Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-04-2008, 16:44   #37
Kud*aty
 
Kud*aty's Avatar
 
Reputacja: 1 Kud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłość
Czas który mieliście do dyspozycji wykorzystaliście z przyjemnością. W końcu najprzyjemniej jest wydaje się czyjeś pieniądze. Zakupy szybko minęły i w końcu przyszedł czas na zebrania się w karczmie "Dumny Paw". Tawerna ta prowadzona przez starszego człowieka. Było tu czysto i przytulnie. Do ścian przybite były prymitywne obrazy oddzielone miedzianymi świecznikami. Bar mieścił się zaraz przy wejściu po lewej stronie. Za nim widoczne były drzwi prowadzące prawdopodobnie do kuchni. Takie same były również na przeciwko, lecz co znajdowało się za nimi trudno było stwierdzić. Zaraz obok wznosiły się wysokie dębowe schody z poręczą. Po reszcie pomieszczenia "porozrzucane" były stoły z krzesłami. Gdy weszliście akurat kończył nalewać złoty trunek jednemu z klientów.

- Witam miłościwych panów. Proszę... - urwał widząc Volodni - usiąść. W jego głosie można było usłyszeć zdziwienie i nutkę strachu. Ruchem ręki wskazał wam stół po czym przemówił ponownie:
- Może coś podać? Z trunków mam tutaj świetne piwo a dla mocniejszych głów lub gardeł trochę wiśniówki własnej roboty. Natomiast daniem dnia jest kurczak na ostro w sosie własnym - mówił już spokojnie z lekkim uśmiechem na ustach. Po ewentualnych zamówieniach karczmarz odebrał należytą zapłatę i po chwili przyniósł napitek. Nakazał chwilę poczekać na jedzenie, gdyż dla osiągnięcia odpowiedniego smaku potrawa musi być dobrze wypieczona. Gdy znikł w kuchni do karczmy weszło kilka postaci. Dwie pod kapturem i dwie odkryte w których można było rozpoznać przeciętego wzrostu elfa z pięknie zdobionym mieczem przy boku, odzianego w kosztowne szaty oraz nadmiar rosłego człowieka z wielkim młotem na plecach który zupełnie przeciwnie ubrany był skromnie. Oprócz wzrostu wyróżniał go tylko głupkowaty wyraz twarzy. Rozglądali się chwilę po pomieszczeniu a po "znalezieniu" was podeszły i przystawiły sobie krzesła.

- Kogo my tu mamy? - powiedział z ironią elf wyglądający na przewodzącego grupie. Widzę tylko czwórkę - kontynuował – drzewo-mózgi jest, gnom… jest – mówił tak jakby samo określenie gnom było bardzo obraźliwe. Po chwili dalej wyliczał – mały dzidziuś jest, i… - najwyraźniej nie mogąc znaleźć odpowiedniego słowa skończył – nasz wojaczek. Czyli brakuje niemowlaka. Powiedzcie mi pałęta się gdzieś po mieście czy może was opuścił? Jeśli tak to chyba troszkę zmądrzał… Każdej kpinie towarzyszyła salwa śmiechu ze strony reszty towarzyszy elfa oprócz jednego. Głęboki kaptur całkowicie zasłaniał mu twarz. Można było stwierdzić, iż jest mężczyzną tylko po długiej czarnej brodzie wypuszczonej na pierś. Druga osoba zakapturzona została rozpoznana po śmiechu. Było to kobieta.

Nagle do tawerny wszedł, Benthed. Powitany przez karczmarza i zapytany: To co zwykle panie Tigkilor? – odparł: Tak Tomie i od razu ruszył w waszym kierunku. Nieznany elf widząc nadchodzącego powiedział tylko: Lecimy - i wraz z resztą udał się do wyjścia. Na odchodnym „Brodacz” rzucił jeszcze: Do zobaczenia.

Ben przysiadł się do was i przemówił:

- Doprawdy wredne typy… Ale nie po to się spotykamy aby o nich gadać. Mam dla was przykrą wiadomość. Niestety nie udało mi się znaleźć odpowiedzi na to co się z wami stało. Będę szukał dalej, ale to dopiero wtedy, gdy odpocznę i spędzę trochę czasu z rodziną. Długo mnie nie było a mam już swoje lata i zmęczyć się mogę – mówił. Widzę, że już się obkupiliście… Może chcecie rozprostować trochę kości? – pytał. Dwa dni temu miała tu przybyć moja karawana z … Czekałem do dziś, ale dalej nie ma od nich żadnego znaku. Zbadacie tę sprawę?
 
__________________
Nie-Kud*aty, ale ciągle z metalu...
Kud*aty jest offline