Wątek: Tacy jak ty 3
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2008, 22:32   #572
Mijikai
 
Mijikai's Avatar
 
Reputacja: 1 Mijikai ma wyłączoną reputację
Ray'gi był inteligentnym drow'em, wystarczająco bystrym, aby opanować wiele potężnych mocy, aby mówić językami tuzina ras i wreszcie - aby pokonać wszystkich z niezliczonych, niezliczonych wrogów, z którymi przyszło mu walczyć. Drow żył już od dwóch stuleci, zyskując mądrość, jak to zwykło być z mrocznymi elfami i w głębi owej mądrości Ray'gi doskonale rozumiał, że to zdeterminowany, co niespotykane i irytujące, krasnoludzki kapłan zagra pierwsze skrzypce wśród tych co staną na jego drodze. Tak, tak, elf umiał bardzo dobrze wejrzeć w przyszłość i to właśnie dlatego jeszcze trzymał się na nogach. Dobiegł go głos rzeczonego długobrodego.

– Drowie, poruczniku! Nie jestem Ci przychylny z wiadomego powodu, ale teraz pytam się z pełnym szacunkiem tradycji. Podróżowałeś z nami dostatecznie długo by powiedzieć, o co tu biega, jeżeli jeszcze sam wywnioskowałeś. Staramy się dopaść Ritha bladolicego syna takiej burej maci z demoniej skóry powstałego. Cała drużyna jak tu i ówdzie stoi czy leży ma jeden cel. Zabić go, powody przemilczę. Choć jeżeli dożyjemy rana z chęcią opowiem. zatem, po której stronie stoisz ?

Zamiast odpowiedzi Ray'gi wybuchnął pustym i beznamiętnym, chociaż dźwięcznym śmiechem. Spojrzał się na krasnoluda, a na jego wargach wciąż widniał szeroki uśmiech.

- Mój przyjacielu. - oznajmił chłodno - Nie potrzebuję informacji. Moje plany pokrywają się z waszymi i to powinno wam wystarczyć. Nie udzielajcie mi wyjaśnień, gdyż z mojej strony i tak nie możecie liczyć na to samo. Powiedzmy, że stoję po waszej stronie. Powiedzmy.

Jego oczy jednak mogły powiedzieć karłowi znacznie więcej i chciał, żeby tamten to ujrzał. Jesteś ibilithem. Niedrowem. To samo już powoduje, że nie jesteś dla mnie niczym więcej niż zabawką. Zabiję Cię. Nawet nie wiem jeszcze, czy jesteś tego wart.

Dołączył do nich jeszcze jeden osobnik. Najwyraźniej persona jego "towarzyszom" znana, więc Ray'gi po prostu go zignorował i oddał się medytacji. Znów poszukał mentalnej więzi z kryształem, ale ten był nad czymś dziwnie skupiony, więc zamierzał nie próbować wtargnąć i brutalnie przerwać mu rozmyślań, gdyż sam uważał to za barbarzyństwo. Zamiast tego zebrał myśli w całkiem silny impuls i wysłał go gdzieś poza okolice jeziora, nad którym siedzieli, gdzieś poza granice lasu je otaczającego, gdzieś dalej niż do Ditrojid. Gdzieś... wyżej. Po uformowaniu informacji i powrotu do świata rzeczywistego wstał rozglądając się uważnie, gdyż jego wyczulone, elfie zmysły coś wyśledziły.

Zgodnie z jego oczekiwaniami po chwili z gąszczu wyłonił się jakiś brudny obdartus, najwyraźniej jak to mówili na powierzchni: "skończony". Upadł na ziemię, przy samej wodzie i zaczął błagać swe bóstwo o przebaczenie. Sam Ray'gi, chociaż wyznawał Panią Lolth, nie był zbytnio religijny i do wyznań odnosił się z widocznym dystansem. Popatrzył na nieznajomego krytycznie, odwrócił wzrok i rzekł:

- Czy oni naprawdę sądzą, że przybieranie męczeńskich póz i lament może jakkolwiek pomóc ? - było to pytanie pozostawione raczej samemu sobie, jednym słowem - retoryczne.

Rozbawiła go natomiast reakcja orka i jak zawsze obowiązkowo przytoczona anegdota. Był najwyraźniej tyle religijny, ile głupi.
 

Ostatnio edytowane przez Mijikai : 04-04-2008 o 22:35.
Mijikai jest offline