Wątek: Albion 1945
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-04-2008, 09:26   #27
Toho
 
Toho's Avatar
 
Reputacja: 1 Toho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znany
Eve Malorny


Wagon pociągu relacji Londyn-Thorso

Ewa szybko dokończyła układanie kart. W sumie nic ciekawego z nich nie wynikło. Szybko sprawdziła swój bagaż czy nie ma przypadkiem w nim nic podejrzanego. Walther PPK leżał spokojnie w walizce. Ewa przez chwilę zastanawiała się, co ma zrobić z tym papierosem z ukrytą wiadomością. Postanowiła wpakować go do papierośnicy. Schowała go na sam jej koniec, tak aby nikt przy częstowaniu nie sięgnął po niego.
Później ponownie sprawdziła dokumenty - wszystko było w jak najlepszym porządku. Przez chwilę poprawiała makijaż i włosy. Pociąg wyraźnie zwolnił, gdzieś z przodu szczęknęły drzwi wagonu. "Kontrola graniczna" pomyślała Ewa, odetchnęła głęboko przygotowując się na spotkanie z przeznaczeniem.

Chwilę później przeznaczenie w postaci Oberfeldwebela zapukało do jej drzwi


Na widok tylko jednego mundurowego Ewa poczuła ogromną ulgę.
- Dokumenty. rzucił starszy sierżant oschle. Ewa podała mu dikumenty i czekała na jego reakcję.
Pani van der Veen, Niemka urodzona w Holandii. Cel dalszej podróży? Wehrmachtowiec przeglądał beznamiętnie dokumenty Ewy. Widać było, że jest znudzony robotą pogranicznika i chce wyjść z tego pociągu jak najszybciej.
Mainland via Thorso ... odparła Ewa niewinnie. Podoficer zmierzył ją nieco uważniej. Obejrzał ponownie dokumenty.
W porządku. Witamy w III Rzeszy. W Thorso będziemy za jakieś 30 minut. Z dworca na prom idzie się przez miasto. Pierwszy prom odpływa godzinę po naszym przyjeździe. Do widzenia pani. na koniec rozmowy pogranicznik wbił na rozkazie przejazdu swoją pieczęć i podpisał się.
Do widzenia. Dziękuję bardzo. Ewa uśmiechnęła się do pogranicznika. W sumie mimo, że początkowo był nieco grubiański, to ostatecznie wszytko poszło dobrze. "Oby tylko tak dalej..." pomyślała Ewa.

Kontrola dokumentów w pociągu przebiegła chyba bez problemowo. Ewa specjalnie patrzyła czy kogoś wyprowadzają, ale nikogo nie aresztowano. Pomyślała sobie, że jeżeli tu zawsze są takie "kontrole" to chwila wyzwolenia Anglii jest bliska. Parowóz zagwizdał oznajmiając, że rusza dalej. Sapiąc niemiłosiernie wciągał wagony w stronę położonego na wzgórzach Thorso. Przez okna było widać dachy - zapewne kościoła i ratusza. Ewa pomyślała sobie, że dobrze iż ma do odjazdu promu godzinę. Zdąży rozejrzeć się po mieście i coś zjeść.

Tymczasem pociąg nabrał nieco prędkości. Na korytarzu dał się słyszeć wzmożony ruch - ludzie szykowali się już do wysiadania. Ewa również przygotowała bagaże. Wyjrzała na korytarz wagonu i krzyknęła:
Konduktor!
Chwilę później zjawił się u niej konduktor.
Mam do pana prośbę. Czy pomógłby mi pan z tymi bagażami? ... Ewa uśmiechnęła się do niego.
Oczywiście proszę pani. Załatwione. konduktor odwzajemnił uśmiech i wyraźnie na coś czekał. Ewa niewiele myśląc wręczyła mu dziesięć Reichsmarek. Konduktor ukłonił się i oddalił.

Pociąg w końcu wdrapał się na stację w Thorso. Rozległ się głośny gwizdek konduktora, a chwilę później z megafonów na stacji popłynęła informacja:
Stacja końcowa Thorso. Zapraszamy do zwiedzania naszego miasta. Życzymy przyjemnego pobytu.
Po chwili rozległo się pukanie do przedziału Ewy. Za drzwiami stał konduktor, który odebrał jej bagaże. Po wyjściu na peron zapytał:
Czy pomóc pani w jeszcze czymś?
W sumie ... Czy można nadać te większe walizki do przechowalni na przystani? Muszę dostać się na prom, a mam do jego odjazdu godzinę.
Czemu by nie - jak Pani sobie życzy. Wózkowy! jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pojawił się młody chłopak z wózkiem.
Zawieziesz te bagaże do portowej przechowalni, tam gdzie odpływają promy. Złożysz ta bagaże na nazwisko van der Veen. Czy to jest jasne? Powtórz! konduktor widocznie nie pierwszy raz instruował w ten sposób wózkowego. Młodzieniec sprawnie powtórzył całe zadanie. Sprawnie załadował bagaże na wózek. Konduktor wręczył mu niewielki napiwek - Ewie wydawało się, że może 3 Reichsmarki. Młodzieniec szybko odjechał w stronę portu.

Dziękuję Panu bardzo. A jak dość do portu? Zapytała Ewa. Wolałaby mieć jakąś mapę czy coś takiego...
A proszę bardzo. Te wózkowy - podaj Panience mapę! konduktor znów wykazał się inicjatywą i zrozumieniem. Inny z kręcących się po peronie wózkowych szybko pobiegł do hallu dworca i wrócił z mapą miasta. Otrzymał za to jakieś drobne napiwku.


Mapa była nowa, jeszcze pachnąca farbą drukarską.
Czy pomóc pani w czymś jeszcze? zapytał usłużnie konduktor.
Nie już dziękuję, pomógł mi pan i to bardzo. odparła Ewa. Kolejne 20 Reichsmarek zmieniło właściciela.
Mając godzinę czasu i nieco spaceru przed sobą Ewa zaczęła iść w stronę portu. Co jakiś czas mijały ją dorożki oferując podwiezienie, ale póki co odmawiała. "Zawsze zdążę skorzystać" pomyślała. Thorso było pięknym miastem o nieco staromodnym charakterze.

Idąc główną ulicą w stronę portu Ewa minęła po drodze pomnik, ku czci poległych na morzu:


nieco dalej był piękny biały budynek. Przechodnie opowiedzieli, że to dawna biblioteka, a obecnie siedziba policji.


Co jakiś czas mijała różne sklepy i kafejki. Ludzie w Thorso zdawali się nie spieszyć z codziennymi sprawami, mieli mnóstwo czasu na picie kawy, zakupy i opowiadanie o mieście dziwnej cudzoziemce. Czas mijał powoli...
 
__________________
In vino veritas, in aqua vitae - sanitas
Toho jest offline