Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2008, 23:52   #236
Naikelea
 
Reputacja: 1 Naikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwu
Chciałabym tylko powiedzieć, że post nie jest z racji 'deadline'u' tylko z tej racji, że w końcu mieliśmy z Julkiem czas napisac posta.

Simba -fioletooowy!
Margot- zielooony!



__________________


Simba usłyszał, jak telefon wygrywa krótką melodyjkę ogłaszającą przyjście sms-a, po czym przeczytał wiadomość.

"No i fajnie" - podsumował w myślach i usnął.

* * *

Następnego dnia Simba obudził się wcześnie. Gdy z niezadowoleniem stwierdził, że rany po spotkaniu dnia poprzedniego nie zniknęły, zdecydował nie wychodzić z pokoju więcej niż będzie to konieczne. Są wakacje, mama nie będzie wchodziła do pokoju bez powodu. Tak więc leżał i... nic nie robił. Kiedy zrobiło się wystarczająco późno, zarzucił na siebie koszulkę z długim rękawem i wziął torbę. Włożył do niej kilka rzeczy, żeby zapchały miejsce, a po chwili wahania także kryształ od Magiera. Może Margot wie coś o nim? Do kieszeni wrzucił telefon i scyzoryk ojca, po czym wyszedł na autobus.

Na skwerze już z daleka zobaczył dziewczynę. Pomachał jej przyjaźnie i podbiegł do niej.
- Hej, hej! Fajnie, że jesteś. To co... Przejdziemy się, czy pójdziemy na huśtawkę? - w tym momencie uświadomił sobie, że Margot dziwnie patrzyła na jego rany. Dotknął odruchowo jednej z nich i powiedział - Ach, to. Słuchaj: wczoraj w moim pokoju, ni stąd ni zowąd (tak się to pisze? Tego mi mozia nie podkreśla...) pojawiła się... Hm... Jak by to obrazowo opisać - lewitująca głowa Achmeda wielkości człowieka, wyposażona dodatkowo w łapy z ostrymi pazurami... No właśnie.
Simba stał dalej uśmiechnięty, czekając na reakcję tak w sprawie planów na najbliższe 2 godziny, jak i co do potworka.


-Achmed? Wiesz... - dziewczyna zamilkła na chwilę. Po chwili jednak
postanowiła mówić dalej. - Ja walczyłam ze stonogą. Wyżarła mi pół łydki
- podciągnęła nogawkę spodni i pokazała chłopakowi zabandażowany staw i
mięsień pod nim. Spojrzała na niego badawczo, a widząc, że ten jakos nie
ma zamiaru się z niej śmiać, mówiła dalej. - Nie wiem, co to za plaga.
Ale ja zaczynam chodzić z mieczem po mieście - rzuciła, wskazując na
broń przytroczoną do plecaka. - Sprawdzałam, czy mogę. Mogę! -
wyszczerzyła zęby w triumfującym uśmiechu.
- Co o tym wszystkim sądzisz? I co sądzisz o reszcie naszego teamu?


Simba patrzył na dziewczynę badawczo. Niezłych wymiarów musiała być ta stonoga... Nie to, żeby wczorajsze Coś było zwykłe.
- Aha! Ja nieco skromniej ograniczyłem się do scyzoryka - chłopak uśmiechnął się i podjął ostatnie pytania dziewczyny.
- Nie mam zielonego pojęcia... Ale nikt wokół tych wszystkich rzeczy nie widzi! Jesteśmy jacyś inni... To wszystko musi mieć związek i z Magierem, i ze Sklepami, i mnóstwem innych rzeczy - tak wiele ich jest, że aż nie wiadomo co robić - skrzywił się niezadowolony. - A co do drużyny... To sam nie wiem, czy tak można nas nazwać. To wszystko jest okropnie wymuszone. Czemu ten KTOŚ, kto za tym wszystkim stoi chce, żebyśmy byli w grupie? Zobaczymy dzisiaj, jak to wyjdzie, ale coś w nas specjalnie nie wierzę. Choć w sumie niczego o nich nie wiem.
Jako, że Margot pozostawiła mu kwestię wyboru drogi, spacerowym krokiem skierował się w stronę Kadzielni. Jeśli tylko nie będzie pełna wyrzutków społeczeństwa, w taki dzień może tam być bardzo sympatycznie. W drodze o czymś sobie przypomniał. Wyjął z torby kryształ i pokazał go dziewczynie.
- Jest jeszcze to. Nie doszłaś jeszcze, do czego to może służyć? I w ogóle... Czegokolwiek? Stoimy chyba w martwym punkcie po spotkaniu z potworkiem przed Sklepem.


-Tak naprawdę to nie wiem, co jeszcze możemy zrobić. Potwory nas prześladują. I coś czuję, że i mój i twój miały ze sobą coś wspólnego. I wcale a wcale mi się to nie podoba… - nachmurzyła czoło, próbując zebrać rozbiegane myśli.
- Aczkolwiek nie sądzę, żeby to spotkanie całością miało cokolwiek zmienić. Jeśli żadne z nas samych nie wykaże się inicjatywą, nikt za nas tego nie zrobi. Czas schować uprzedzenia, dumę i honor do kieszeni a zacząć działać. Tylko… No cóż, niektórym bardziej zalezy na dumie, niż na osiągnięciu celu… - spojrzała na zegarek. – Trzynasta trzydzieści, idziemy na Plac Artystów? Wpadniemy jeszcze tylko n chwilę do mnie, bo nie wzięłam ze sobą kryształu. Nie wiem w sumie po co on mi potrzebny, ale skoro ty masz…

- No cóż - zamyślił się Simba. - Zobaczymy niedługo. Może ktoś czegoś się dowiedział, albo co... To prowadź do siebie. Coś w tych kryształach jest, trzeba się dowiedzieć co. No, chyba, że Magier zrobił sobie dowcip i to właśnie one sprowadzają te wszystkie potworki... Coś mi mówi, ze to też nie jest wykluczone.
Chłopak uśmiechnął się przyjaźnie i ruszył za Margot w stronę skweru Szarych Szeregów - a pośrednio na Plac Artystów.
 
__________________
Ja jestem diabłem na dnie szklanki...
Trzeba mnie pić do dna!
Naikelea jest offline