Venefica
Jej oczy są duże i intensywnie zielone i tworzą dziwną mieszankę z krótkimi, poskręcanymi w mnóstwo loczków, czerwonymi włosami.
- Widziałam służbę. A raczej coś, co miało w założeniu nią być. Sam zobaczysz, jak wejdziemy do kuchni...
Rzeczywiście w kuchni stała jedna osoba. Kobieta. Ale nic poza staniem i patrzeniem się w jedno miejsce nie robiła.
- Tak właśnie wyglądaja tutaj ludzie... - odezwała się półelfka - Nie chciałam mówić zbyt wiele przy Białogłowie. Nie wiem czy ona jest za to odpowiedzialna, czy tylko nieświadoma tego, co się dzieje. Nikt normalny, nawet wyglądający na tak niewinną i bezbronną istotkę, nie mógłby nie zauwazyć co tutaj się dzieje. Ona najwyraźniej nie zauważa...
W kuchni, bardzo ciemnej zresztą, zaskrzypiały półotwarte drzwi. Przez nie wlatywały ostatnie promienie zachodzącego słońca. Kobieta stojąca przy stole nie ruszała się.
Angus rozejrzał się po kuchni. Wygląda jak zwyczajna kuchnia, z tym małym wyjątkiem, że jest pokryta dużą warstwą kurzu i pajęczyn. Piec stoi zimny, nikt w nim od bardzo dawna nie palił. Nie widac tez w pobliżu żadnego drewna, którym moznaby rozniecić nieco ognia. Zaparzenie tutaj herbaty zdaje się być wielce trudne...
- O wiedźmie? - odpowiedziała na pytanie Venefica - No cóż, widziałam na dziedzińcu wieze z zabarykadowanymi drzwiami. Coś w tym może być. Podejrzewam, ze to, że znaleźliśmy sie tutaj może być spowodowane ingerencją magii. A dokładniej - że ktoś nas tutaj po prostu przeniósł... Tylko po co i dlaczego akurat my? |