeckiego życzeniem będzie zamku dobywać, tak jak to Pan Ligęza tu powiedział to poprowadzę żołnierzy, ale jeżeli uznam, że sił mamy zbyt mało od ataku odstąpię i ludzi popsować nie dam. Jedynym wtedy rozwiązaniem będzie blokada zamku, a to też praca dla wytrwałego żolnierza, a nie głów gorących, które szybko się znużą i z nudów głupoty czynić poczną. |