Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-04-2008, 12:45   #58
Dogen
 
Dogen's Avatar
 
Reputacja: 1 Dogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputację
ks. Richard Rakus, Warren Gralowe i Eva Davis
Wszyscy delikatnie, krok po kroku, wycofali się za Eve. Bestia, dalej szczerząc kły obserwowała bacznie ludzi, a wydawałoby się, że w szczególności kobietę trzymającą broń w ręku. Ksiądz zaczął coś szeptać do ucha Evy. Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. Wielkie psisko stanęło w odległości dwóch, trzech metrów, dalej wydając z siebie groźny pomruk.
Eva z wyciągniętymi spluwami wymierzonymi w zwierzę, czujnie obserwowała każdy niebezpieczny ruch. Miała nadzieje, że nie dojdzie do strzelaniny, była gotowa, ale nie chciała tego. Zabije zawszonego kundla jak tylko zobaczy coś co wyda jej się atakiem. Była napięta do granic możliwości, jak jakaś pieprzona sprężyna, która lada moment może puścić. Jak tak dalej pójdzie to nie wie ile wytrzyma. Nie może tego trzymać w nieskończoność. Pozostali posłusznie i cicho czekali na rozwój wypadków. Ksiądz wydawałoby się, że chce chwycić delikatnie kobietę za ramię w geście otuchy, ale zrezygnował. Warren zastygł i chyba myślał tylko o jednym: wypieprzać stąd jak najdalej.
Wszyscy zastygli w momencie oczekiwania. Nie mieli wyjścia. Musieli czekać. Ale na co?
Krzaki za psem, nagle zaszeleściły, jakby ktoś przebijał się przez zarośla. Eva o mało co nie spanikowała, prawie wcisnęła spust, mierząc chaotycznie to w krzaki to w zwierzę. Wyglądała jak jakaś niedorobiona Lara Craft z dwoma giwerami. I wtedy z krzaków dosłownie wypadł jakiś człowiek, przewracając się na chodnik.
- Kurwa! – wyrwało się równocześnie nieznajomemu i Evie.
Warren od razu poznał człowieka, to ten sam przybłęda, którego spotkał wcześniej. Ten miotając przekleństwami, powoli zaczął się zbierać na równe nogi. Psisko zawróciło i podbiegło do niego. Eva nie wytrzymała i docisnęła spust jednego z pistoletów do końca. Zagrzmiało od wystrzału…
- Ja pierdolę, chcesz kobito żebym ogłuchł i do tego straszysz wszystkich wkoło, włącznie z Gredkiem. – Mężczyzna podniósł się jak gdyby nic, otrzepał wątpiącej jakości ubranie i pogłaskał psa. – Dobrze, że ma świra, nie Gredek, bo ołów to takie cuś co nas zdrażni tylko i jakiejś alergii się można nabawić, nie?
Spojrzał na wszystkich i splunął na chodnik.
- Oj, babie dać pukawke, nic tylko by napierdalała po wszystkich. Czego naruszacie spokój tego miejsca, narwańcy jebane. Zaraz gadzina pewnie się zjawi i tylko kłopot z tego będzie, co by tylko ofiar żadnych nie było. – zakrztusił się dławiącym śmiechem, zacharczał i wypluł ponownie nieprzyjemnie wyglądającą plwocinę na chodnik.
Wszyscy zaniemówili. Spojrzeli na Evę, a ta dalej z gnatami w rękach, zastanawiała się jak to się stało, że w końcu pękła, o pudle nie licząc. Jedno jest pewne, ta cała awantura, całkowicie nie spłoszyła obcego, a tym bardziej jego zwierza.


 
__________________
Wycofuję się na z góry upatrzoną pozycję
Dogen jest offline