Kiedy jego towarzysze objaśniali burmistrzowi odkrycia związane z barierą i zbierającą się w pobliżu armią goblinów, Elran stał z boku pogrążony w niewesołych myślach. Oczyma wyobraźni widział wioskę mogącą jedynie biernie oczekiwać ataku goblińskich band bez możliwości wcześniejszego uderzenia. Domyślał się, jak to będzie wyglądać: dziesiątki ludzi stłoczonych na małej powierzchni, czekających na możliwość wydostania się z magicznego więzienia, nagle zostają poinformowane o zbliżającym się najeździe. Panika była właściwie nieunikniona. I jak w takich warunkach przygotować wioskę do obrony? Wiedział, że kiedy dojdzie do walki będzie musiał stanąć w obronie mieszkańców. Co innego oszukiwać i podróżować na koszt bogatych kupców, a co innego bezczynnie przyglądać się jak giną ludzie. Wiedział to i jednocześnie żałował, że dał się wplątać w taką aferę. Gdyby cokolwiek potoczyło się inaczej, mógłby być zupełnie gdzie indziej i nie musiałby narażać się na niebezpieczeństwo, ale cóż, będzie trzeba spróbować jakoś z tego wyjść...
Obok kompani rozmawiali z zarządcą wioski, ale Elran dalej milczał, nie mając nic ważnego do powiedzenia. Planował poczekać na przybycie Arona i od niego dowiedzieć się więcej o obecnej sytuacji a także opowiedzieć mu o złodzieju buszującym w jego domu. Pomyślał też, że warto by kupić kilka nowych sztyletów do rzucania - dwa stracił w walce z goblinami a teraz mogą być mu potrzebne. |